Relacja – V runda Pucharu Polski ZZPN: INA Goleniów – Biali Sądów 4:1 (1:1)

Pucharowa wiosna dla Iny!

Za nami ostatni mecz o stawkę w tym roku. Przed tygodniem biało – zieloni zakończyli w świetnym stylu rundę jesienną pokonując przed własną publicznością Gryfa Kamień Pomorski 3:0. W tę niedzielę natomiast goleniowianom przyszło się zmierzyć z reprezentantem IV ligi – Białymi Sądów. Ina zagrała dwie skrajnie różne połowy, ale pokonała wyżej notowanego rywala 4:1 i, biorąc pod uwagę grę w drugiej połowie, kibice w Goleniowie mogą zapewne żałować, że Ina w najbliższym czasie na murawę już nie wybiegnie. Biało – zieloni ewidentnie złapali swój rytm i są w gazie, a Biali w meczu V rundy Pucharu Polski ZZPN się o tym przekonali.

Obie drużyny przystąpiły do meczu w mocno eksperymentalnych składach. Po goleniowianach było to bardziej widoczne i od początku spotkania to Biali Sadów byli stroną przeważającą. Już w 3 minucie groźny strzał byłego zawodnika Iny Kamila Zaborowskiego z około 20 metrów zmusił Pawła Sobolewskiego do interwencji. Po chwili, po akcji lewą stroną i kolejnym groźnym strzale z okolic pola karnego piłka przeleciała obok bramki Iny. W 6 minucie po zagraniu ze skrzydła goście mieli idealną okazję na objęcie prowadzenia, ale Paweł Sobolewski na spółkę z jednym z obrońców kilka metrów od bramki zdołali uratować gospodarzy. W 11 i 12 minucie Biali stworzyli sobie kolejne świetne okazje do zdobycia gola. Najpierw po długim zagraniu Michał Jarmołowicz, mimo początkowej przewagi kilku metrów, przegrał pojedynek biegowy z napastnikiem gości, którego w polu karnym nie zdołał powstrzymać również Adam Trzaskowski. Ta sztuka udała się dopiero Pawłowi Sobolewskiemu, który wygrał pojedynek sam na sam. Po chwili golkiper Iny nie sięgnął już piłki po akcji lewą stroną i strzale z ostrego kąta. Na szczęście gospodarzy z pomocą przyszedł słupek i na tablicy wyników wciąż widniał wynik 0:0.

Ina pierwszą groźniejszą akcję ofensywną przeprowadziła po kwadransie. Zakończyła się ona efektownym, choć mocno niecelnym strzałem z powietrza Damiana Banachewicza niemal z linii pola karnego. W 19 minucie przewaga gości przyniosła efekt. Kolejna oskrzydlająca akcja zakończyła się podaniem na 8 metr, skąd napastnik gości oddał strzał, z którym poradził sobie Paweł Sobolewski. Golkiper Iny odbił również dobitkę, ale trzeciego uderzenia nie mógł już wybronić i zrobiło się 0:1 dla IV – ligowca. Goleniowianie mogli odpowiedzieć chwilę później – Damian Banachewicz dostał dobre prostopadłe podanie i wydawało się, że stanie oko w oko z golkiperem przyjezdnych. Niestety dał się dogonić już w polu karnym, gdzie próbował jeszcze dryblingu, ale obrońca nie dał się nabrać. W 24 minucie poważny błąd popełnił Adam Trzaskowski – stracił piłkę na skraju pola karnego, co skończyło się błyskawicznym zagraniem do wbiegającego napastnika gości, ale Michał Jarmołowicz w ostatniej chwili zdążył z asekuracją i skutecznie utrudnił mu zadanie. W 30 minucie ponownie we znaki obrońców Białych dał się Damian Banachewicz. Najpierw wziął na plecy jednego z obrońców przed polem karnym, potem ograł drugiego w szesnastce i uderzył z ostrego kąta w kierunku długiego słupka, ale nie trafił w światło bramki.

W 35 minucie goście mieli dobrą szansę po faulu na skraju pola karnego – napastnika gości w kleszcze wzięli Michał Jarmołowicz i Adam Trzaskowski, co skończyło się przewinieniem centymetry przed linią szesnastki. Strzał z rzutu wolnego zatrzymał się na murze i dalej było 0:1. W 40 minucie Inę znów uratowała część bramki – tym razem poprzeczka. Jeden z zawodników gości oddał strzał z dystansu, piłka została podbita przez jednego z obrońców, po czym obiła poprzeczkę. Po kilkudziesięciu sekundach goleniowianie zaspali w defensywie, co wykorzystał jeden z zawodników Białych. Paweł Sobolewski jednak zdołał obronić jego strzał z bliska z ostrego kąta. Po kolejnej chwili goście oddali kolejny strzał – po akcji prawą stroną i zagraniu w pole karne, ale i tym razem golkiper Iny nie dał się pokonać. Kiedy wydawało się, że na przerwę oba zespoły zejdą z wynikiem 0:1, świetnym podaniem popisał się Tomasz Borucki. Skorzystał z niego Olegi Kurtanidze, który w sytuacji sam na sam techniczną podcinką pokonał wychodzącego z bramki golkipera gości i było 1:1.

Na drugą połowę Ina wyszła z dwoma zmianami, które odmieniły obraz meczu. Na murawie pojawili się Kacper Tomaszewicz i Łukasz Szymfeld, a w późniejszych minutach również Ilia Sulaiev, co znacznie poprawiło grę biało – zielonych i zamknęło boczne strefy boiska dla przeciwnika. W 48 minucie doszło do kontrowersji – Damian Banachewicz zagrał do Olega Kurtanidze w polu karnym, a ten z około 10 metrów oddał strzał, który odbił golkiper Białych. Pytanie czy udałoby mu się to, gdyby w momencie strzału Kurtanidze nie został kopnięty. W 55 minucie dynamiczną akcję prawym skrzydłem przeprowadził Kacper Tomaszewicz – minął dwóch zawodników gości i zagrał na 11 metr, ale niestety dla gospodarzy nikt nie skorzystał z tego zagrania. W 57 minucie takiego problemu już nie było. Olegi Kurtanidze z lewego skrzydła podcinką nad głową obrońcy obsłużył wychodzącego na czystą pozycję Łukasza Szymfelda, który nie zmarnował okazji i wykorzystując sytuację sam na sam dał Inie prowadzenie 2:1. Kilka minut później groźnie prawą stroną zaatakowali goście – Dawid Gajek dał się obiec, a sytuację uratował Michał Jarmołowicz wybijając wstrzeloną na 8 metr piłkę. Po chwili futbolówka jeszcze raz znalazła się w polu karnym, ale po podaniu na 16 metr strzał zawodnika gości, mimo dobrej pozycji, wylądował w okolicznym parku.

W 65 minucie po strzale Damiana Banachewicza z rzutu wolnego niektórzy kibice już celebrowali zdobycie gola na 3:1, ale… futbolówka zatrzepotała w siatce, tylko, że od zewnętrznej strony. Banachewicz po chwili miał jeszcze lepszą szansę – tym razem stanął oko w oko z golkiperem Białych, ale ten zdołał odbić jego strzał, a z dobitką nie zdążył żaden z nadbiegających zawodników Iny. W 70 minucie biało – zieloni przeprowadzili akcję podobną do tych sprzed tygodnia, z którymi nie radzili sobie obrońcy Gryfa Kamień Pomorski. Całość w bocznej strefie rozpoczęli Denys Kushnir i Kacper Tomaszewicz, którzy dynamicznie przedarli się skrzydłem. Finalnie, w polu karnym obrońcy zdołali jednak zablokować uderzenie Damiana Banachewicza, a do odbitej piłki nie zdołał doskoczyć Łukasz Szymfeld. Ta jednak i tak padła łupem biało – zielonych – za akcją podążył bowiem Ilia Sulaiev, który jednak nieznacznie się pomylił. W 72 minucie Ina podwyższyła prowadzenie. Precyzyjnym długim podaniem Paweł Sobolewski obsłużył Damiana Banachewicza, który został kopnięty w polu karnym, a arbiter wskazał na wapno. Do piłki podszedł sam poszkodowany i pewnym uderzeniem strzelił trzeciego gola dla gospodarzy. 

Goleniowianie kontrolowali wydarzenia boiskowe, a Biali nawet jeśli podchodzili z piłką w okolice pola karnego Iny, to nie byli w stanie zagrozić już bramce gospodarzy – dobre ustawienie i pewność młodych obrońców Iny, wspieranych przez doświadczonych zawodników w środku pola i na wahadłach w drugiej połowie robiła wrażenie. Mało tego, biało – zieloni co jakiś czas wyprowadzali groźne, szybkie ataki. Jeden z nich, w 83 minucie skończył się rzutem wolnym z około 25 metrów i niezłym strzałem Damiana Banachewicza, ale piłka minęła bramkę gości. W 89 minucie Ina zadała kolejny, ostatni cios, który ostatecznie wyjaśnił kwestię zwycięstwa w tym meczu. Olegi Kurtanidze zaliczył pierwszy dublet w biało – zielonej koszulce, wykorzystując prostopadłe podanie i sytuację sam na sam, czym ustalił wynik pojedynku na 4:1. Ina awansowała zatem do kolejnej rundy Okręgowego Pucharu Polski ZZPN i ponownie pokazała swoją postawą, że jest w niej duży potencjał. Teraz piłkarzy czeka dłuższa przerwa – kolejne mecze o stawkę dopiero na przełomie lutego i marca przyszłego roku. I trzeba przyznać, że Inie w tym momencie to nie jest na rękę – biało – zieloni złapali koncentrację w defensywie, luz w ofensywie i ogólnie dobrą formę, czego przykładem były ostatnie mecze. Zmiennicy w meczu z Białymi pokazali również, że trener Mariusz Bernach ma w obwodzie kilka ciekawych opcji. Pozostaje nam tylko powiedzieć: zobaczymy, co przyniesie zima – do zobaczenia na boiskach!

INA GOLENIÓW – BIALI SĄDÓW 4:1 (1:1)
Bramki: Olegi Kurtanidze (43′, 89′), Łukasz Szymfeld (57′), Damian Banachewicz (72′ – rzut karny)

INA: Paweł Sobolewski – Adam Trzaskowski, Michał Jarmołowicz, Dominik Pałejko – Marcin Mojsiewicz (46′ Kacper Tomaszewicz), Tomasz Borucki, Denys Kushnir, Dawid Gajek (66′ Ilia Sulaiev) – Jakub Saja (46′ Łukasz Szymfeld), Damian Banachewicz (85′ Patryk Lubośny), Olegi Kurtanidze (90′ Oskar Gibas)