Relacja – 5. kolejka: Pomorzanin Sławoborze – INA Goleniów 0:4 (0:1)

Pewne zwycięstwo i pierwsze czyste konto w sezonie!
Do Sławoborza goleniowianie jechali w roli zdecydowanego faworyta. Faworyta, który miał rozpocząć pewną historię – Ina z Pomorzaninem w swojej historii jeszcze nie zagrała. I rozpoczęła ją dość efektownie – biało – zieloni ograli swojego rywala 4:0, a wynik mógł być znacznie wyższy. Gospodarze, choć walczyli dzielnie i nieźle się bronili, to w drugiej połowie opadli z sił, co dość szybko zostało przez Inę wykorzystane. Trzy bramki na przestrzeni 10 minut – od 66 do 76 minuty – zakończyły emocje w meczu i odarły z nadziei miejscowych kibiców. Ci i tak po meczu, mimo wysokiej porażki, docenili ambitną postawę swojego zespołu i… co tu dużo mówić – takie obrazki potrafią być naprawdę budujące i zasługują na podkreślenie
.
Już w 3 minucie biało – zieloni wypracowali sobie niezłą okazję do zdobycia gola. Po podaniu od Damiana Banachewicza w polu karnym znalazł się Tomasz Borucki i uderzył z bliskiej odległości z ostrego kąta. Piłka została podbita przez wracającego za nim obrońcę i skończyło się tylko na rzucie rożnym. Odpowiedź gospodarzy nadeszła dwie minuty później – Rafał Bulanda przegrał fizyczny pojedynek w defensywie, a zagranie z lewej strony pola karnego na 15 metr skończyło się strzałem, który jednak nie sprawił problemów goleniowianom – zawodnik Pomorzanina nieczysto trafił w piłkę. Po chwili Rafał Bulanda popełnił drugi błąd – tym razem stracił piłkę w okolicy środka boiska przy próbie jej wyprowadzenia. Zawodnik gospodarzy popędził w kierunku bramki Iny i spróbował przelobować wychodzącego z bramki Pawła Sobolewskiego, ale ten nie dał się zaskoczyć. Ze strony Pomorzanina to było na tyle – bramkarz biało – zielonych nie miał nic do roboty aż do, jak się później okazało, 81 minuty.
.
W 10 minucie jeden z najniższych zawodników na boisku – Damian Banachewicz – zostawiony sam na 8 metrze miał szansę na zdobycie gola głową, ale golkiper gospodarzy nie dał się pokonać. Po kilku minutach ponownie wygrał pojedynek z Banachewiczem – tym razem obronił jego strzał z około 20 metrów z rzutu wolnego. Potem, w ciągu następnego kwadransa goleniowianie próbowali jeszcze kilka razy – Michał Łukasiak po stałym fragmencie uderzył głową, ale nie trafił w bramkę, Piotr Winogrodzki oddał dwa groźne strzały z pola karnego, ale raz nie trafił, a w drugim przypadku został zablokowany, tak samo jak chwilę później Kacper Tomaszewicz. Defensywa Pomorzanina choć momentami dawała się oszukać, to trzymała wynik bezbramkowy. 
.
W 35 minucie po stałym fragmencie i wybiciu z pola karnego Damian Banachewicz dostał piłkę zwrotną od Patryk Lubośnego, wpadł w pole karne i uderzył z ostrego kąta, ale znów golkiper gospodarzy był na posterunku. W 38 minucie wydawało się, że już nic nie może zapobiec utracie gola – Ina miała rzut wolny z boku pola karnego. Zagranie na długi słupek dotarło do Igora Paszkowskiego, który głową zgrał na 5 metr do pozostawionego bez opieki Michała Łukasiaka, który spudłował na pustą bramkę. Wydawało się, że do przerwy będzie remis, ale goleniowianie w jednej z ostatnich akcji w pierwszej połowie zdobyli w końcu gola. Po akcji lewą stroną Damian Banachewicz ściął z piłką do środka wzdłuż linii pola karnego i płaskim strzałem w kierunku krótkiego słupka nie dał szans golkiperowi gospodarzy na interwencję – 0:1. W ostatnich sekundach Ina zaatakowała jeszcze raz, ale dobre podanie Tomasza Boruckiego do Damiana Banachewicza skończyło się sytuacją sam na sam i dobrą obroną bramkarza Pomorzanina. Nawet gdyby napastnik biało – zielonych umieścił piłkę w siatce, to gol nie zostałby uznany – sędzia podniósł chorągiewkę i wskazał pozycję spaloną. 
.
Druga połowa to kolejne ataki przyjezdnych. Gospodarze popełniali coraz więcej błędów na swojej połowie, zarówno w ustawieniu, jak i wyprowadzeniu piłki. Ina chętnie z tego korzystała – już w 51 minucie powinno być 0:2. Goleniowianie wyszli z kontrą 3 na 1, ale fatalnie to rozwiązali. Najpierw nieco ją zwolnili, a potem dali się jeszcze złapać na spalonym. Po chwili Tomasz Borucki doskoczył do rywala na 30 metrze, odebrał mu piłkę i podał do Kacpra Tomaszewicza na 11 metr, ale ten uderzył źle i golkiper gospodarzy uratował swój zespół. Ina próbowała akcji skrzydłami – raz lewą stroną przedarł się Ilia Sulaiev, a raz prawą Marcin Mojsiewicz, ogrywając po drodze dwóch rywali, ale z ich podań nie zdołał skorzystać Piotr Winogrodzki – raz został zablokowany po strzale z pola karnego, a raz nie sięgnął piłki na 5 metrze. W 66 minucie jednak i on w końcu mógł się cieszyć ze zdobycia gola. Skorzystał z podania Kacpra Tomaszewicza i wolnej przestrzeni, jaką pozostawili mu obrońcy Pomorzanina, ułożył sobie piłkę do strzału w okolicy linii pola karnego i uderzeniem w długi róg podwyższył prowadzenie Iny. W międzyczasie urazu nabawił się golkiper gospodarzy – po próbie interwencji i starciu z Kacprem Tomaszewiczem niefortunnie upadł i prawdopodobnie doznał urazu stawu skokowego. To wymusiło zmianę w bramce. Nowy golkiper przywitał się z murawą w najlepszy z możliwych sposobów. Kapitalną paradą zatrzymał strzał głową Rafała Bulandy z 5 metrów po dośrodkowaniu Piotra Winogrodzkiego. Nieco mniej efektownymi, ale równie świetnymi interwencjami powstrzymał po chwili Piotra Winogrodzkiego i Tomasza Boruckiego, którzy z bliskiej odległości próbowali go pokonać. W 69 minucie jednak był już bezradny. Podanie z prawej strony Piotra Winogrodzkiego przepuścił Damian Banachewicz, piłkę na 10 metrze przejął Kacper Tomaszewicz i pewnym strzałem podwyższył wynik na 0:3. Winogrodzki miał tego dnia chrapkę na nieco więcej niż jednego gola i asysty – w 73 minucie po jego strzale z około 20 metrów z prawej strony znów dobrą interwencją popisał się rezerwowy bramkarz Pomorzanina.
.
Gospodarze wyraźnie nie nadążali za Iną. I tak, w 76 minucie defensywa Pomorzanina nie dogoniła Łukasza Szymfelda. Dostał on doskonałe prostopadłe podanie od Piotra Winogrodzkiego, minął wychodzącego z bramki golkipera gospodarzy i wpakował piłkę do siatki. Goście czuli się pewnie i próbowali koronkowych akcji na małej przestrzeni. W okolicy 80 minuty przeprowadzili takie dwie – wszystko wyglądało pięknie do momentu tzw. ostatniego podania, które w obu przypadkach było minimalnie niecelne lub za mocne. Te sytuacje pokazały, jak wielki potencjał drzemie w drużynie prowadzonej przez Mariusza Bernacha, w szczególności na tle przeciwnika, który choć serce do walki ma wielkie, to jednak umiejętnościami piłkarskimi i wydolnością nieco odstaje. Nie oznacza to jednak, że goleniowianie mogą sobie pozwolić na błędy, bo te mogą zostać wykorzystane, o czym już w tym sezonie Ina się przekonała. I tak mogło się też stać w 82 minucie – Jakub Szczygieł za łatwo dał się ograć przy końcowej linii w polu karnym, po czym skrzydłowy gospodarzy oddał strzał z ostrego kąta, ale Paweł Sobolewski odbił to uderzenie. Po rzucie rożnym gospodarze mieli kolejną szansę, ale strzał głową minął nieznacznie bramkę gości. Do końca spotkania biało – zieloni mieli jeszcze dwie szanse, ale Damian Banachewicz nie zdołał wykorzystać dobrego podania Tomasza Boruckiego i dał się dogonić ostatniemu obrońcy na skraju pola karnego. Chwilę po tym zdarzeniu, tuż przed końcowym gwizdkiem doskonałej szansy nie wykorzystał Tomasz Borucki – przejął on piłkę przed polem karnym, wykorzystał bierność obrońców i wpadł z nią w szesnastkę, po czym w sytuacji sam na sam strzelił obok słupka. Sędzia nie doliczył nawet minuty i Ina pewnie pokonała Pomorzanina Sławoborze 4:0. 
.
Niedzielnym meczem biało – zieloni weszli w niezwykle pracowity okres. Goleniowianie w ciągu 6 dni, w odstępie 3 – dniowym, zaliczą trzy mecze. Oprócz pojedynku z Pomorzaninem, czekają ich jeszcze dwa pojedynki – najpierw, w środę o godzinie 17.00 w ramach 4. rundy Okręgowego Pucharu Polski rozegrają spotkanie z Dębem w Dębicach. Kilka dni później, w sobotę o godzinie 16.00 w meczu ligowym zmierzą się w Dobrej z miejscowym Sarmatą. Oba te pojedynki będą miały swój „smaczek” – Dąb w okresie przygotowawczym miał zagrać z Iną sparing, ale w ostatniej chwili go odwołał, przez co goleniowianie stracili ważną z punktu widzenia przygotowań do sezonu jednostkę treningową. Z kolei Sarmata w sobotę pokonał w Golczewie faworyzowaną Iskrę, odwracając wynik z 2:0 na 2:4 i to zwycięstwo może go napędzić. Dodatkowo, zespół z Dobrej odpadł z rozgrywek Pucharu Polski rundę wcześniej i w tygodniu będzie odpoczywał. Pamiętamy również, że kibice obu drużyn swojego czasu darzyli się sympatią, co również dodaje kolorytu do tego pojedynku. Oczywiście, każdy z tych meczów będzie relacjonowany na naszym profilu facebookowym – już teraz serdecznie zapraszamy do spędzenia tego pracowitego tygodnia razem z nami!
.
POMORZANIN SŁAWOBORZE – INA GOLENIÓW 0:4 (0:1)

Bramki: Damian Banachewicz (44′), Piotr Winogrodzki (66′), Kacper Tomaszewicz (69′), Łukasz Szymfeld (76′)

INA: Paweł Sobolewski – Igor Paszkowski (82′ Dominik Pałejko), Rafał Bulanda, Michał Łukasiak – Marcin Mojsiewicz (70′ Łukasz Szymfeld), Patryk Lubośny, Tomasz Borucki, Ilia Sulaiev (77′ Jakub Szczygieł) – Piotr Winogrodzki (83′ Adam Trzaskowski), Damian Banachewicz, Kacper Tomaszewicz (70′ Dawid Gajek)