Relacja – 6. kolejka: Sarmata Dobra – INA Goleniów 1:5 (1:0)
Ina się nie zatrzymuje! Kolejny komplet punktów
Goleniowianie przystępowali do sobotniego pojedynku z Sarmatą w Dobrej w roli zdecydowanego faworyta. Na korzyść gospodarzy świadczyć miał fakt, iż podbudowali się oni dość niespodziewanym zwycięstwem nad Iskrą w Golczewie. Problem w tym, że Sarmata u siebie nie przekonywał – tylko zremisował z Mewą Resko 2:2 i przegrał z AP Kotwicą Kołobrzeg 0:3. Ina z kolei pojechała do Dobrej bez dwóch podstawowych i jednocześnie najbardziej doświadczonych zawodników – zabrakło Piotra Winogrodzkiego i Michała Łukasiaka. Finalnie okazało się, że gospodarze dotrzymywali kroku biało – zielonym tylko do przerwy. W drugich 45 minutach Ina zdominowała swojego rywala i pewnie wygrała, a swojego pierwszego hattricka w tym sezonie zaliczył Kacper Tomaszewicz.
Mecz zaczął się doskonale dla Sarmaty. Po stracie piłki w środku pola zawodnik gospodarzy dostrzegł, że Paweł Sobolewski jest wysunięty i spróbował uderzenia z około 30 metrów. Inę uratowała poprzeczka, a futbolówka spadła tuż przed linią bramkową i odbiła się jeszcze od leżącego golkipera Iny. Ten, wydawało się, że zdołał ją dogonić i złapać przed opuszczeniem boiska, arbitrzy jednak podjęli inną decyzję. Po rzucie rożnym Adam Trzaskowski wybił piłkę z 8 metra, ale zrobił to za krótko – Kordian Sawczuk przejął ją na linii pola karnego i uderzył bez zastanowienia w kierunku bramki – Paweł Sobolewski nie miał szans i zrobiło się 1:0. Chwilę później Ina próbowała odpowiedzieć, ale Denys Kushnir po akcji prawą stroną zagrał wzdłuż bramki, a piłkę w ostatniej chwili wybił jeden z defensorów Sarmaty. Gospodarze nastawieni byli na kontry i po jednej z nich, w 9 minucie meczu, było gorąco pod bramką Iny. Prostopadłe podanie padło łupem napastnika Sarmaty, którego jednak w ostatniej chwili, na linii pola karnego dogonił Patryk Lubośny i wybił mu piłkę. To jednak nie zakończyło akcji, bo ta i tak została ponownie przejęta przez przeciwnika. Zawodnik gospodarzy uderzył, ale będący na 15 metrze Paweł Sobolewski zdołał to uderzenie obronić.
Ina miała optyczną przewagę, widać było, że zawodnicy drużyny prowadzonej przez Mariusza Bernacha mają tego dnia większe możliwości, ale brakowało im tzw. kropki nad „i” w kluczowych momentach. Strzałów próbowali Kacper Tomaszewicz, Tomasz Borucki, Igor Paszkowski, Denys Kushnir i Damian Banachewicz. Kilka razy dobrym interwencjami popisywali się również obrońcy gospodarzy, którzy wybijali piłki z szesnastki po podaniach w okolice pola bramkowego. Najlepsze sytuacje z wymienionej piątki mieli Igor Paszkowski i Denys Kushnir. Pierwszy nie trafił głową z 8 metrów po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, a drugi przegrał pojedynek z Mateuszem Mikołowskim, który dobrze skrócił kąt i zatrzymał strzał z ostrego kąta. Ina musiała poprawić decyzyjność i dokładność w drugiej połowie – do przerwy przegrywała bowiem 0:1. I, jak się później okazało, goleniowianie zdecydowanie się poprawili.
Po przerwie goleniowianie rzucili się do ataku, a Sarmata nie potrafił tak dobrze bronić dostępu do swojej bramki. Już w 47 minucie Ina zdobyła gola, który jednak w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach nie został uznany. Do dośrodkowania Damiana Banachewicza z rzutu wolnego tuż przy linii końcowej doszedł Rafał Bulanda, wycofał piłkę głową na 5 metr do wbiegającego Tomasza Boruckiego, który pewnie umieścił ją w siatce. Niestety, do góry powędrowała chorągiewka i odgwizdano spalonego. Spalonego, mówiąc mocno dyplomatycznie, bardzo wątpliwego. Po kilkudziesięciu sekundach ponownie doszło do kontrowersji w polu karnym Sarmaty. Lewą stroną przedarł się Ilia Sulaiev, po czym został wycięty w szesnastce. Arbiter jednak nie dopatrzył się faulu, wskazując na rzut rożny. Po nim, mając na uwadze powyższe kontrowersje, sprawiedliwości stała się zadość – do dośrodkowania na krótkim słupku najwyżej wyskoczył Kacper Tomaszewicz i zrobiło się 1:1.
W 57 minucie gospodarze przypomnieli biało – zielonym, że ci muszą cały czas być uważni. Strata w środku pola skończyła się błyskawicznym strzałem z dystansu, który zatrzymał się na słupku. To było wszystko, na co goleniowianie pozwolili rywalowi w drugiej połowie. Do końca meczu Ina zdominowała wydarzenia boiskowe i raz za razem zagrażała bramce Sarmaty. Damian Banachewicz potrzebował trzech szans, by wpisać się na listę strzelców. Najpierw nie zdążył do dobrego podania Tomasza Boruckiego. Po chwili dostał dobrą piłkę w polu karnym gospodarzy od Adama Trzaskowskiego, ale nie zorientował się w sytuacji i oddał nieprzygotowany, niedokładny strzał na bramkę, myśląc, że golkiper go atakuje. Ten jednak, jak również pozostali obrońcy Sarmaty, kompletnie odpuścili napastnikowi Iny i dali mu czas, z którego finalnie nie skorzystał. W 61 minucie miała miejsce trzecia sytuacja, w której już niczego do szczęścia goleniowianom nie zabrakło. Po dobrym podaniu w pole karne Tomasz Borucki dograł głową na krótki słupek do Damiana Banachewicza, który strzałem z bliska w długi róg nie dał szans bramkarzowi Sarmaty.
Ina cały czas napierała i kontrolowała przebieg spotkania, a w 76 minucie za sprawą Tomasza Boruckiego, podwyższyła swoje prowadzenie. Szybka kontra biało – zielonych rozpoczęta przez duet Damian Banachewicz – Kacper Tomaszewicz skończyła się skutecznym strzałem z pola karnego w długi róg. Po chwili dobrą akcję prawą stroną wyprowadził wprowadzony chwilę wcześniej na murawę Marcin Mojsiewicz. Podał do Damiana Banachewicza, ale ten będąc kilkanaście metrów od bramki, zbyt długo zbierał się do strzału, przez co z interwencją zdążył jeden z defensorów i Ina miała tylko rzut rożny. Po stałym fragmencie strzału głową próbował jeszcze Kacper Tomaszewicz, ale golkiper Sarmaty zdołał trącić piłkę i uratował swój zespół przed utratą kolejnego gola.
Wydarzenia po 80 minucie meczu z pamięci na pewno będzie chciał jak najszybciej wyrzucić bramkarz gospodarzy. Zawodnik ten na co dzień jednak, jak się okazuje, gra na nieco innej pozycji, co poniekąd również go zgubiło. W 83 minucie popełnił błąd, z którego skorzystał Kacper Tomaszewicz. Z rzutu wolnego dośrodkował Jakub Saja, Mateusz Mikołowski źle obliczył tor lotu piłki, co skończyło się trafieniem z 8 metra i zrobiło się 1:4. Po chwili, golkiper Sarmaty popełnił drugi tragiczny w skutkach błąd. Zbyt długo holował piłkę w polu karnym, skutecznie zaatakował go Kacper Tomaszewicz, odebrał mu futbolówkę i trafił na pustą bramkę, kompletując hattricka. Ina w końcówce meczu miała jeszcze kilka sytuacji, by podwyższyć prowadzenie. Tomasz Borucki dwukrotnie sprawił ogromne problemy defensywie Sarmaty, ale raz obrońcy zdołali wybić piłkę z piątego metra, a raz jeden z defensorów podbił groźny strzał w polu karnym. Jedną z kontr biało – zielonych zmarnował też Dawid Gajek – zbyt szybko próbował otwierającego podania i finalnie zrobił to niedokładnie, co skutecznie „skasowało” całą akcję. Goleniowianie zakończyli mecz pewnym zwycięstwem 1:5 i zapisują kolejne 3 punkty na swoim koncie. W sobotę biało – zieloni staną przed trudniejszym zadaniem – do Goleniowa przyjedzie Sparta Gryfice. I, jak pokazał mecz pucharowy, to nie będzie spacerek.
SARMATA DOBRA – INA GOLENIÓW 1:5 (1:0)
Bramki: Kordian Sawczuk (3′) – Kacper Tomaszewicz (52′, 83′, 85′), Damian Banachewicz (61′), Tomasz Borucki (76′)
INA: Paweł Sobolewski – Igor Paszkowski, Rafał Bulanda, Adam Trzaskowski – Łukasz Szymfeld (78′ Marcin Mojsiewicz), Patryk Lubośny, Tomasz Borucki, Ilia Suliev – Denys Kushnir (74′ Jakub Saja), Damian Banachewicz, Kacper Tomaszewicz (83′ Dawid Gajek)
Żółta kartka: Krzysztof Domanowski (Sarmata)