Relacja – 21. kolejka: Ina Goleniów – Biali Sądów 7:1 (3:0)
Wyzwanie rzucone – na co stać Inę w tym sezonie?
Pierwszą relację w tym roku zaczniemy dość nietypowo (co zresztą dobrze wpisuje się w dzisiejsze realia), bo od… gdybania i, jak pewnie niektórzy to odbiorą, tzw. pompowania balonika. Przed rozpoczęciem rundy wiosennej Prezes Iny – Janusz Karpowicz – stwierdził, że dobrym prezentem na 75 – lecie klubu byłby awans do III ligi. Czy to realne pod względem sportowym i finansowym, czy raczej jest to forma motywacji i wyznaczanie celów, bo o coś przecież trzeba grać? Odpowiedzi na te pytania nie ma i pewnie przez jakiś czas ich nie poznamy, ale jedno po sobotniej inauguracji zmagań w IV lidze jest pewne – Ina wysłała sygnał, że w walce o awans wcale nie musi być na straconej pozycji, pomimo 7 punktów straty na starcie. Tyle właśnie bramek biało – zieloni wpakowali znajdującym się na 4. miejscu w tabeli Białym Sądów. Wypada też zaznaczyć, że gdyby goleniowianie zaprezentowali wyższą skuteczność pod bramką przeciwnika, to wynik byłby jeszcze wyższy. A za tydzień mecz z Vinetą… który może wskazać, czy życzenie Prezesa Iny jest w zasięgu.
Przygotowania w przerwie zimowej z uwagi na panującą sytuację w kraju były wyjątkowe, bardzo specyficzne i zaburzone. Nie da się z całą pewnością stwierdzić, kto przygotowywał się w miarę normalnie, kto, gdzie i z kim rozgrywał sparingi, a kto miał większe problemy z kadrą w związku z zawirowaniami, jakie sprowadził na nas – nazwijmy go – „sam wiesz kto”. Czy w Sądowie aż tak ucierpieli podczas zimowej przerwy? Tego nie wiemy. Po meczu możemy natomiast z całą pewnością stwierdzić, że Biali w Goleniowie cierpieli, ale na boisku. Cierpieli od ciosów, jakie z wysoką częstotliwością wymierzali im goleniowianie, którzy bezwzględnie zrewanżowali się za porażkę 2:1 w Sądowie na inaugurację tego sezonu. Nie do zatrzymania był Michał Jarząbek, nieuchwytny był Kacper Tomaszewicz, a nowe ustawienie Iny 1-4-3-3 kompletnie zaskoczyło gości z Sądowa.
Od pierwszego gwizdka z biało – zielonych wręcz tryskała energia. Byli żywsi, szybsi i bardziej zdecydowani od rywali. Efektem tego był wynik 2:0 już po pierwszym kwadransie. Na prowadzenie Inę już w 7 minucie wyprowadził Łukasz Szymfeld. Biali nie radzili sobie z goleniowianami, w szczególności na skrzydłach. Obrońcy raz po raz dostawali piłki za plecy na wolne pole, a jedną z nich wykorzystał właśnie Szymfeld – wpadł w pole karne i z ostrego kąta z tzw. „fałsza” przymierzył obok długiego słupka i było 1:0. Po chwili kolejna podobna piłka skończyła się dobrą okazją dla Damiana Banachewicza, ale został on powalony na linii pola karnego. Sędzia faulu się jednak nie dopatrzył. W 13 minucie kolejna akcja prawym skrzydłem zakończyła się mocnym dośrodkowaniem w pole karne. Tam świetnie piłkę opanował Kacper Tomaszewicz i wyłożył ją na linię szesnastki do kapitana Iny – Michała Jarząbka. Ten uderzył od razu, płasko, precyzyjnie i nie dał szans golkiperowi Białych – 2:0. Goście w pierwszych minutach tylko raz przenieśli się pod bramkę Iny i podnieśli ciśnienie Adrianowi Hengerowi. Po akcji lewą stroną i zagraniu w pole karne pierwszy ze strzałów został zablokowany, a drugi z ostrego kąta wybronił bramkarz biało – zielonych.
Następny kwadrans nadal przebiegał pod dyktando Iny. Goleniowianie wypracowali sobie kilka kolejnych sytuacji, Biali odpowiedzieli jedynie strzałem z dystansu, z którym bez problemów poradził sobie Adrian Henger. Pierwszą z nich zatrzymał na pograniczu faulu w polu karnym jeden z obrońców gości. Po raz kolejny poszkodowanym był Damian Banachewicz. Drugą okazję wypracował Kacper Tomaszewicz. Wykorzystał on niezdecydowanie zawodnika gości w środku pola, zagrał na wyprzedzenie i bez zastanowienia zagrał prostopadłą, otwierającą piłkę do Banachewicza. Czegoś jednak w tej sytuacji zabrakło – albo dokładności podania, albo większej pazerności Banachewicza, który ostatecznie nie doszedł do piłki. W tym okresie pod bramką Białych groźnie było też za sprawą dośrodkowania Michała Jarząbka z prawej strony, ale dobrym wyjściem niebezpieczeństwu zażegnał golkiper gości.
W trzecim kwadransie pierwszej części meczu nic się nie zmieniło. Ina nadal miała przewagę, ale w 39 minucie podała pomocną dłoń gościom. Natan Wnuczyński zagrał do tyłu, ale zrobił to za lekko, przez co goście przejęli piłkę i mieli świetną szansę na pokonania Adriana Hengera. Bramkarz Iny jednak zatrzymał szarżującego zawodnika Białych. W odpowiedzi, biało – zieloni szybko przenieśli się pod bramkę rywala. Szybka kontra i świetne podanie Michała Jarząbka otworzyło drogę do bramki dla Kacpra Tomaszewicza. Pomocnik Iny minął golkipera gości, ale wyrzucił się do boku i zamiast strzału na pustą bramkę był zmuszony szukać podania na 8 metr do wbiegającego Damiana Banachewicza. Tego jednak uprzedził wracający defensor Białych. Dwie następne akcje Iny kończyły się zablokowanymi strzałami Michała Jarząbka i Damiana Banachewicza. W 45 minucie swoją szansę zmarnował jeszcze Piotr Winogrodzki. Po akcji środkiem pola otrzymał piłkę w okolicy linii pola karnego, obrońcy gości rozstąpili się przed nim, przez co stanął oko w oko z Marcelem Skwirutem. Niestety dla biało – zielonych z tego pojedynku zwycięski wyszedł bramkarz gości. W doliczonym czasie gry po raz trzeci w szesnastce gości przewrócony został Damian Banachewicz. Tym razem jednak sędzia gwizdka użył, a rzut karny na gola zamienił Michał Jarząbek. Marcel Skwirut był bardzo blisko obrony tego strzału, ale piłka po jego rękach zatrzepotała w siatce.
Goście nie zeszli na przerwę do szatni. Zebrali się pod swoją ławką rezerwowych i ustalili plan na drugą część meczu. Jakikolwiek by ten plan nie był, goleniowianie w 49 minucie go zweryfikowali. Kolejny faul na Damianie Banachewiczu w polu karnym Białych i kolejny rzut karny. Michał Jarząbek uderzył tym razem mocniej i pewniej – Marcel Skwirut nawet się nie ruszył i zrobiło się 4:0. Mało tego, chwilę wcześniej doskonałą szansę zmarnował Piotr Winogrodzki, marnując dobrą wrzutkę na 8 metr z prawej strony od Michała Jarząbka. Goście odpowiedzieli silnym strzałem z 25 metrów z rzutu wolnego, ale Adrian Henger nie dał się pokonać. Wynik 4:0 ewidentnie nie odpowiadał biało – zielonym. W 57 minucie po akcji lewą stroną Daniela Mojsiewicza i dobrym dośrodkowaniu na przedpole bramki kapitalną interwencją popisał się Marcel Skwirut broniąc strzał głową Damiana Banachewicza. Po chwili golkiper Białych jeszcze raz zatrzymał Banachewicza – tym razem po strzale z ostrego kąta. Kilka minut później bramkarz gości ponownie okazał się lepszy od zawodnika biało – zielonych w sytuacji sam na sam po podaniu Michała Jarząbka. W międzyczasie dobrą kontrę Iny zmarnował jeszcze Piotr Winogrodzki.
W 68 minucie meczu sędzia postanowił wprowadzić nieco „pikanterii” do widowiska. Michał Jarząbek w walce o górną piłkę w polu karnym Iny ucierpiał w powietrznym starciu z zawodnikiem gości. Wydawało się, że stroną faulującą w tej sytuacji był zawodnik gości, ale innego zdania był arbiter i wskazał na wapno. Do piłki podszedł Sebastian Inczewski i uderzył mocno, ale jego intencje wyczuł Adrian Henger. Odbił piłkę, ale dobitki już nie zdołał i zrobiło się 4:1, a goście zyskali nieco animuszu. Po chwili znów bardzo groźnie było w polu karnym Iny. Strata w środku pola gospodarzy, szybka akcja gości i doskonałe podanie Grzegorza Gicewicza sfinalizowane mocnym strzałem z powietrza z 8 metrów. Inę uratowała świetna interwencja Adriana Hengera. Futbolówka poleciała do boku, do kolejnego z zawodników gości, który uderzył bez zastanowienia z ostrego kąta, ale trafił w słupek. Zapał gości po chwili mógł ostudzić Michał Jarząbek. Kapitan Iny zmarnował jednak podanie Łukasza Szymfelda na 5 metr.
W 74 minucie Biali otrzymali skuteczny cios, po którym już się nie podnieśli. Wyprowadził go Kacper Tomaszewicz, który po podaniu Michała Jarząbka zabawił się w polu karnym gości. Związał dryblingiem na małej przestrzeni kilku obrońców przyjezdnych po czym z zimną krwią pokonał Marcela Skwiruta i było 5:1. Tomaszewicz po chwili miał szansę na kolejnego gola, ale po uwolnieniu się spod opieki dwóch rywali na prawej stronie boiska, nie trafił strzałem z linii pola karnego. W 81 minucie zrobiło się 6:1, a Piotr Winogrodzki zaliczył asystę. Piłka po strzale Kacpra Tomaszewicza, odbiła się od jednego z obrońców, po czym w ślimaczym tempie dotoczyła się do słupka, odbiła od niego i wpadła do bramki. Po chwili Piotr Winogrodzki mógł też wpisać się na listę strzelców, ale jego strzał z powietrza został zablokowany w polu karnym. Pod koniec meczu rozluźnienie w defensywie Iny o mały włos nie skończyło się drugim golem dla gości z Sądowa. Błąd i strata Rafała Bulandy na przedpolu dały im szansę, ale w polu karnym zawodnik Białych podjął złą decyzję, zbyt długo holował piłkę i ostatecznie źle podał do kolegi z zespołu. Po chwili kolejna strata w tej strefie poskutkowała silnym uderzeniem Mateusza Rybki z około 20 metrów, ale piłka minimalnie minęła bramkę Iny.
W 88 minucie goście zrewanżowali się biało – zielonym za dwa prezenty, jakie wcześniej otrzymali od defensywy goleniowian. W wymianę podań między obrońcami Białych wmieszał się Michał Jarząbek. Kapitan Iny ruszył do piłki jakby to była 8 a nie 88 minuta meczu, przeciął jedno z podań, wpadł w pole karne i pewnym uderzeniem obok Marcela Skwiruta ustalił wynik na 7:1.
Na koniec wróćmy do pytań z początku relacji – czy Inę stać na rzucenie rękawicy i zagrożenie liderującej Vinecie i Kluczevii? Realnie patrząc, na wnioski jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Niemniej, jeśli Ina wygra, będzie można nieśmiało zacząć się nad tym zastanawiać. Pozostaje zatem poczekać na sobotni pojedynek i liczyć na kapitalne widowisko. Mecz z Białymi daje podstawy do myślenia, że biało – zielonych stać na ogranie Vinety, a wyspiarze z pewnością odnotowali to, co stało się z Białymi w Goleniowie.
INA GOLENIÓW – BIALI SĄDÓW 7:1 (3:0)
Bramki: Łukasz Szymfeld (7′), Michał Jarząbek (13′, 45′ – rzut karny, 49′ – rzut karny, 88′), Kacper Tomaszewicz (74′, 81′) – Sebastian Inczewski (68′)
W 68 minucie Adrian Henger obronił rzut karny.
INA: Adrian Henger – Łukasz Szymfeld (89′ Kacper Królik), Igor Paszkowski, Rafał Bulanda, Natan Wnuczyński – Daniel Mojsiewicz, Tomasz Borucki, Kacper Tomaszewicz (86′ Aleksander Krasiński) – Damian Banachewicz (79′ Patryk Lubośny), Piotr Winogrodzki (85′ Michał Jutkiewicz), Michał Jarząbek
BIALI: Marcel Skwirut – Tomasz Pustelnik, Marcin Nitecki, Grzegorz Gicewicz, Dawid Garbicz (46′ Marcin Ćwiek), Mariusz Korcz (56′ Dominik Karpała), Sebastian Inczewski, Kacper Błaź, Sebastian Surdacki (72′ Bartosz Kamiński), Michał Świercz (46′ Mateusz Rybka), Mateusz Piekarek
Żółte kartki: Marcin Nitecki, Dawid Garbicz, Marcin Ćwiek, Mateusz Rybka (Biali)