Relacja: Kluczevia Stargard – INA Goleniów 0:2 (0:1)
Świetny początek rundy – Ina ogrywa Kluczevię w Stargardzie
Początek rundy wiosennej nie mógł chyba wypaść lepiej – Ina ograła Kluczevię Stargard 0:2 (0:1) po dwóch bramkach Damiana Banachewicza, a trzeba też odnotować, że taki wynik jest niskim wymiarem kary dla przeciwnika biało-zielonych. Ina nie wykorzystała wielu sytuacji bramkowych, w szczególności w drugiej części meczu, a najlepszą zmarnował Rafał Makarewicz, którego strzał z rzutu karnego wybronił golkiper gospodarzy.
Do sobotniego pojedynku biało-zieloni przystępowali osłabieni brakiem Michała Jarząbka, Michała Soski, Michała Łukasiaka i Adama Dobrowolskiego – wszyscy pauzowali za nadmiar żółtych kartek. W ekipie gospodarzy przed meczem sporo mówiło się o Sebastianie Inczewskim, który wzmocnił zespół przed rundą wiosenną, ale… tuż przed jej startem nabawił się kontuzji i z Iną ostatecznie nie zagrał. Dodając do tego absencję Grzegorza Magnuskiego, wydawać się mogło, że bilans strat i zysków po obu stronach jest podobny. W Inie warto odnotować powrót Adriana Hengera, który stanął między słupkami bramki biało-zielonych i trzeba przyznać, że był to bardzo przyzwoity występ. Oprócz niego, w pierwszym składzie znalazło się też miejsce dla dwójki juniorów – Kacpra Tomaszewicza i Igora Paszkowskiego. Tutaj również trzeba wystawić pozytywną notę – obaj, na tle fizycznie grającego przeciwnika, spisali się pozytywnie. Goleniowianie przystąpili więc do rundy w mocno odmłodzonym składzie.
Na początku meczu, już w 3 minucie, pierwszą interwencją wykazał się Adrian Henger–obronił pewnie groźny strzał z powietrza z okolic szesnastki. Ina odpowiedziała niemal 10 minut później. Damian Banachewicz zaskoczył gospodarzy płaskim, prostopadłym podaniem w pole karne do wbiegającego Łukasza Szymfelda, ale ten, kilka metrów przed bramką, nie trafił w piłkę i skończyło się na strachu dla gospodarzy. W 19 minucie goleniowianie popełnili błąd, który mógł się bardzo źle dla nich skończyć. Po stracie piłki niedaleko pola karnego przy próbie wyprowadzenia akcji, przed szansa znalazł się jeden z zawodników gospodarzy, ale jego strzał w nieznacznej odległości minął lewy słupek bramki Iny. 5 minut później znów groźnie zrobiło się pod bramką Iny – tym razem strzał z powietrza z linii pola karnego przeleciał nad poprzeczką. Ina odpowiedziała rzutem wolnym wykonywanym przez Kacpra Tomaszewicza. Obrońca Kluczevii uprzedził zawodnika biało-zielonych zamykającego dośrodkowanie i omal nie wpakował piłki do własnej bramki.
W 35 minucie Ina objęła prowadzenie. Długi wyrzut z autu Piotra Winogrodzkiego, głową przedłużył Maciej Żabicki, piłkę przejął na 7 metrze Damian Banachewicz, zdążył ją sobie jeszcze ułożyć i pewnym strzałem pokonał Rafała Mazurka. Kilka minut później Ina mogła podwyższyć wynik. Tym razem w roli asystenta wystąpił Damian Banachewicz – zagrał dobrą piłkę z rzutu wolnego, ale nabiegający Piotr Winogrodzki w dogodnej sytuacji nie zdołał odpowiednio dostawić głowy. Do przerwy utrzymał się więc wynik 0:1.
Po pierwszej części meczu można było powiedzieć, że jest to stosunkowo wyrównany mecz. W drugich 45 minutach jednak na boisku zdecydowanie przeważali goleniowianie. W 56 minucie po jednym z rzutów rożnych biało-zielonym zabrakło wykończenia – z bliska nie potrafili umieścić piłki w siatce. Później, bramkarz gospodarzy zmuszony został do interwencji na 30 metrze od swojej bramki – powstrzymał w ten sposób w ostatniej chwili szarżującego zawodnika Iny. Zdaniem wielu obserwatorów zrobił to jednak nieprzepisowo, zagarniając piłkę ręką. Sędzia jednak nie widział tego zagrania. Po chwili znów Rafał Mazurek musiał ratować swój zespół po mocnym strzale Przemysława Stosio z pola karnego. W 66 minucie po świetnym podaniu Kacpra Tomaszewicza, przed szansą stanął Damian Banachewicz, ale jego strzał zablokował wracający za nim obrońca gospodarzy. Kilka minut później akcję wyżej wymienionej dwójki powinien zakończyć Przemysław Stosio, ale spudłował w idealnej okazji – przeniósł piłkę nad poprzeczką, strzelając z około 7 metrów.
W 72 minucie Ina miała kolejną doskonałą szansę na podwyższenie prowadzenia. Najlepszy tego dnia na boisku Damian Banachewicz wpadł z lewej strony w pole karne, odegrał w kierunku nadbiegającego kolegi z drużyny, ale przy tym zagraniu został ostro sfaulowany przez Artura Kościukiewicza, który obejrzał za to wejście żółtą kartkę. Jako, że był to jego drugi kartonik w tym kolorze, to musiał opuścić boisko. Do jedenastki podszedł Rafał Makarewicz, ale jego intencje wyczuł Rafał Mazurek i obronił rzut karny. W 74 minucie znów tylko dobra interwencja bramkarza Kluczevii uratowała gospodarzy. Tym razem w roli atakującego wcielił się… jeden z obrońców gospodarzy. Jego zagranie głową przy próbie wybicia piłki skończyłoby się golem samobójczym, gdyby nie dobry refleks golkipera Kluczevii.
„Niewykorzystane sytuacje się mszczą” – mówi stare piłkarskie porzekadło. Tym razem jednak nie miało swojego odzwierciedlenia. W 78 minucie Rafał Makarewicz crossowym zagraniem z własnej połowy uruchomił na skrzydle Przemysława Stosio, a ten wyłożył piłkę wbiegającemu Damianowi Banachewiczowi, który dopełnił formalności – 0:2. Do końca spotkania Ina zaatakowała jeszcze kilka razy. Najpierw za sprawą Przemysława Stosio, który zabawił się z obrońcą w polu karnym i oddał strzał, który ostatecznie wybili gospodarze. Później, swoją szansę miał również Piotr Winogrodzki w 89 minucie. Wtedy to Ina wyszła z szybką kontrą, piłka trafiła do Winogrodzkiego na szesnasty metr, ten przyjęciem zgubił atakującego go obrońcę, ale piłka nieco mu odskoczyła, co utrudniło oddanie skutecznego strzału i bramkarz Kluczevii nie był zmuszony do interwencji.
W drugiej połowie o Kluczevii nie da się powiedzieć nic dobrego – gospodarze byli wolni, zazwyczaj spóźnieni i ospali. Dość powiedzieć, że w ciągu 45 minut zagrozili bramce Iny tylko dwa razy. W 81 minucie za sprawą Kamila Bartoszyńskiego, który uderzył mocno, ale minimalnie niecelnie z okolic 25 metra i w 90 minucie, kiedy to siły na boisku się wyrównały po czerwonej kartce dla Kominka. Wtedy to Adrian Henger, najpierw, obronił nogami strzał z pola karnego, a dobitkę z linii bramkowej głową wybił Maciej Żabicki.
Ostatecznie, mecz skończył się wynikiem 0:2, a jeśli w całym meczu, najlepszym zawodnikiem Kluczevii można uznać bramkarza – Rafała Mazurka, to znaczy, że Ina mogła to spotkanie wygrać zdecydowanie wyżej. Niemniej, takiego początku rundy biało-zieloni potrzebowali. Ina wygrała zasłużenie i pokazała, że wiosną będzie groźna.
KLUCZEVIA STARGARD – INA GOLENIÓW 0:2 (0:1)
Bramki: Damian Banachewicz (35’, 78’)
KLUCZEVIA: Rafał Mazurek – Dawid Banach, Kamil Bartoszyński, Oskar Dura, Gracjan Groński, Artur Kościukiewicz, Tomasz Królak, Radosław Surma, Piotr Surma, Wiktor Wiśniewski (79’ Przemysław Wolski), Jarosław Zalas
INA: Adrian Henger – Łukasz Szymfeld, Igor Paszkowski, Rafał Makarewicz, Daniel Mojsiewicz, Piotr Winogrodzki, Filip Kominek, Kacper Tomaszewicz (85’ Kacper Królik), Maciej Żabicki, Damian Banachewicz, Przemysław Stosio
Czerwone kartki: Kościukiewicz (73’ – za drugą żółtą), Kominek (90’ – za drugą żółtą)
Żółte kartki: Bartoszyński, Kościukiewicz (Kluczevia) Tomaszewicz, Kominek (Ina)