Relacja – 30. kolejka: Gryf Kamień Pomorski – INA Goleniów 0:4 (0:3)

Zakończenie z przytupem – efektowne pożegnanie Klasy Okręgowej i… kapitana.

Przed sobotnim meczem w Kamieniu Pomorskim wszystko było już jasne – Klasę Okręgową wygrała Ina, Gryf o IV ligę będzie walczył w barażach. Tytuł mistrza wiosny również był rozstrzygnięty i też wylądował w Goleniowie. Można było więc spodziewać się, przynajmniej ze strony Iny, gry na tzw. „luzie”, choć w składzie na ten mecz zabrakło m.in. Damiana Banachewicza, Tomasza Boruckiego, czy Daniela Mojsiewicza. Zagadką było podejście Gryfa, który miał przed sobą ważniejsze mecze niż ten z biało – zielonymi. Gospodarze z jednej strony chcieli utrzeć nosa goleniowianom i zrewanżować się za dwie porażki 0:3 (na koniec rundy jesiennej w Goleniowie i tuż przed rundą wiosenną, w meczu Pucharu Polski w Kamieniu Pomorskim), z drugiej musieli pamiętać o nadchodzących barażach.

Dość szybko okazało się, że gospodarze myślami byli tego dnia gdzieś indziej. Niezależnie od tego, pokazali klasę – zarówno w mediach społecznościowych przed meczem (po zresztą też), jak i bezpośrednio przed nim, formując szpaler dla biało – zielonych przy wejściu na murawę. Nie był to jednak ostatni szpaler w tym meczu – w 80 minucie meczu z boiska zszedł kapitan Iny – Michał Łukasiak. Zapowiedział on wcześniej, że awansem do IV ligi chce się pożegnać i „zawiesić buty na kołku”. Pozostaje nam po prostu podziękować – za lata spędzone w biało – zielonej koszulce, za walkę, serce i poświęcenie włożone w każdą minutę spędzoną na boisku. Choć na boisku już go w barwach Iny nie zobaczymy (Majkel, weź się jeszcze zastanów…), to z pewnością pozostanie on w klubie w roli co najmniej trenera i swoim doświadczeniem będzie dzielił się z młodszymi pokoleniami biało – zielonych.

Wracając do samego meczu, pierwsza połowa pokazała, dlaczego to Ina wygrała ligę. Biało – zieloni grali swobodnie, uważnie w defensywie i momentami również efektownie w ofensywie. Mimo to, to Gryf zaatakował pierwszy. Już w 2 minucie gospodarze mieli rzut wolny w pobliżu pola karnego, ale groźny strzał zatrzymał się na murze. Dobitka również została zablokowana, tak samo jak kolejne uderzenie po zamieszaniu powstałym po rzucie rożnym. W 7 minucie Ina objęła prowadzenie. Świetne crossowe podanie Łukasza Szymfelda otworzyło lewą stronę boiska przed Ilią Sulaievem, ten podał do Olega Kurtanidze a Gruzin wypatrzył w polu karnym Oskara Gibasa, który płaskim strzałem pokonał golkipera gospodarzy.

W 12 minucie mogło być już 0:2. Indywidualna akcja Kacpra Tomaszewicza w ostatniej chwili została powstrzymana w okolicy linii pola karnego przez ostatniego obrońcę. Zagrożenie jednak nie minęło – Tomaszewicz ponownie znalazł się przy piłce i obsłużył dobrym podaniem Olega Kurtanidze, którego uderzenie zatrzymało się na słupku. Była jeszcze szansa na dobitkę, ale ani Gruzin, ani wbiegający Michał Łukasiak nie zdołali oddać skutecznego strzału. Na kolejną szansę Iny trzeba było poczekać do 26 minuty. Wtedy to celne dośrodkowanie z prawej strony posłał Michał Łukasiak, ale Oskar Gibas na 11 metrze nie zdołał dobre uderzyć głową. Po chwili jeszcze lepszą okazję miał niepilnowany Olegi Kurtanidze, ale jego strzał z kilkunastu metrów obronił golkiper gospodarzy. Gryf odpowiedział dwójkową akcją Kamila Lewandowskiego i Dawida Roszaka, ale Paweł Sobolewski zdołał dobrym wyjściem wygarnąć piłkę spod nóg tego drugiego.

W 33 minucie zrobiło się 0:2 – znów kluczową rolę w zdobyciu bramki miał rozgrywający bardzo dobre zawody Łukasz Szymfeld. To on groźnie uderzył z około 20 metrów, a odbita przez golkipera piłka spadła pod nogi Olega Kurtanidze, który strzałem pod poprzeczkę podwyższył prowadzenie Iny. 5 minut później swoją okazję mieli gospodarze – po akcji lewą stroną do interwencji został zmuszony Paweł Sobolewski – golkiper gości popisał się świetnym refleksem po rykoszecie na 5 metrze. W końcowych minutach pierwszej części meczu Ina zaatakowała ponownie. Najpierw swoją szansę miał Michał Łukasiak, który wykorzystał niezdecydowanie defensorów gospodarzy, sprytnie przejął piłkę na skraju pola karnego, ale wygonił się z nią w okolice linii końcowej i nie mógł już oddać skutecznego strzału. Próba zagrania na 10 metr również nie przyniosła rezultatu. W jednej z ostatnich akcji przed przerwą goleniowianie zdobyli kolejnego gola. Kacper Tomaszewicz zakręcił dwoma obrońcami, po czym jeden z nich, przy próbie interwencji wślizgiem zagarnął piłkę ręką, będąc w polu karnym. Tomaszewicz jednak ponownie odzyskał kontrolę nad futbolówką i huknął bez zastanowienia, a piłka zatrzepotała w siatce. Równo z tym wybrzmiał jednak gwizdek sędziego, który początkowo wskazał na… rzut wolny dla gospodarzy. Po konsultacji z sędzią bocznym podyktował jednak rzut karny dla Iny, a obrońcę ukarał żółtą kartką. I jak się po chwili okazało – co się odwlecze, to nie uciecze.Łukasz Szymfeld wykorzystał jedenastkę i było 0:3.

W drugiej połowie doszło do kilku zmian w drużynie gospodarzy. Początkowo jednak nic one nie dały – to Ina dalej była stroną przeważającą. W 49 minucie swoją okazję miał Michał Łukasiak po tym jak dwukrotnie zabrał piłkę przeciwnikowi w defensywie. Zakończył to sytuacyjnym strzałem z kilkunastu metrów, ale nie trafił. Jeśli jeszcze ktoś wierzył w odwrócenie wyniku przez Gryfa, musiał raczej porzucić te myśli w 51 minucie. Szybki wypad Iny i dobre podanie Łukasza Szymfelda wykończył strzałem z ostrego kąta w długi róg Kacper Tomaszewicz i było 0:4. Gospodarze próbowali odpowiedzieć, ale po zagraniu z lewej strony i uderzeniu z okolic linii pola karnego piłka przeleciała obok słupka bramki Iny. Mało tego, w 57 minucie mogło być już 0:5. Ponownie dobrą piłkę posłał Łukasz Szymfeld, a Olegi Kurtanidze wpadł z nią w pole karne i powinien uderzać, ale zamiast tego szukał lepiej ustawionego partnera i zmarnował tę sytuację. W odpowiedzi ładne uderzenie z dystansu na bramkę gości posłał doświadczony Mariusz Kostur, ale i on się pomylił.

W okolicach 60 i 70 minuty w Inie doszło do wielu zmian i biało – zieloni po nich nie wyglądali już tak dobrze. Mało tego, w 74 minucie na boisku pojawił się debiutant – Szymon Psiuk. Goleniowianie wielu zmian skutecznie i nieźle się bronili, trzymając rywala na dystans, a od czasu do czasu wyprowadzali kontry, które jednak nie przyniosły już zamierzone efektu. Gospodarze wypracowali sobie co prawda dwie dobre okazje w okolicy 65 minuty, ale dwukrotnie na posterunku był Paweł Sobolewski. Później, w 74 minucie i jego w bramce Iny zastąpił Wiktor Ptak, który wrócił na boisko po dłuższej przerwie. I w końcówce meczu pokazał, że nie zapomniał swojego fachu. W 83 minucie odbił dobry strzał z kilkunastu metrów. W 85 minucie mógłby popisać się jeszcze raz gdyby nie to, że po dobrym dośrodkowaniu z prawej strony boiska w świetnej okazji fatalnie głową uderzył jeden z zawodników gospodarzy, a piłka została wybita przez obrońców. W 90 minucie Gryf powinien zdobyć honorowego gola, ale strzał z 5 metrów kapitalnie wybronił Wiktor Ptak. Chwilę później sędzia gwizdnął po raz ostatni w tym sezonie i biało – zieloni mogli opuścić murawę z uśmiechami na ustach. Wiosna to komplet zwycięstw i choć zdarzały się momenty nieco słabszej gry, to goleniowianie kończą sezon z 10 punktami przewagi nad Gryfem Kamień Pomorski. Żegnamy Klasę Okręgową – wracamy z przytupem do IV ligi!

GRYF KAMIEŃ POMORSKI – INA GOLENIÓW 0:4 (0:3)
Bramki: Oskar Gibas (7’), Olegi Kurtanidze (33’), Łukasz Szymfeld (45+2’ – rzut karny), Kacper Tomaszewicz (51’)

INA: Paweł Sobolewski (74’ Wiktor Ptak) – Igor Paszkowski (70’ Dominik Pałejko), Rafał Bulanda, Adam Trzaskowski (70’ Patryk Pałka) – Michał Łukasiak (80’ Dawid Gajek), Patryk Lubośny, Łukasz Szymfeld (74’ Szymon Psiuk), Ilia Sulaiev (61’ Marcin Mojsiewicz) – Kacper Tomaszewicz, Oskar Gibas (61’ Piotr Winogrodzki), Olegi Kurtanidze