Relacja, 25. kolejka IV ligi – INA Goleniów – Iskierka Szczecin 4:3 (0:2)

Widowisko przez duże „W” z happy endem dla Iny!

7 meczów – 3 punkty (4 porażki i 3 remisy). Tak przedstawiał się bilans Iny Goleniów po pierwszych meczach rundy wiosennej (pojedynek z MKP Szczecinek był pojedynkiem zaległym z jesieni i nie zalicza się do tego bilansu). Punktowo tak samo było jesienią, a marsz w górę tabeli biało – zieloni rozpoczęli tak naprawdę meczem z Iskierką Szczecin. Czy schemat ten w pełni się powtórzy? Nie wiadomo, ale pierwszy krok w tym kierunku został zrobiony – goleniowianie po świetnym i dramatycznym widowisku wygrali z Iskierką 4:3, odwracając losy rywalizacji w drugiej połowie. Po dłuższej przerwie kibice mogli zobaczyć na boisku Kacpra Tomaszewicza i to właśnie ten zawodnik, w przekroju całego meczu, okazał się tzw. „game changerem”.

Początek dla Iny był fatalny – już w 5 minucie przy interwencji w polu karnym przypadkowo ręką zagrał Rafał Bulanda i goście mieli rzut karny. Jedenastkę na gola zamienił Dominik Grochowski i goleniowianie już na starcie musieli nadrabiać. Mogli to zrobić kilka minut później, gdy po stracie przyjezdnych na 30 metrze Adrian Kranz miał dobrą okazję, ale przegapił moment na uderzenie, po czym szukał podania do Łukasza Szymfelda, co skończyło się stratą. Po chwili źle tor lotu piłki po długim podaniu obliczył Igor Paszkowski, ale zdołał w porę naprawić swój błąd, doganiając i powstrzymując napastnika gości już w polu karnym. W 16 minucie piłka wylądowała w siatce gości po kontrze wyprowadzonej przez Tomasza Boruckiego i skutecznym strzale Łukasza Szymfelda, ale radość goleniowian nie trwała długo – w górę powędrowała chorągiewka sędziego bocznego.

W 22 i 24 minucie goście mieli dwie niezłe okazje do podwyższenia prowadzenia. W obu przypadkach jednak, po ładnych strzałach z okolic szesnastki piłka przelatywała tuż obok bramki. Inaczej było w 35 minucie – prostopadłe podanie skończyło się sytuacją sam na sam i pewnym wykończeniem Kacpra Tokarewicza – 0:2. Goście poszli za ciosem i chwilę później mieli kolejną okazję – najpierw bardzo groźny strzał został odbity na rzut rożny. Potem, po stałym fragmencie gry, uderzenie z bliska świetnie obronił Adrian Henger. Pod koniec pierwszej połowy goście zaatakowali jeszcze raz. Tym razem po zagraniu z lewej strony na 11 metr zawodnik Iskierki się pomylił – przy strzale odchylił się i przeniósł piłkę nad poprzeczką. Ina próbowała odpowiedzieć za sprawą uderzenia z okolic szesnastki Łukasza Szymfelda, ale obrońcy zdołali je zablokować. Do szatni obie drużyny schodziły z wynikiem 0:2 i wrażeniem, że to Iskierka jest lepsza i bliższa kolejnych goli, niż Ina złapania kontaktu z rywalem.

Przerwa jednak zmieniła wszystko – goście „ostygli”, stracili animusz i koncentrację. Goleniowianie odwrotnie – wyszli na drugą połowę w pełni skoncentrowani, z energią i wiarą w to, że rywal jest do ogrania. I na efekty nie trzeba było długo czekać. Pierwsze ostrzeżenie gościom wysłał wprowadzony po przerwie Damian Banachewicz – po świetnym podaniu z lewej strony najlepszy strzelec Iny nie trafił z kilku metrów. Drugie nadeszło z prawej strony – dwójkowa akcja Łukasza Szymfelda z Kacprem Tomaszewiczem skończyła się kolejnym strzałem z bliska, ale Tomaszewicz nieczysto trafił w piłkę i ta przeleciała obok bramki. Trzeciego ostrzeżenia już nie było – w 54 minucie doskonałe dośrodkowanie Tomaszewicza z prawej strony na 5 metr wykorzystał Olegi Kurtanidze i strzałem głową zdobył kontaktowego gola.

W 60 minucie był już remis 2:2. Doskonałe uderzenie z okolicy szesnastego metra Kacpra Tomaszewicza wylądowało w okienku bramki strzeżonej przez Oskara Rechtziegela. Euforia gospodarzy szybko mogła przerodzić się w konsternację – goście odpowiedzieli natychmiastowo, ale najpierw dobrze w polu bramkowym zachował się Rafał Bulanda, a potem po rzucie wolnym, Adrian Henger musiał interweniować po zamieszaniu we własnej piątce. Ina otrząsnęła się błyskawicznie i w 64 minucie wyprowadziła kolejny cios. Szybko rzut wolny w środku pola rozegrał Tomasz Borucki, Łukasz Szymfeld zagrał do wbiegającego w pole karne prawą stroną Kacpra Tomaszewicza, a ten płaskim, silnym strzałem w długi róg nie dał szans Oskarowi Rechtziegelowi.

Gospodarze dopięli swego i nieco spuścili z tonu, co szybko się zemściło. Najpierw w 68 minucie po rzucie wolnym groźną okazję zmarnowali goście po tym, jak z około 8 metrów nieskutecznie głową uderzył jeden z zawodników Iskierki. W 72 minucie przyjezdnym już tej skuteczności nie zabrakło. Wstrzelona w pole karne piłka spowodowała duże zamieszanie, które skończyło się ładnym, sytuacyjnym strzałem z pierwszej piłki z około 11 metrów Pawła Jałoszyńskiego i było 3:3.

Mogło się wydawać, że to goście teraz złapią dodatkowy wiatr w żagle i pójdą za ciosem. Ale nic z tego – to Ina ruszyła ponownie na rywala i tworzyła sobie kolejne okazje. W 74 minucie dobre podanie Łukasza Szymfelda strzałem głową z 10 metrów kończył Olegi Kurtanidze, ale Gruzin nie trafił w światło bramki. Kilka minut później po rzucie rożnym ponownie dobrą piłkę posłał w pole karne Szymfeld, ale Rafał Bulanda chybił z kilku metrów. To, co kibice zobaczyli za to w 80 minucie…chyba tylko Damian Banachewicz wie, jak to się stało, że piłka nie wpadła do siatki. Olegi Kurtanidze obsłużył go podaniem na 5 metr, a napastnik Iny, mając pełną swobodę, kopnął wprost w zasadzie leżącego już golkipera gości, który złapał futbolówkę.

Oskar Rechtziegel musiał się wykazać jeszcze raz kilkadziesiąt sekund później. Świetne uderzenie z dystansu posłał Łukasz Szymfeld, a bramkarz gości popisał się piękną paradą, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Po rzucie rożnym w ogromnym zamieszaniu w polu bramkowym obrońcy gospodarzy kilkukrotnie blokowali piłkę przed linią bramkową i ostatecznie ta nie wpadła do siatki. Trzy minuty później ponownie było gorąco w szesnastce Iskierki. Tym razem Olegi Kurtanidze zagrał na głowę Damiana Banachewicza, ale ten znów nie znalazł drogi do siatki. Podobnie było w przypadku Łukasza Szymfelda, który w 86 minucie po podaniu Igora Paszkowskiego nie trafił z 15 metrów.

Minuty mijały nieubłaganie i mogło się wydawać, że Ina mimo dużej przewagi, nie zdoła zdobyć zwycięskiej bramki. Ale w 89 minucie lewą stroną świetnie ruszył Łukasz Szymfeld. Minął dwóch zawodników gości, po czym w momencie oddawania strzału został „ścięty” ostrym wślizgiem przez obrońcę. A jako, że sytuacja miała miejsce w polu karnym, to sędzia bez wahania wskazał na wapno. Z jedenastego metra nie pomylił się Damian Banachewicz i było 4:3. To jednak nie był koniec szaleństwa i emocji w tym meczu – goście rzucili się do ataków, szukając remisu. Arbiter doliczył 5 minut, które przeciągnęły się w niemal 8, a dodatkowo Ina przez chwilę nawet broniła się w dziewiątkę, kiedy to z urazami z boiska zeszli Olegi Kurtanidze i Adam Trzaskowski. Iskierka ostatecznie nie zdołała wykreować sobie okazji do wyrównania i Ina wygrała 4:3.

To był świetny weekend dla goleniowian – wygrana na IV-ligowym froncie i zwycięstwo rezerw w niezwykle istotnym w kontekście walki o awans z B klasy pojedynku w Nowogardzie (biało – zieloni wygrali 5:2) powinny dodać pozytywnej energii na dalszą część sezonu. Dodatkowo, wiosna zawitała też na murawie goleniowskiego stadionu i to dosłownie – „zielony dywan” w sobotę wyglądał znacznie lepiej i również dzięki temu kibice mogli obejrzeć takie widowisko.

INA GOLENIÓW – ISKIERKA SZCZECIN 4:3 (0:2)
Bramki: Olegi Kurtanidze (54’), Kacper Tomaszewicz (60’, 64’), Damian Banachewicz (89’ – rzut karny) – Dominik Grochowski (5’ – rzut karny), Kacper Tokarewicz (35’), Paweł Jałoszyński (72’)

INA: Adrian Henger – Igor Paszkowski, Rafał Bulanda, Adam Trzaskowski –Kacper Tomaszewicz, Denys Kushnir (73’ Patryk Lubośny), Tomasz Borucki, Bartosz Błaszczyk (73’ Marcin Mojsiewicz) – Olegi Kurtanidze, Adrian Kranz (46’ Damian Banachewicz), Łukasz Szymfeld

ISKIERKA: Oskar Rechtziegel – Kamil Chmielowiec (Jakub Geldner), Julian Kniaziuk, Miłosz Kraśniewicz, Piotr Gołacki (Paweł Jałoszyński) – Dominik Grochowski (Paweł Olejnik), Gracjan Matuszak, Miłosz Orpel, Dawid Zieliński (Oskar Jarocha), Kacper Tokarewicz –Dominik Mazurkiewicz (Damian Michułka)