Relacja – 12. kolejka: Hutnik Szczecin – Ina Goleniów 0:1 (0:0)

WALKA NAGRODZONA PUNKTAMI. INA PRZERYWA PASSĘ HUTNIKA!

Kiedy w 84 minucie za Damiana Banachewicza wprowadzany był Kacper Królik, można było pomyśleć, że Ina chce bronić bezbramkowego remisu. Ale przydarzyła się okazja, którą trzeba było wykorzystać – rzut karny w 90 minucie. Dzięki bramce Łukasza Szymfelda, Ina przerwała passę 11 meczów bez porażki Hutnika Szczecin na własnym stadionie. Goleniowianie zostali nagrodzeni za walkę, determinację i bycie zespołem – w sobotę na boisku było głośno. Biało – zieloni żyli tym meczem, pomagali sobie wzajemnie i trzymali w ryzach. To dało finalnie efekt w postaci 3 punktów, tak bardzo potrzebnych w obecnej sytuacji.

Przed meczem było wiadomo, że nie wystąpi Michał Jarząbek. Po przyjeździe na Stadion przy ul. Nehringa było wiadomo też, że w piłkę to raczej oba zespoły tego dnia nie będą miały okazji za dużo pograć – murawa była w fatalnym stanie. Nie wiadomo, co się stało z płytą boiska, ale ubytki trawy w połączeniu z wilgocią i błotem, skutecznie blokowały zapędy obu zespołów. Przez pierwsze 20 minut meczu goleniowianie dali się zepchnąć do, momentami, głębokiej defensywy. Co gorsza, na początku spotkania wróciły „demony” wcześniejszych tygodni – biało – zieloni kilka razy popełnili błędy w defensywie, tracąc piłkę na przedpolu lub wybijając ją zbyt krótko, co powodowało zamieszanie pod bramką Adriana Hengera. W 10 minucie po dobrym podaniu z głębi pola Daniel Kowalczyk stanął przed szansą, ale jego strzał odbił Adrian Henger. Później swoją szansę zmarnował, przy dużym udziale murawy, Dominik Grochowski. Dostał piłkę na 11 metrze, uderzył nieczysto, ale piłka minęła Adriana Hengera. Przed golem Inę uratował jednak Tomasz Borucki, wybijając piłkę sprzed linii bramkowej. Oprócz tych sytuacji, gospodarze jeszcze kilka razy zapędzali się w okolice pola karnego biało – zielonych, ale brakowało im wykończenia.

Po 20 minucie mecz zaczął się wyrównywać, a Ina spięła szyki i złapała koncentrację. Tylko raz dopuściła jeszcze w tej części meczu do sytuacji gospodarzy. Mykyta Vovchenko wykorzystał błąd w ustawieniu Marcina Mojsiewicza, który minął się z piłką i zostawił zawodnika pomarańczowych samego kilkanaście metrów od bramki. Techniczne uderzenie w kierunku długiego słupka kapitalnie obronił jednak Adrian Henger. Goleniowianie potrafili się odgryźć, a wszystkie te sytuacje miały wspólny mianownik – Damiana Banachewicza. To on uderzał z powietrza z dystansu i z rzutu wolnego z dobrej odległości, a później dobijał odbitą piłkę. Była też okazja do wyjścia na czystą pozycję, ale złe przyjęcie podania od Daniela Mojsiewicza dało szanse obrońcom na powstrzymanie akcji biało – zielonych. Raz skrzydłem urwał się też Maciej Żabicki, ale Damian Banachewicz został uprzedzony w polu karnym przez defensora gospodarzy.

Druga połowa była wyrównana od samego początku. Minimalnie lepsze wrażenie sprawiali jednak goleniowianie. Już w 48 minucie po rzucie rożnym wykonanym przez Damiana Banachewicza, Konrad Skuza musiał interweniować po strzale głową Michała Łukasiaka. W 60 minucie z kolei goleniowianie stworzyli kolejne zagrożenie pod bramką gospodarzy. Tym razem po stałym fragmencie gry. Zakotłowało się w polu karnym, a po chwili po strzale z okolic szesnastki kilku zawodników Iny nie zdołało trącić piłki i zaskoczyć golkipera Hutnika. Ostatecznie, piłka trafiła pod nogi Damiana Banachewicza, który strzałem z kilkunastu metrów umieścił piłkę w siatce, ale sędzia boczny podniósł chorągiewkę i gol nie został zaliczony. Po chwili prawą stroną wzdłuż pola karnego dobrze zagrał Marcin Mojsiewicz, ale z piłką minęli się Maciej Żabicki i Damian Banachewicz. Ten drugi mógł jeszcze niedługo później skorzystać z błędu Michała Janickiego, ale jego uderzenie z 20 metrów pewnie obronił Konrad Skuza. W tej części meczu gospodarze nie tworzyli zagrożenia pod bramką Iny, z jednym wyjątkiem. Po stałym fragmencie Patryk Lubośny skutecznie zablokował na 5 metrze zawodnika gospodarzy, a po chwili Adrian Henger odbił groźne uderzenie z okolic szesnastego metra.

W 73 minucie gospodarze wyprowadzili bardzo groźną kontrę. Przebitkę z boku boiska nieszczęśliwie przegrał Michał Łukasiak, a sama akcja skończyła się silnym strzałem z pola karnego, ale na szczęście goleniowian, piłka nie znalazła drogi do siatki. 10 minut później kolejna szansa dla gospodarzy została zmarnowana – napastnik Hutnika miał sporo miejsca na linii szesnastki, ale pospieszył się i uderzył niecelnie. W międzyczasie kontrę Iny zmarnował Damian Banachewicz – nie zauważył dobrze ustawionego Marcina Mojsiewicza i sam próbował kończyć akcję strzałem. Uderzenie było zbyt słabe i brakowało mu precyzji, by sprawić kłopot Konradowi Skuzie.

Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, goleniowianie przeprowadzili akcję, która skończyła się rzutem karnym dla biało – zielonych. W okolicy 30 metra doszło do starcia Michała Janickiego z jednym z zawodników Iny. Sędzia faulu się nie dopatrzył i grę puścił, a po chwili absencja wciąż leżącego na murawie Janickiego została wykorzystana przez Daniela Mojsiewicza. Pomocnik Iny wpadł w pole karne i został podcięty. Rzut karny pewnym strzałem na gola zamienił Łukasz Szymfeld. Po stracie bramki gospodarze próbowali wstrzeliwać piłki w okolicę szesnastki Iny, ale nie stworzyli sobie żadnej szansy na doprowadzenie do remisu i 3 punkty pojechały do Goleniowa.

Po meczu można odetchnąć i powiedzieć: w końcu! Tak jak pisaliśmy ostatnio – suma szczęścia powinna wyjść na zero i w sobotę tego szczęścia też trochę mieliśmy. W meczu walki, toczonym w trudnych warunkach, zwycięstwo w takich okolicznościach może podbudować morale na końcówkę rundy jesiennej. Pochwały należą się całej drużynie, która w końcu stanowiła zespół. Indywidualnie wyróżniali się z pewnością Adrian Henger, Tomasz Borucki i Michał Łukasiak, którzy zaliczyli sporo udanych interwencji oraz Daniel Mojsiewicz, od którego wygranych pojedynków w środku pola zaczynały się najczęściej akcje biało – zielonych. I oby za tydzień, w meczu z Orłem Wałcz, który z pewnością łatwym przeciwnikiem nie będzie, ta walka też przyniosła wymierne korzyści.

HUTNIK SZCZECIN – INA GOLENIÓW 0:1 (0:0)
Bramka: Łukasz Szymfeld (90` – rzut karny)

HUTNIK: Konrad Skuza – Łukasz Kondraciuk, Michał Janicki, Hubert Siluk, Oskar Klimkowicz (74` Paweł Szewczykowski), Kacper Karman (67′ Gracjan Żeglin), Krystian Ziółkowski, Daniel Augusto (68` Radosław Misztal), Dominik Grochowski, Mykyta Vovchenko, Daniel Kowalczyk

INA: Adrian Henger – Łukasz Szymfeld, Michał Łukasiak, Tomasz Borucki, Patryk Kominek – Marcin Mojsiewicz (90′ Patryk Pałka), Patryk Lubośny, Patryk Kubiak (72′ Michał Jutkiewicz), Daniel Mojsiewicz, Maciej Żabicki – Damian Banachewicz (84′ Kacper Królik)

Żółte kartki: Kacper Karman, Gracjan Żeglin, Radosław Misztal, Łukasz Kondraciuk (Hutnik) Patryk Lubośny (Ina)