Relacja: INA Goleniów – Kluczevia Stargard 4:1 (2:0)

Wracamy na podium! Ina ogrywa Kluczevię w niecodziennych okolicznościach

Stawką sobotniego meczu było miejsce na podium IV ligi. Nagrodę tę zgarnęła Ina, pokonując Kluczevię Stargard 4:1 (2:0). Ogólny odbiór tego spotkania może być jednak dwojaki – wynik i cel sportowy został osiągnięty, natomiast nie można przejść obojętnie wobec tego, jak zawody prowadził arbiter główny i jak zachowywali się goście, którzy ostatecznie kończyli mecz w 9.

Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze. Już w 6 minucie źle zachował się golkiper gości – Mateusz Bednarski. Pomylił się przy wyjściu piłki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Damiana Banachewicza, na czym skorzystał Igor Paszkowski, ale nie trafił z bliska z ostrego kąta. W 9 minucie podobny błąd miał już swoje konsekwencje. W bliźniaczej sytuacji Igor Paszkowski strzałem głową wpakował piłkę do siatki i zrobiło się 1:0. Z interwencją próbował jeszcze zdążyć jeden z obrońców gości, ale zrobił to już za linią bramkową, więc gol został uznany.

W 20 minucie swoją szansę miał Grzegorz Magnuski. Po rzucie wolnym i długim 50-metrowym podaniu, z interwencją nie zdążył Piotr Winogrodzki, a napastnik gości przyjął piłkę na klatkę piersiową w polu karnym i błyskawicznie uderzył z powietrza z około 13 metrów, ale minimalnie chybił. W 27 minucie było już 2:0. Po stałym fragmencie goście wybili piłkę z pola karnego na 30 metr. Tam przejął ją Natan Wnuczyński i silnie uderzył na bramkę, a ze strzałem nie poradził sobie Mateusz Bednarski. Futbolówka wypadła mu z rąk, a nadbiegający Damian Banachewicz dopełnił formalności. Goście długo protestowali, dopatrując się faulu na bramkarzu, ale sędzia gola uznał. Chwilę po tym zdarzeniu akcja przeniosła się pod bramkę Iny. Wszystko zaczęło się od Grzegorz Magnuskiego, który w dość naiwny sposób próbował wymusić rzut wolny w okolicy 30 metra od bramki goleniowian. Sędzia puścił grę, futbolówka po chwili znalazła się w polu karnym, a w ogólnym zamieszaniu jeden z zawodników gości oddał strzał, który ofiarnym wślizgiem zablokował Tomasz Borucki. Odbita piłka trafiła w rękę stojącego obok Piotra Winogrodzkiego. Sędzia przewinienia się nie dopatrzył i puścił grę, co ostatecznie wyprowadziło z równowagi zawodników Kluczevii. Nie od dziś wiadomo, że jest to jedna z drużyn, która bryluje w agresywnej postawie na boisku, twardej grze i, co niestety słyszeli wszyscy na stadionie w sobotę, szeroko pojętych wulgaryzmach, którymi raczyli kibiców piłkarze Kluczevii. Co zaś się tyczy samej decyzji sędziego – w myśl przepisów, które obecnie funkcjonują, tak naprawdę… ciężko stwierdzić, kto tu miał rację. Niemniej, można pokusić się o stwierdzenie, że sędzia, który od samego początku spotkania nie potrafił do końca zapanować nad temperamentem zawodników ze Stargardu, ostatecznie stracił kontrolę nad spotkaniem.

W 35 minucie Ina miała swoją kolejną szansę. Tym razem z powietrza z około 20 metrów uderzył Daniel Mojsiewicz, ale piłka nieznacznie minęła bramkę Kluczevii. W odpowiedzi znów spore problemy goleniowskiej defensywie sprawił Grzegorz Magnuski. W 41 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, w ogólnym zamieszaniu zachował się najprzytomniej, zgarnął piłkę na 10 metrze, ale nie strzelił od razu, co dało szansę na interwencję jednemu z obrońców biało-zielonych. 2 minuty później po rzucie wolnym napastnik gości znów miał swoją okazję, ale po raz kolejny w tym meczu, zamiast skupić się na finalizacji akcji, próbował nabrać arbitra na odgwizdanie przewinienia. Przejął piłkę na 12 metrze od bramki Iny, po czym mając przed sobą Adriana Hengera próbował go minąć, ale za daleko wypuścił sobie piłkę. Widząc to próbował wymusić rzut karny, ale sędzia nie dał się nabrać.

Niekorzystny przebieg spotkania i decyzje arbitra, które nie podobały się gościom, coraz mocniej wpływały na ich zachowania na boisku. Wydawało się, że kwestią czasu jest pokazanie komuś czerwonej kartki. Tak się stało tuż przed przerwą. Łukasz Rdzeń przy linii bocznej boiska uderzył w twarz stojącego obok Patryka Lubośnego, za co został wyrzucony z boiska. Po chwili, w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, swoją szansę zmarnował Michał Jarząbek. Długie podanie w kierunku pola karnego padło łupem obrońcy Kluczevii. Ten kompletnie nie spodziewał się, że zza jego pleców wyskoczy kapitan Iny. Michał Jarząbek wyłuskał piłkę, po drodze oszukał jeszcze jednego obrońcę i uderzył w świetnej sytuacji z 12 metrów, ale nie trafił w bramkę.

Początek drugiej połowy spotkania to lekka przewaga gości, którzy próbowali wstrzeliwać piłki w okolice pola karnego Iny. W najgroźniejszej z takich sytuacji Inę uratował Maciej Żabicki w ostatniej chwili wybijając piłkę sprzed nosa zawodnika ze Stargardu. W 55 minucie goście po raz kolejny zachowali się w sposób nieodpowiedzialny. Kacper Królik odebrał piłkę w okolicy środka pola zawodnikowi gości, który sygnalizował nieczyste zagranie i nie podnosił się z murawy. Ina ruszyła z akcją, ale sędzia ją przerwał po tym, jak usłyszał, co do powiedzenia na temat jego pracy miał Artur Kościukiewicz. Efektem była druga żółta kartka i Kluczevia musiała sobie radzić do końca meczu w 9. Goleniowianie mieli po tej sytuacji mieli rzut wolny pośredni w polu karnym Kluczevii, ale strzał Damiana Banachewicza został zablokowany. 

W 58 minucie biało-zieloni chyba uwierzyli w to, że w tym meczu już nic im nie grozi. Michał Jarząbek uczcił swoje 29. urodziny golem, a w całą akcję zamieszani byli Maciej Żabicki i Kacper Tomaszewicz. Zrobiło się 3:0 i wiele wskazywało na to, że to nie koniec strzelania goleniowian. To wrażenie szybko zostało przez gości utemperowane. W 63 minucie osamotniony w ofensywie Grzegorz Magnuski zdołał przedrzeć się w pole karne Iny, po czym wykorzystał niepewną interwencję Piotra Winogrodzkiego. Sędzia dopatrzył się faulu, a rzut karny na gola zamienił Kamil Bartoszyński. W tym miejscu należy się kilku słów napastnikowi Kluczevii. Z pewnością Grzegorz Magnuski to jeden z zawodników, którzy robią różnicę na boisku i, pod względem umiejętności, prezentują poziom zdecydowanie wyższy niż widzimy na co dzień w IV lidze. Niestety, ilość wulgaryzmów i niektóre z zachowań, w tym za daleko idące „cwaniactwo boiskowe”, skutecznie zamazują zalety i wpływają na ogólny odbiór tego piłkarza. A szkoda – mecze mogłyby być dużo przyjemniejsze do oglądania.

Przez następny kwadrans na boisku niewiele się działo. Ina nie forsowała tempa i spokojnie rozgrywała piłkę, a goście w mocno okrojonym składzie próbowali nadążyć za goleniowianami. W efekcie, dopiero w 77 minucie biało-zieloni skonstruowali coś pod bramką Kluczevii. Ina przyśpieszyła, a prawą stroną w okolice pola karnego przedarł się Kacper Tomaszewicz. Wycofał piłkę na 16 metr do Damiana Banachewicza, a ten uderzył od razu, ale niecelnie. W 87 minucie Patryk Kominek na lewej stronie boiska w okolicy linii środkowej odebrał piłkę gościom. Podał do Przemysława Stosio, a ten zagrał wzdłuż bramki do nadbiegającego Michała Jarząbka. Kapitan Iny, na wślizgu, próbował wykorzystać to podanie, ale zabrakło mu centymetrów do sięgnięcia piłki. W 89 minucie padła ostatnia bramka w tym meczu. Akcję rozpoczął Rafał Makarewicz podając do Michała Jarząbka. Ten dostrzegł na 11 metrze nadbiegających kolegów z drużyny – Kacpra Tomaszewicza i Damiana Banachewicza. Przy próbie skończenia akcji zawodnicy Iny przeszkodzili sobie, powstało spore zamieszanie w polu bramkowym gości, ale ostatecznie Kacper Tomaszewicz zdołał jeszcze raz trącić piłkę, a Mateusz Bednarski skapitulował w tym meczu po raz czwarty.

Kluczevia próbowała szybko odpowiedzieć po raz kolejny za sprawą Grzegorza Magnuskiego. Jego silny strzał z okolic szesnastki zatrzymał Adrian Henger. Po chwili bramkarz Iny interweniował jeszcze raz zbijając piłkę na poprzeczkę po strzale z bliska. Ostatecznie nie musiał tego robić – sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. W ostatnich sekundach spotkania podobną interwencją popisał się Mateusz Bednarski. Przemysław Stosio dośrodkował piłkę z rzutu rożnego, a najwyżej w polu karnym wyskoczył Rafał Makarewicz. Strzał głową jednak, świetną paradą zatrzymał golkiper Kluczevii, a futbolówka po odbiciu się jeszcze od poprzeczki, wyleciała poza pole bramkowe. Mecz ostatecznie zakończył się więc zwycięstwem Iny 4:1, a przebieg spotkania i jego niecodzienne okoliczności, będą zapewne jeszcze długo wspominane przy okazji kolejnych pojedynków tych zespołów. Biało-zieloni wracają na podium IV ligi i o jego utrzymanie na zimę powalczą w ostatnim tegorocznym meczu ligowym. W sobotę Inę czeka jednak bardzo trudne zadanie: wyjazd do Wolina na mecz z miejscową Vinetą, która imponuje przed własną publicznością. Z 5 zwycięstwami i 2 remisami oraz bilansem bramkowym 19:3 będzie stanowiła ciężką zaporę do sforsowania.

INA GOLENIÓW – KLUCZEVIA STARGARD 4:1 (2:0)
Bramki: Igor Paszkowski (9′), Damian Banachewicz (27′), Michał Jarząbek (58′), Kacper Tomaszewicz (89′) – Kamil Bartoszyński (63′ – rzut karny)

INA: Adrian Henger – Tomasz Borucki, Igor Paszkowski, Piotr Winogrodzki (70′ Wojciech Borek), Natan Wnuczyński (83′ Rafał Makarewicz) – Damian Banachewicz, Patryk Lubośny, Kacper Królik (59′ Kacper Tomaszewicz), Daniel Mojsiewicz (73′ Przemysław Stosio), Maciej Żabicki (55′ Patryk Kominek) – Michał Jarząbek

KLUCZEVIA: Mateusz Bednarski – Wiktor Wiśniewski, Kacper Bursztyn (79′ Patryk Szczygielski), Grzegorz Magnuski, Kamil Bartoszyński, Łukasz Rdzeń, Seweryn Wrzeszcz (79′ Dawid Wróbel), Radosław Surma, Mariusz Nowicki (75′ Michał Bartkowiak), Dawid Banach, Artur Kościukiewicz

Żółte kartki: Patryk Kominek, Tomasz Borucki (Ina) Artur Kościukiewicz, Dawid Banach, Seweryn Wrzeszcz (Kluczevia)
Czerwone kartki: Łukasz Rdzeń (44′ – za uderzenie zawodnika przeciwnej drużyny bez piłki), Artur Kościukiewicz (55′ – za dwie żółte)