Relacja: Gryf Kamień Pomorski – INA Goleniów 4:2 (0:0)
Ina przegrywa z Gryfem. Na własne życzenie.
Gryf Kamień Pomorski przed własną publicznością pokonał Inę Goleniów 4:2 (0:0). Mecz miał dwie różne połowy – w pierwszej działo się zdecydowanie mniej niż w drugiej – ta była jazdą bez trzymanki. O ostatecznym zwycięstwie przesądziło jednak pierwsze 20 minut drugiej połowy, kiedy to skutecznością błysnął Radosław Misztal – w tym czasie ustrzelił on hattricka.
W pierwszej połowie to Ina miała więcej z gry. Już w 9 minucie biało-zieloni powinni objąć prowadzenie – w doskonałej okazji po podaniu Filipa Kominka znalazł się Michał Jarząbek, ale przegrał on pojedynek sam na sam z Ireneuszem Benedyczakiem. 5 minut później odpowiedzieli gospodarze – prostopadłą piłkę za plecy obrońców z prawej strony przejął szarżujący napastnik Gryfa, ale zdołał powstrzymać go wychodzący z bramki Paweł Sobolewski. Później gra przeniosła się głównie w środkową strefę boiska i żaden z zespołów nie wypracował sobie żadnych szans do zdobycia bramek. Jedyne zagrożenie, jakie do końca pierwszej części gry stworzyli gospodarze, miało miejsce w 35 minucie. Dostali się w pole karne Iny, po czym oddali strzał z okolic szesnastki, ale piłka zamiast w bramce wylądowała… na aucie. Goleniowianie z kolei mieli drugą czystą sytuację do zdobycia bramki. W 44 minucie przed stuprocentową szansą stanął Filip Kominek. Najpierw Przemysław Stosio związał dryblingiem kilku zawodników Gryfa, po czym dobrze dograł do wbiegającego z prawej strony, niepilnowanego skrzydłowego Iny. Ten, mając przed sobą jedynie Ireneusza Benedyczaka, nie zdołał umieścić piłki w siatce – bramkarz popisał się świetną interwencją i do przerwy było bezbramkowo.
O tym, co stało się w pierwszych 20 minutach drugiej połowy z pewnością biało-zieloni będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Najpierw Ina zmarnowała kolejną doskonała szansę na objęcie prowadzenia – Michał Jarząbek zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Damiana Banachewicza, ale ten w kluczowym momencie zawahał się widząc wychodzącego z bramki bramkarza gospodarzy i nie trafił do siatki. W 49 minucie z kolei błąd w narożniku pola karnego popełnił Patryk Kominek. Dał się zwieść zawodnikowi gospodarzy, po czym sfaulował go i sędzia wskazał na jedenasty metr. Strzał z rzutu karnego wylądował na słupku, ale dobitka niepilnowanego Radosława Misztala drogę do siatki już znalazła. 7 minut później było już 2:0. Z lewej strony boiska doskonałe podanie za plecy Rafała Makarewicza dostał strzelec pierwszej bramki, wpadł w pole karne, minął wychodzącego z bramki Pawła Sobolewskiego i dopełnił formalności.
Ina otrząsnęła się chwilę później. Do dobrego dośrodkowania ze stałego fragmentu gry z lewej strony najwyżej na 5 metrze wyskoczył Rafał Makarewicz, ale jego strzał głową zatrzymał się na poprzeczce. To z kolei zemściło się błyskawicznie – w 62 minucie Rafał Makarewicz w środku pola w pozornie prostej sytuacji nie trafił w piłkę, to otworzyło szansę dla gospodarzy, a ci jednym, otwierającym podaniem wypuścili w bój Radosława Misztala, który i tej sytuacji nie zmarnował – zrobiło się 3:0. Kilkadziesiąt sekund później Inę uratował jeszcze Paweł Sobolewski, zatrzymując w sytuacji sam na sam jednego z zawodników gospodarzy. Jak się później okazało, te fatalne 20 minut w wykonaniu Iny, kiedy to biało-zieloni nie dość, że zmarnowali swoje szanse, to popełnili proste błędy w defensywie, miało decydujący wpływ na końcowy wynik meczu.
Goleniowianie próbowali gonić wynik i trzeba powiedzieć, że byli tego blisko. Kwadrans przed końcem spotkania biało-zielonych znów zatrzymał Ireneusz Benedyczak. Tym razem stanął na drodze Michała Jarząbka, który po dobrym podaniu od Łukasza Szymfelda, znalazł się w dobrej sytuacji i uderzył z około 11 metrów. W 77 minucie w końcu biało-zieloni byli skuteczni. Trzecią swoją stuprocentową szansę w tym meczu miał Michał Jarząbek i tym razem ją wykorzystał – świetnym podaniem za plecy obrońców obsłużył go Daniel Mojsiewicz, a napastnik Iny, po rękach wychodzącego bramkarza gospodarzy, umieścił piłkę w siatce. 5 minut później już mocniej zabiły serca kibiców Gryfa, bo Ina zdobyła bramkę kontaktową. Tym razem z lewej strony dobrą piłkę posłał Kamil Wiśniewski, a najlepiej zachował się Michał Jarząbek, który wbiegł na krótki słupek i wpakował piłkę do siatki.
Kiedy wydawało się, że Ina może dogonić wynik i strzelić wyrównującego gola, gospodarze wyprowadzili decydujący cios, w którym pomogła także defensywa Iny. W 85 minucie, po akcji prawą stroną i zagraniu wzdłuż bramki źle zachował się Michał Soska i przy próbie wybicia piłki wślizgiem, wpakował ją do własnej siatki. To zdarzenie ostudziło zapały Iny i do końca spotkania wynik nie uległ juz zmianie, mimo, że oba zespoły miały swoje szanse. Najpierw po szybkiej, składnej akcji i strzale z okolic pola karnego minął bramkę Iny, później z kolei odpowiedzieli goleniowianie, a konkretniej Łukasz Szymfeld, który po podaniu Daniela Mojsiewicza wpadł w pole karne i z około 10 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką. Ostatecznie więc mecz zakończył się wynikiem 4:2 i biało-zieloni mogą czuć spory niedosyt po tym spotkaniu. Ten rezultat powinien wyglądać inaczej.
GRYF KAMIEŃ POMORSKI – INA GOLENIÓW 4:2 (0:0)
Bramki: Radosław Misztal (50′, 56′, 62′), Michał Soska (85′ – sam.) – Michał Jarząbek (77′, 82′)
GRYF: Ireneusz Benedyczak – Robert Żywulski (87′ Mateusz Wróbel), Damian Karczmarski, Adrian Chodorowski, Paweł Wanagiel (70′ Paweł Andrearczyk), Kacper Wittbrodt, Adrian Wanagiel (60′ Aleksander Sikora), Dawid Sandzewicz, Konrad Kowalczyk, Szymon Włodarek (90′ Ernest Paszek), Radosław Misztal
INA: Paweł Sobolewski – Łukasz Szymfeld, Rafał Makarewicz (68′ Michał Soska), Damian Kosior, Patryk Kominek – Damian Banachewicz (63′ Kamil Wiśniewski), Daniel Mojsiewicz, Piotr Winogrodzki, Przemysław Stosio, Filip Kominek (85′ Radosław Gil) – Michał Jarząbek
Żółte kartki: Paweł Wanagiel, Kacper Wittbrodt (Gryf), Piotr Winogrodzki, Damian Kosior (Ina)