Relacja: GKS Leśnik Manowo – INA Goleniów 3:0 (2:0)
Żółto-czerwona porażka w Manowie.
Nie na taki wynik liczyli piłkarze i kibice Iny w starciu z Leśnikiem w Manowie. Tym bardziej, że rywal był do ogrania – to biało-zieloni, w szczególności w pierwszej połowie stworzyli sobie więcej sytuacji i powinni prowadzić. Leśnik nie pokazał takiej jakości, która bez wahania pozwalałaby na stawianie go wśród głównych kandydatów do awansu. Gospodarze potrafili jednak wyciągnąć maksimum, a może nawet więcej z tego, co mieli – byli po prostu skuteczni. I za to z pewnością należą się brawa.
Spotkanie rozpoczęło się z dwudziestominutowym opóźnieniem – na trasie tuż za Nowogardem zdarzył się wypadek – zapaliła się przyczepa z sianem. W związku z tym goleniowianie przyjechali później i kibice mogli się obawiać, że nie zdążą z właściwym rozgrzaniem się.
Bardzo szybko okazało się, że to Leśnika bardziej uśpiło oczekiwanie na to spotkanie. Nie minęło jeszcze pół minuty meczu, a Ina powinna prowadzić. Akcję i dośrodkowanie z lewej strony Mojsiewicza powinien skończyć kompletnie niepilnowany na jedenastym metrze Banachewicz, jednak spudłował. Chwilę później uderzał również Jarząbek, ale i on nie trafił w bramkę.
Gospodarze otrząsnęli się po 10 minutach i od razu objęli prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu rożnego zbyt krótko wybili goleniowianie. Strzał z okolic szesnastki odbił się jeszcze od któregoś z zawodników i piłka spadła pod nogi Wiśniewskiego, który z najbliższej odległości pokonał Krawczyka. Już 2 minuty później Ina mogła odpowiedzieć. Po stałym fragmencie najwyżej wyskoczył Winogrodzki, ale z bliska uderzył ponad bramką. W 15 minucie znów biało-zieloni fatalnie spudłowali. Tym razem po podaniu Jarząbka z jedenastu metrów nie trafił Jakubowski. W 30 minucie nieskuteczność Iny się zemściła. Fatalny błąd środkowych obrońców i niepotrzebne wyjście z bramki Krawczyka wykorzystał Gozdal. Zrobiło się 2:0, choć z gry wynik ten sprawiedliwy z pewnością nie był. W 37 minucie znów Ina powinna strzelić gola. Tym razem dośrodkowanie Jarząbka spadło wprost na głowę znajdującego się na 5 metrze Makarewicza, ale i on zaliczył pudło. Tak naprawdę pierwszą świetną akcję gospodarze przeprowadzili dopiero w końcówce pierwszej połowy. Wtedy to kilkoma podaniami rozklepali defensywę Iny i tylko niecelne uderzenie Gozdala uratowało goleniowian przed trzecim ciosem.
Druga połowa zaczęła się identycznie jak pierwsza. Niecałą minutę po jej rozpoczęciu w świetnej okazji znalazł się Jarząbek, ale tego dnia goleniowianie mieli kompletnie rozregulowane celowniki. Patrząc na postawę bramkarza Leśnika – Pilichowicza, który zastępował kontuzjowanego Tkacza, wypada bardzo tego żałować. Golkiper gospodarzy, delikatnie mówiąc, nie był tego dnia pewnym punktem swojej drużyny. W 50 minucie miała miejsce dziwna sytuacja – tuż przed polem karnym sędzia Piłatowski odgwizdał… faul? Zagranie ręką? Nakładkę? Nie wiadomo. Piłka po strzale z rzutu wolnego zatrzymała się na murze, goleniowianie wybijali ją jeszcze, ale za krótko i co gorsza wprost pod nogi stojącego na linii pola karnego Gozdala. Ten pewnym strzałem pokonał Krawczyka i, jak się później okazało, ustalił wynik spotkania na 3:0. W dalszej części meczu na boisku działo się niewiele związanego z piłką – sprawy w swoje ręce wziął bowiem sędzia Piłatowski, który swoją postawą zasłużył na oddzielny akapit. Do końca spotkania Ina próbowała atakować, ale nie potrafiła poważniej zagrozić bramce przeciwnika, a Leśnikowi udało się to tylko raz, ale w 83 minucie mocny strzał tuż przy słupku zdołał obronić Krawczyk.
Ina nie zagrała dobrego spotkania. Ale to, co wyrabiał, przede wszystkim w drugiej połowie, arbiter tego spotkania wołało o pomstę do nieba. Z meczu, który tak naprawdę nie był szczególnie ostry, zrobił żółto-czerwony festiwal – pokazał aż 17 kartek różnego koloru zawodnikom obu drużyn. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby, z rozpędu, w drodze powrotnej pokazał również 35 żółtych kartek przypadkowym przechodniom. Jego decyzje zupełnie niepotrzebnie podgrzały atmosferę spotkania, co było słychać również na trybunach. Arbiter był tego dnia zdecydowanie najsłabszym ogniwem na boisku. Mamy nadzieję, że po raz ostatni zdarzył się tak słaby występ sędziowski.
GKS LEŚNIK MANOWO – INA GOLENIÓW 3:0 (2:0)
Bramki: Wisniewski (10′), Gozdal (30′, 50′)
LEŚNIK: Pilichowicz, Czaja, Hrymowicz, Ejzygmann, Więckowski, Myśliński, Mikita (Kupidura), Fijołek, Jakubowski, Gozdal, Wiśniewski (Szatkowski) (Śliż)
INA: Krawczyk – Łukasiak, Winogrodzki, Makarewicz, Żurowski (46′ F. Borek) – Mojsiewicz, Lubośny (46′ Hanuszkiewicz), W. Borek, Banachewicz, Jarząbek – Jakubowski (63′ Antczak)
Czerwone kartki: Fijołek (75′ – za dwie żółte) – Winogrodzki (62′)