Relacja – 7. kolejka: Polonia Płoty – Ina Goleniów 1:6 (0:1)
Beniaminek sprowadzony na ziemię
Od 13 października 2018 roku Polonia budowała twierdzę w Płotach. Było jasne, że kiedyś ta twierdza upadnie, ale nikt chyba nie spodziewał się, że aż tak spektakularnie. 1:6 to najniższy wymiar kary, jaką mogła wymierzyć Ina gospodarzom sobotniego pojedynku. W drugiej połowie, po straceniu dwóch goli w przeciągu 2 minut Polonia zaliczyła, mówiąc po boksersku, ciężki nokaut i rzuciła ręcznik na murawę. Goleniowianie jednak wcale nie zamierzali odpuścić rywalowi i wyprowadzali następne ciosy. Skończyło się na 6, a mogło nawet i na 10.
Nie wiemy, jak wyglądały ostatnie pojedynki Polonii przed własną publicznością, ale przysłuchując się opiniom niektórych kibiców gospodarzy, obie drużyny zagrały słabo, a Polonia tak kiepsko grającą Inę powinna była pogonić różnicą kilku bramek (?). Rozumiemy, że czasami kibice nie potrafią być obiektywni, ale aż takiej dysproporcji w ocenie tego, co działo się na murawie, nie da się po prostu racjonalnie wytłumaczyć. Polonia zaliczyła dobre wejście do IV ligi – do tej pory przegrała tylko z liderem – Hutnikiem w Szczecinie. Zimny prysznic, jaki zafundowała Ina gospodarzom w sobotę powinien zatem wyjść na dobre niektórym kibicom beniaminka.
Mecz od samego początku był otwarty, żywy i dobrze się go oglądało, a pierwsze 20 minut to wymiana ciosów. W pierwszych minutach meczu gospodarze stworzyli kilka groźnych sytuacji pod bramką Iny. Pierwsza to niezły strzał Kacpra Litwina, z którym poradził sobie Adrian Henger. W drugim przypadku, w 5 minucie, na mocny strzał z rzutu wolnego z około 30 metrów zdecydował się Artur Nabrzewski, ale i w tej sytuacji dobrze interweniował golkiper Iny. Zdecydowanie najlepsza była jednak trzecia sytuacja, którą gospodarze stworzyli sobie kilkadziesiąt sekund później. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska na 5 metrze niepilnowany Stachowiak uderzył głową, ale kapitalną interwencją zatrzymał go Adrian Henger. Po tej sytuacji Ina się przebudziła. W 7 minucie po podaniu z głębi pola świetnie, początkowo, zachował się powracający do pierwszego składu goleniowian Michał Jarząbek. Najpierw skorzystał z błędu obrońcy, który źle obliczył tor lotu piłki i się „obciął”, a potem oszukał ostatniego z defensorów Polonii. Mając przed sobą jedynie bramkarza gospodarzy, kapitan Iny za daleko wypuścił sobie piłkę i golkiper zdołał go uprzedzić. Po chwili Jarząbek wystąpił w roli asystenta. Dobrze dograł z prawej strony na 5 metr, ale Patryk Sobański nie zdążył dołożyć nogi przed interweniującym obrońcą. W 13 minucie z kolei dobrą indywidualną akcję prawą stroną przeprowadził Łukasz Szymfeld. Na wysokości pola karnego zagrał do Michała Jarząbka, ale ten przegrał walkę o pozycję z defensorem Polonii i nie udało mu się dołożyć głowy. Po kwadransie kolejny raz prawą stroną przeciwnikom uciekł Łukasz Szymfeld. Ograł na skrzydle Artura Nabrzewskiego, wpadł w pole karne i uderzył, ale w ostatniej chwili zatrzymał go ofiarną interwencją obrońca gospodarzy.
Na odpowiedź Polonii nie trzeba było długo czekać. Lewą stroną świetną akcję przeprowadził Kacper Litwin. Trzeba dodać, że dość przypadkową, bo dwa razy sam omal się nie przewrócił – raz na piłce, a raz po utracie równowagi podczas biegu, ale koniec końców wykonał 50-cio metrowy rajd, po którym w sytuacji sam na sam znalazł się Kamil Lewandowski, ale sędzia podniósł chorągiewkę sygnalizując spalonego. Po chwili napastnik gospodarzy miał jeszcze jedną szansę, ale po minięciu dwóch obrońców Iny tuż przed polem karnym w ostatniej chwili powstrzymał go wracający Patryk Lubośny. Po tej sytuacji tempo nieco spadło, ale to nie znaczy, że sytuacji nie było. W 27 minucie swoją szansę miał Patryk Sobański. Z rzutu rożnego dośrodkował Damian Banachewicz, a były zawodnik m. in. Masovii Maszewo, znalazł sobie trochę wolnego miejsca i uderzył głową z około 10 metrów, ale trafił wprost w Eryka Mazura. W 27 minucie swoich sił próbował jeszcze Michał Jarząbek strzałem z ostrego kąta, ale i to uderzenie nie było na tyle precyzyjne, by bramkarz Polonii nie zdołał go wybronić.
I tutaj zatrzymamy się przy młodym bramkarzu Polonii. Od samego początku spotkania było widać, że brakuje mu doświadczenia, być może również presja i odpowiedzialność jaka na niego spadła go przytłaczała. Był niepewny, ale miał sporo szczęścia. aż do feralnej 37 minuty. To, co się wydarzyło połączone z reakcją na całą sytuację niektórych kibiców (ostra nagonka na bramkarza), może długo pozostać w jego pamięci. Dodajmy – nagonka mocno niesprawiedliwa, bo błędy po prostu się zdarzają. Goleniowianie mieli rzut wolny z około 30 metrów. Mocno na bramkę uderzył Damian Banachewicz, a Eryk Mazur „wypluł” piłkę przed siebie. Po ogólnym zamieszaniu na 10 metrze, ostatecznie piłkę na wślizgu z najbliższej odległości do siatki skierował Patryk Lubośny i zrobiło się 0:1. W końcówce pierwszej połowy Ina miała jeszcze dwie szanse – najpierw po dobrej, szybkiej i składnej akcji biało – zieloni przedostali się pod pole karne Polonii, a przed utratą bramki gospodarzy uratował ofiarny wślizg na 5 metrze, który o mało nie zakończył się golem samobójczym. W doliczonym czasie gry natomiast z dobrego dośrodkowania z prawej strony użytek mógł zrobić Damian Banachewicz, ale jego uderzenie z woleja z kilkunastu metrów przeleciało nad bramką. Polonia natomiast swoją okazję miała po błędzie Natana Wnuczyńskiego, który przy wyprowadzeniu piłki zbyt długo zwlekał i został zablokowany przez naciskającego go zawodnika gospodarzy. Futbolówka wylądowała pod nogami Kamila Lewandowskiego w polu karnym, ale w ostatniej chwili jeden z obrońców Iny zdołał do niego doskoczyć i powstrzymać.
Na drugą połowę Polonia wyszła w innym ustawieniu i z innym bramkarzem. Później okazało się, że pierwsze 45 minut w ogólnym rozrachunku wcale nie było dla gospodarzy takie złe. Polonia nie potrafiła dłużej utrzymać się przy piłce, a co dopiero przedostać się pod bramkę Iny. Goleniowianie z kolei, widząc nieporadność gospodarzy, postanowili zrobić z niej użytek. W 52 minucie skuteczności zabrakło zarówno Michałowi Jarząbkowi jak i Danielowi Mojsiewiczowi. Mogli oni skończyć dobre podanie z prawej strony od Łukasza Szymfelda, ale, po kolei nie trafiali czysto w piłkę w polu karnym. Po chwili ze sporego zamieszania w środku pola zwycięsko wyszli biało – zieloni, a całość strzałem z ostrego kąta kończył Damian Banachewicz. To jednak również nie przyniosło podwyższenia prowadzenia. O okresie od 63 do 69 minuty Polonia z pewnością będzie chciała jak najszybciej zapomnieć. Drugą bramkę dla Iny w 63 minucie głową z najbliższej odległości strzelił Damian Banachewicz, wykorzystując kolejne dobre podanie z prawej strony od Łukasza Szymfelda. W 65 minucie było już 0:3, a sytuację sam na sam po świetnym prostopadłym podaniu pewnym strzałem z zimną krwią wykończył Patryk Sobański. W 69 minucie z kolei swojego pierwszego gola w sezonie zdobył Michał Jarząbek wykorzystując rzut karny podyktowany za faul na Damianie Banachewiczu – 0:4. To był nokaut, a część kibiców gospodarzy wstała z miejsc i opuściła stadion w Płotach.
Ina robiła na boisku wszystko, na co tylko miała ochotę. Michał Jarząbek po 2 minutach od zdobycia bramki miał szansę na dopisanie sobie asysty. Odebrał piłkę obrońcy i, już na wysokości pola karnego, podał do Łukasza Szymfelda na 11 metr. Jego uderzenie jednak zdołał zablokować obrońca. O pewności i luzie, z jakim pogrywała sobie Ina w drugiej połowie z gospodarzami świadczyć może sytuacja z 72 minuty. Wtedy to bliski zdobycia gola przewrotką był Daniel Mojsiewicz, ale refleksem popisał się Marcin Kopeć i nogą odbił to uderzenie. Na kwadrans przed końcem meczu gospodarzom udało się zagrozić bramce Iny. Wtedy to po dośrodkowaniu z prawej strony i strzale głową dobrą interwencją popisał się bezrobotny w drugiej połowie Adrian Henger. W 77 minucie bramkarz biało – zielonych musiał jednak wyciągnąć piłkę z siatki. Świetne prostopadłe podanie na lewe skrzydło skończyło się płaskim podaniem wzdłuż bramki, które wślizgiem próbował przeciąć Rafał Bulanda. Zrobił to na tyle niefortunnie, że futbolówka skończyła swoją drogę w siatce i było 1:4.
Polonia nieco odżyła, ale tylko do czasu. W 82 minucie gospodarze wyprowadzali piłkę z własnej połowy. Gapiostwo i pasywność gospodarzy wykorzystał Piotr Winogrodzki. Zawodnik Iny wbiegł między kilku przeciwników, przechwycił piłkę i wyszedł na czystą pozycję. Na 25 metrze Maciej Podbiegło złapał go od tyłu za koszulkę i uniemożliwił finalizację akcji, za co wyleciał z boiska z czerwoną kartką. Po chwili swoją szansę miał Tomasz Borucki, ale jego uderzenie z dystansu obronił golkiper Polonii. Borucki kilkadziesiąt sekund później znów odegrał swoją rolę w ofensywie – świetnym prostopadłym podaniem „w uliczkę” wyprowadził na dobrą pozycję Macieja Żabickiego, ale jego strzał powstrzymał Marcin Kopeć. Podbita przez bramkarza gospodarzy piłka spadła pod nogi Łukasza Szymfelda, który wpakował ją do bramki. Problem w tym, że zdaniem sędziego był na spalonym i piątego gola dla Iny nie było.
Wynik 1:4 utrzymał się jednak niewiele dłużej, bo do 84 minuty. Wtedy to po płaskim podaniu z lewej strony Macieja Żabickiego z kilku metrów trafił Piotr Winogrodzki. Gospodarze wznowili grę, stracili piłkę i… następny kontakt z nią zaliczyli, kiedy po raz szósty wyciągali ją z siatki. Precyzyjnym uderzeniem z 20 metrów popisał się Daniel Mojsiewicz i, jak się później okazało, ustalił wynik spotkania na 1:6. Zwycięstwo Iny mogło być jeszcze bardziej okazałe, gdyby w 87 minucie zagranie Łukasza Szymfelda z prawej strony zdołał skończyć Piotr Winogrodzki. Gospodarze też mieli swoją szansę, ale po akcji prawym skrzydłem i zagraniu nieco za plecy na 10 metr do wbiegającego napastnika Polonii, futbolówka po jego strzale minęła bramkę Iny. Arbiter chwilę później zakończył ten mecz i goleniowianie, jako pierwsi przyjezdni od prawie 2 lat, mogli cieszyć się ze zwycięstwa na stadionie w Płotach.
POLONIA PŁOTY – INA GOLENIÓW 1:6 (0:1)
Bramki: Rafał Bulanda (77′ – samobójcza) – Patryk Lubośny (37′), Damian Banachewicz (63′), Patryk Sobański (65′), Michał Jarząbek (69′ – rzut karny), Piotr Winogrodzki (84′), Daniel Mojsiewicz (85′)
POLONIA: Eryk Mazur (46′ Marcin Kopeć) – Robert Stachowiak, Sebastian Woźniak, Artur Nabrzewski (60′ Łukasz Góralski), Maciej Dobrowolski (73′ Kacper Budzyński), Kamil Lewandowski, Patryk Podbiegło, Dawid Feledyn, Kamil Pacelt (46′ Maciej Podbiegło), Kacper Litwin (60′ Adam Cymkiej), Mariusz Stachowiak
INA: Adrian Henger – Igor Paszkowski (86′ Patryk Pałka), Rafał Bulanda, Tomasz Borucki, Natan Wnuczyński – Damian Banachewicz (81′ Maciej Żabicki), Patryk Lubośny, Daniel Mojsiewicz, Patryk Sobański (81′ Michał Jutkiewicz), Łukasz Szymfeld – Michał Jarząbek (73′ Piotr Winogrodzki)
Czerwona kartka: Maciej Podbiegło (82′ – Polonia, za faul)