Relacja, 4. kolejka IV ligi: INA Goleniów – Kluczevia Stargard 2:4 (0:2)
Kluczevia za mocna – Ina przegrywa z faworytem ligi
W minioną niedzielę do Goleniowa przyjechał główny faworyt do awansu do III ligi w tym sezonie – Kluczevia Stargard. Goście w tym meczu ze swej roli się wywiązali, choć były w nim momenty, kiedy musieli drżeć o końcowy wynik – Ina w końcówce meczu, w kilka minut z wyniku 0:3 potrafiła złapać kontakt i doprowadzić do rezultatu 2:3. Finalnie, goście zadali jeszcze jeden, decydujący cios i wygrali 2:4.
Kluczevia Stargard przed sezonem postawiła sobie jasny cel na te rozgrywki – awans do III ligi. W tym celu wzmocniono kadrę i rozbudowywana jest infrastruktura okołostadionowa, a dodatkowo potencjalnie najsilniejsi rywale (Bałtyk i Gwardia) mają swoje problemy. Co prawda dobrze wyglądają jeszcze Iskierka Szczecin i Dąb Dębno, ale w ogólnym rozrachunku wydaje się, że to Kluczevia ma lepsze karty na ręku i powinna zrealizować swój cel. W którym miejscu w tych rozważaniach należałoby umieścić Inę Goleniów? Wydaje się, że biało – zieloni to zespół, który każdemu faworytowi może sprawić problemy i w meczu z Kluczevią było to widoczne. Samo spotkanie stało na wysokim, jak na ten poziom rozgrywkowy, poziomie i było rozgrywane w dobrym tempie, czemu sprzyjała pogoda. Nie obeszło się również bez kontrowersji, a licznie zgromadzona publiczność zobaczyła piękne bramki – najprościej rzecz ujmując: było co oglądać.
Już na początku meczu goście pokazali, że dysponują sporą siłą rażenia – łatwo przedarli się w okolice pola karnego Iny prawą stroną boiska, ale finalnie uderzenie z około 11 metrów było nieczyste i zbyt lekkie, by sprawić problemy Adrianowi Hengerowi. W odpowiedzi goleniowianie skutecznie nacisnęli na rywala w 7 minucie i przejęli piłkę na ich połowie. Skończyło się to strzałem Łukasza Szymfelda, ale i on uderzył nieczysto i zbyt słabo, by sprawić problemy golkiperowi. W 10 minucie dobrą okazję do wyjścia na prowadzenie zmarnował Kamil Bartoszyński – kapitan gości uderzył głową z pola karnego po dobrym dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale piłka padła łupem golkipera Iny. W 18 minucie ponownie zrobiło się groźniej w polu karnym goleniowian. Najpierw do niezłego podania kilka metrów od bramki nie zdążył jeden z nabiegających zawodników Kluczevii, a potem strzał Kamila Bartoszyńskiego z dobrej pozycji przeleciał obok bramki.
W 21 minucie miała miejsce mocno kontrowersyjna sytuacja, która mogła rzutować na przebieg całego pojedynku. Olegi Kurtanidze uwolnił się spod opieki rywala w środku pola i posłał świetne prostopadłe podanie do Łukasza Szymfelda. Ten został powalony przez Fabian Pacha, który zapobiegł w ten sposób sytuacji sam na sam. Wątpliwości w tej sytuacji było kilka – przede wszystkim czy faul nie miał miejsca w polu karnym i, jeśli jednak przed polem karnym, to czy w tej sytuacji nie należała się czerwona kartka dla obrońcy gości. Finalnie arbiter ani nie podyktował rzutu karnego, ani nie wyrzucił z boiska defensora przyjezdnych. Ina miała tylko rzut wolny, a z niego zbyt lekko uderzył Bartosz Błaszczyk. W odpowiedzi goście mieli okazję po rzucie rożnym – na krótkim słupku najlepiej zachował się Kamil Bartoszyński, ale znów na posterunku był Adrian Henger.
W 34 minucie błysnął Piotr Surma. Skrzydłowy gości zdecydował się na techniczny strzał z okolic narożnika pola karnego. A że zrobił to doskonale, to piłka poleciała na idealnym pułapie i wpadła w samo okienko bramki – Adrian Henger był bez szans. To był gol z gatunku „stadiony świata”. Kilka minut później goście zabawili się przed polem karnym – doskonałe podanie podcinką do Piotra Surmy, a ten technicznie przelobował wychodzącego z bramki golkipera Iny i było 0:2. Te minuty mocno dały się we znaki goleniowianom. A mogło być jeszcze gorzej kilka minut później – po podaniu z prawej strony na 7 metr przed idealną okazją stanął jeden z zawodników gości, ale świetnie zatrzymał go Adrian Henger. Po rzucie rożnym ponownie Inę ratował golkiper, na raty broniąc uderzenie z bliskiej odległości. Gospodarze odpowiedzieli dopiero chwilę przed przerwą, kiedy to na indywidualną akcję zdecydował się Kacper Tomaszewicz, ale jego niezłe uderzenie zza pola karnego minęło bramkę Kluczevii.
Na początku drugiej połowy sporo się działo. W 49 minucie, błąd Adama Trzaskowskiego przy wybiciu piłki mógł skończyć się tragicznie, ale Rafał Bulanda na spółkę z Adrianem Hengerem uratowali biało – zielonych. Goleniowianie mieli z kolei chwilę później swoją okazję, ale strzał z rzutu wolnego Łukasza Szymfelda zatrzymał golkiper Kluczevii. W odpowiedzi goście po szybkiej akcji posłali groźne uderzenie z ostrego kąta, ale Adrian Henger ponownie nie dał się zaskoczyć. W 55 minucie dobrą kontrę przyjezdnych groźnym strzałem kończył Piotr Surma, ale i tym razem golkiper Iny stanął na wysokości zadania. Po rzucie rożnym do szczęścia gościom zabrakło centymetrów – Kamil Bartoszyński nie sięgnął piłki po zagraniu wzdłuż bramki. Po kolejnym stałym fragmencie uderzenie głową minęło bramkę Iny. Po chwili obrońcy Iny jeszcze dwukrotnie blokowali groźne strzały z pola karnego po sporym zamieszaniu. W międzyczasie zatrudniony został również golkiper Kluczevii – zdążył on odbić dobre dośrodkowanie z prawej strony do Kacpra Tomaszewicza w ostatniej chwili.
W 63 minucie sytuacja Iny pogorszyła się. Szybka kontra lewą stroną, podanie Piotra Surmy i trafienie z bliska na pustą bramkę zaliczył na swoje kontro Yauheni Savastsynau – zrobiło się 0:3. Przy okazji tej sytuacji goleniowianie znów mogli mieć uzasadnione pretensje do arbitra – zawodnik rozpoczynający całą akcję przyjął w środku pola piłkę pomagając sobie ręką, czego sędzia nie zauważył. Warto nadmienić, że w podobnych okolicznościach Ina straciła też bramkę w Kluczewie w zeszłym sezonie, co tym bardziej mogło zirytować goleniowian – analogicznie, wtedy również arbiter nie zauważył zagrania ręką w środku pola, a tak rozpoczęta akcja skończyła się golem dla Kluczevii.
Goście po zdobyciu tej bramki nieco spuścili z tonu i skupili się na kontrolowaniu wydarzeń boiskowych. Przez następne 20 minut tylko raz groźniej zaatakowali – świetny strzał z dystansu przeleciał minimalnie obok bramki Iny. Te rozluźnienie i zmiana nastawienia mogły sporo kosztować przyjezdnych. W 76 minucie prawą stroną boiska w pole karne przedarł się Kacper Tomaszewicz, a obrońca wślizgiem próbował zablokować jego zagranie. Defensor zagarnął piłkę ręką, co tym razem arbitrowi nie umknęło. Ina miała rzut karny, którego na gola zamienił Łukasz Szymfeld.
Biało – zieloni poczuli krew i ruszyli do ataków, co niecałe dziesięć minut później dało im bramkę kontaktową. Po akcji lewą stroną boiska Daniel Mojsiewicz zdecydował się na strzał z bardzo ostrego kąta, czym kompletnie zaskoczył golkipera i było 2:3. Spokojni do tej pory goście mogli poczuć niepewność, ale w porę się otrząsnęli i do końca meczu zwarli szyki, nie pozwalając już Inie na wiele pod swoją bramką. Goleniowianie postawili wszystko na jedną kartę i odsłonili się, a to z kolei dało wiele możliwości do wyprowadzania kontr dla Kluczevii. Po jednej z nich, w 86 minucie, z ostrego kąta nie trafił jeszcze Michał Magnuski. Ale po drugiej, w 88 minucie, Magnuski mógł cieszyć się z gola. Po błędzie w defensywie Iny, podanie z lewej strony w pole karne znalazło adresata i płaski, lekki ale precyzyjny strzał wylądował w siatce – 2:4. Goście mieli jeszcze swoje szanse, ale więcej goli już nie padło.
Finalnie, Kluczevia była zespołem lepszym i zasłużyła na zwycięstwo, choć sytuacje z 21 i 63 minuty meczu rzucają nieco cienia na to stwierdzenie. Niemniej, trzeba o tym zapomnieć i skupić się na następnym pojedynku. Goleniowianie w niedzielę udadzą się do Kołobrzegu, by zmierzyć się z rezerwami I-ligowej Kotwicy. Początek meczu o godzinie 18.00. Pierwszy zespół rywala Iny kilka godzin wcześniej będzie mierzył się z Wisłą Kraków na własnym obiekcie, więc trzeba spodziewać się kilku wzmocnień z „jedynki”. A to zwiastuje ciekawe widowisko.
INA GOLENIÓW – KLUCZEVIA STARGARD 2:4
Bramki: Łukasz Szymfeld (76′ – rzut karny), Daniel Mojsiewicz (84′) – Piotr Surma (34′, 38′), Yauheni Savastsynau (63′), Michał Magnuski (88′)
INA: Adrian Henger – Igor Paszkowski (88′ Norbert Rutkowski), Rafał Bulanda, Adam Trzaskowski – Marcin Mojsiewicz (77′ Marcel Keck), Tomasz Borucki, Denys Kushnir (77′ Patryk Lubośny), Bartosz Błaszczyk (77′ Patryk Pałka) – Łukasz Szymfeld (77′ Mateusz Przybylski), Olegi Kurtanidze (77′ Daniel Mojsiewicz), Kacper Tomaszewicz (77′ Fabian Górny)
KLUCZEVIA: Aleksander Sobczak – Maksymilian Kuzio (70′ Grzegorz Tarasewicz), Patryk Bil (61′ Filip Karoń), Patryk Baranowski, Piotr Surma (70′ Marcin Surdacki), Kacper Dudek (46′ Dawid Gruchała – Węsierski), Kamil Bartoszyński, Ihor Koshevarov (58′ Yauheni Savastsynau), Fabian Pach (86′ Bartłomiej Babiak), Bartosz Sitkowski, Oliver Albiński (61′ Michał Magnuski)
Żółte kartki: Patryk Lubośny, Łukasz Szymfeld (Ina) Fabian Pach, Ihor Koshevarov, Patryk Bil, Dawid Gruchała – Węsierski (Kluczevia)
Sędziowie: Maciej Kułak (główny), Adam Wojciechowski (asystent nr 1), Bartosz Michalik (asystent nr 2)
Widzów: ok. 400
Świetny artykuł. Byłem bardzo zadowolony, że wszedłem na tę stronę . Wielu osobom wydaje się, że posiadają rzetelną wiedzę na opisywany temat, ale niestety tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Muszę wyrazić uznanie za Twoją pracę. Będę rekomendował to miejsce i częściej wpadał, żeby poczytać nowe artykuły.