Relacja, 3. kolejka IV ligi: INA Goleniów – Mechanik Bobolice 5:1 (4:0)
Wysokie, efektowne zwycięstwo! Mechanik rozbity w Goleniowie.
Po dwóch kolejkach IV ligi Ina mogła czuć spory niedosyt – dwie jednobramkowe porażki sprawiły, że goleniowianie plasowali się w dolnych rejonach tabeli. Kolejna ewentualna strata punktów mogła ten stan tylko pogorszyć. Dlatego biało – zieloni podeszli do niedzielnego pojedynku z Mechanikiem Bobolice podwójnie zmotywowani. Mało tego, goście przyjechali do Goleniowa osłabieni brakiem swojego najlepszego strzelca w ostatnich sezonach – Karola Jabłońskiego. W Inie z kolei, do składu powrócił Olegi Kurtanidze, a od pierwszej minuty w środku pola wystąpił też Daniel Mojsiewicz. Dodatkowo, wobec kontuzji Rafała Bulandy, w poszukiwaniu optymalnego ustawienia defensywy, na środku obrony wylądował z kolei Piotr Winogrodzki. Efekt? Ina wygrała wysoko – 5:1, a sama gra mogła się podobać.
Mecz rozpoczął się doskonale dla miejscowych. Już w 3 minucie goleniowianie objęli prowadzenie po akcji lewą stroną i silnym strzale z kilkunastu metrów pod poprzeczkę Olega Kurtanidze. Goście nie zrazili się takim obrotem spraw i próbowali atakować, jednak brakowało im albo wykończenia, albo chłodnej głowy, albo ostatniego, celnego podania. Już w 6 minucie w jednej z ich akcji doskonałym powrotem popisał się Marcin Mojsiewicz, który w polu karnym ryzykownie, ale skutecznie powstrzymał napastnika Mechanika. Po upływie kwadransa stratę w okolicy pola karnego zaliczył Piotr Winogrodzki, ale Inę uratował asekurujący go Tomasz Borucki. W 17 minucie z kolei z dobrej pozycji z kilkunastu metrów zawodnik gości oddał celny strzał, ale piłkę spokojnie złapał Adrian Henger. W tzw. międzyczasie, dwukrotnie w doskonałych sytuacjach mógł się znaleźć Damian Banachewicz, ale w obu przypadkach świetne długie podanie za linię defensywy nie zostało przez niego opanowane i zamiast sytuacji sam na sam można było tylko usłyszeć jęk zawodu z trybun.
W 20 i 22 minucie w głównej roli wystąpił Adam Trzaskowski. Za pierwszym razem uratował Inę w sytuacji 2 na 2 – wydawało się, że został minięty „na raz” na skraju pola karnego, ale zdołał się odwrócić i w ostatniej chwili zablokować groźny strzał. W drugim przypadku doszło do sporej kontrowersji – Daniel Mojsiewicz został, jak się wydaje, nieprzepisowo powalony na połowie Mechanika. Arbiter puścił jednak grę, a goście wyprowadzili kontrę. Prostopadła piłka padła łupem jednego z napastników, a tego nieprzepisowo zatrzymał Adam Trzaskowski na 20 metrze. Arbiter pokazał mu tylko żółtą kartkę, zapewne biorąc pod uwagę fakt, że obok był jeszcze Igor Paszkowski. Z rzutu wolnego goście trafili w mur. Po chwili zaatakowali jeszcze raz, tym razem lewą stroną, ale piłkę z 5 metra wybił Piotr Winogrodzki.
Po tych wydarzeniach rozpoczął się koncert gry biało – zielonych w ofensywie. Składne, szybkie akcje raz za razem rozbijały defensywę Mechanika. W 29 minucie dwójkowa akcja lewą stroną Kacpra Tomaszewicza i Damiana Banachewicza zakończyła się silnym strzałem pod poprzeczkę tego drugiego i podwyższeniem prowadzenia Iny na 2:0. Kilka minut później indywidualna akcja Daniela Mojsiewicza zakończyła się faulem w okolicy 20 metra i zagrożeniem po rzucie wolnym, ale goleniowianie trafili w mur. W 37 minucie Olegi Kurtanidze zagrał doskonałą prostopadłą piłkę do Kacpra Tomaszewicza, a ten wyłożył ją po raz drugi w tym meczu nabiegającemu Damianowi Banachewiczowi i było 3:0. Swoją szansę na gola kilka minut później miał też Kacper Tomaszewicz, ale po kolejnej składnej akcji i odbiciu piłki przez obrońcę, z ostrego kąta z najbliższej odległości trafił tylko w słupek. Strzelanie Iny w pierwszej połowie, kompletując tym samym hattricka, zakończył w 43 minucie Damian Banachewicz. Drugie doskonałe otwierające podanie na prawą stronę posłał Olegi Kurtanidze, co wykorzystał Marcin Mojsiewicz, który zagrał do Banachewicza na 5 metr – 4:0. Mechanik był rozbity i nie sprawiał wrażenia zespołu, który może w Goleniowie jeszcze tego dnia powalczyć.
W drugiej połowie Ina przez zdecydowaną większość czasu kontrolowała wydarzenia boiskowe, a goście nie mieli zbyt wielu argumentów, by zagrozić biało – zielonym. W 52 minucie po dobrej akcji goleniowian Kacper Tomaszewicz wycofał piłkę spod linii końcowej w okolice 11 metra, skąd uderzył Ilia Sulaiev, ale został zablokowany. Kilka minut później Daniel Mojsiewicz odebrał piłkę w okolicy 30 metra od bramki Iny, po czym rozpoczął kontrę, którą mógł skończyć Kacper Tomaszewicz, ale i on został w ostatniej chwili zablokowany. Po chwili role się odwróciły i to Daniel Mojsiewicz miał okazję, ale nie trafił czysto w piłkę na linii szesnastki i goście to wybronili. Mechanik odpowiedział kontrą, którą powstrzymał w ostatniej chwili, i to dwukrotnie, wracający za akcją Tomasz Borucki. Groźnie było też po ostrym dośrodkowaniu z prawej strony, ale piłka nie padła łupem żadnego z nabiegających zawodników gości.
W 66 minucie powinno być 5:0. Doskonałe długie podanie Ilii Sulaieva za linię obrony na klatkę piersiową przyjął Damian Banachewicz, po czym w sytuacji sam na sam trafił w Mateusza Sochalskiego. W 70 minucie swój najlepszy występ w Inie do tej pory golem spuentował Marcin Mojsiewicz. Nie mógł jednak się z niego długo nacieszyć, bo przy podaniu od Damiana Banachewicza był na spalonym, co wychwycił sędzia boczny. W 72 minucie goście zdobyli, jak się później okazało, honorowego gola. Mechanik miał rzut rożny, goleniowianie wybili piłkę, a ta spadła w okolicy szesnastego metra, skąd błyskawicznie padł płaski strzał przy słupku Kamila Schaba, przy którym nic do powiedzenia nie miał Adrian Henger – 4:1.
Wydawać się mogło, że bramka ta poderwie gości do śmielszych ataków, ale nic takiego nie miało miejsca. To Ina do końca meczu stworzyła sobie kolejne okazje i jedną z nich wykorzystała. W 84 minucie wynik pojedynku ustalił Tomasz Borucki, który skończył składną, szybką akcję strzałem z 10 metrów, wykorzystując podanie Damiana Banachewicza. Tuż przed końcowym gwizdkiem Adrian Kranz powalczył jeszcze o piłkę w polu karnym gości, oddał ją do Łukasza Szymfelda, a ten świetnie dośrodkował na 8 metr, ale nie skorzystał z tego Damian Banachewicz – napastnik Iny uderzył z powietrza, z pierwszej piłki, ale przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
Goleniowianie wygrali zatem swój pierwszy mecz po powrocie na IV – ligowe boiska. Wygrali efektownie i pewnie, pokazując przy tym rozmach w ofensywie. Nie trudno było odnieść wrażenie, że w Inie są jeszcze spore rezerwy i tak naprawdę ten najwyższy bieg nie został wykorzystany tego dnia. Niemniej, biało – zieloni ze średnią zdobytych 3 goli na mecz plasują się w czołówce ligi w tej statystyce. Za tydzień o gole może być jednak zdecydowanie trudniej – biało – zielonych czeka wyjazdowy pojedynek z jednym z głównych kandydatów do awansu – Kluczevią Stargard. Co ciekawe, przyszły rywal Iny zdążył już zaliczyć wpadkę, przegrywając w Sądowie z beniaminkiem Unią Dolice 2:1. Z jednej strony taki rezultat powinien podrażnić faworyta, z drugiej… Wniosek jest oczywisty – da się ich ograć. Ina złapała głęboki oddech – pierwsze punkty wpadły, więc dlaczego nie powalczyć o kolejne na boisku faworyta?
INA GOLENIÓW – MECHANIK BOBOLICE 5:1 (4:0)
Bramki: Olegi Kurtanidze (3’), Damian Banachewicz (29’, 37’, 43’), Tomasz Borucki (84’) – Kamil Schab (72’)
INA: Adrian Henger – Igor Paszkowski, Piotr Winogrodzki, Adam Trzaskowski (60’ Patryk Pałka) – Marcin Mojsiewicz (73’ Bartosz Błaszczyk), Tomasz Borucki, Daniel Mojsiewicz (80’ Patryk Lubośny), Ilia Sulaiev (80’ Patryk Kominek) – Olegi Kurtanidze (60’ Łukasz Szymfeld), Kacper Tomaszewicz (70’ Adrian Kranz), Damian Banachewicz
MECHANIK (skład wyjściowy): Mateusz Sochalski – Wojciech Gersztyn, Mikołaj Gorajski, Krzysztof Jabłoński, Patryk Kozioł, Kazimierz Misztal, Marcel Pańczyk, Karol Saganowski, Kamil Schab, Marcel Walaszczyk, Marcel Wojcieszak