Relacja – 26. kolejka: MKP Szczecinek – Ina Goleniów 3:3 (3:0)
Świąteczna gorączka – Ina wyrywa punkt w Szczecinku!
Myśleliście, że mecze z Białymi Sądów i Świtem Szczecin były dramatyczne i pełne emocji? Podopieczni Kamila Twarzyńskiego postanowili przeskoczyć i te poprzeczki. W Wielką Sobotę w Szczecinku Ina była osłabiona, brakowało przede wszystkim Patryka Lubośnego i Daniela Mojsiewicza, którzy w dużej mierze odpowiadali za środek pola biało – zielonych. Zawieszony za kartki jest Rafał Makarewicz i długo go nie zobaczymy (6 meczów dyskwalifikacji po meczu ze Świtem Szczecin. Podobną dyskwalifikację łączną otrzymał trener Iny, za ten sam mecz i pojedynek z Białymi Sądów), do Szczecinka nie pojechał też Damian Banachewicz. Kołdra była więc krótka, a rywal silny, podrażniony porażką w Szczecinie z Hutnikiem 3:0. I jak to się skończyło? Nerwówką i horrorem z happy endem, bo inaczej remisu 3:3, uratowanego w ostatnich 20 minutach meczu, nie da się określić.
W ostatnich pojedynkach goleniowianie pokazali charakter. Ale, o ile w meczu z Białymi Sądów Ina trzymała fason przez pełne 90 minut, tak w Szczecinku początek meczu, jak i cała pierwsza połowa, była koszmarem, o którym kibice chcieliby jak najszybciej zapomnieć. W pierwszym kwadransie gospodarze trzykrotnie poważnie zagrozili bramce strzeżonej przez Adriana Hengera. Najpierw Kacper Sznałbel na 5 metrze zdołał w porę doskoczyć do rywala, który zdołał uwolnić się spod opieki Piotra Winogrodzkiego. Później goleniowian uratował golkiper – wzięty w kleszcze przez dwóch atakujących na 15 metrze Igor Paszkowski nie zdołał wybić piłki, przejął ją Michał Barański i uderzył z powietrza, ale jego strzał został podbity. Po chwili, po rzucie rożnym Tomasz Borucki próbował wybicia głową, ale zagrał za krótko, przez co kolejnej dobrej szansy nie wykorzystali gospodarze – uderzenie z ostrego kąta obronił Adrian Henger.
Po kwadransie goleniowianie wyszli z szybką kontrą. Kacper Tomaszewicz wraz z Michałem Jarząbkiem mieli otwartą drogę do bramki, ale Andrii Pryimak zdołał nadrobić kilka metrów straty i w polu karnym, dość ostro, ale skutecznie, przerwał tę akcję, wybijając piłkę spod nóg Tomaszewicza. Po chwili Tomasz Borucki wygrał pojedynek o pozycję z obrońcą MKP na prawym skrzydle, wpadł w pole karne i uderzył, ale nieczysto, przez co również nieskutecznie, ale i chyba zbyt szybko – miał jeszcze trochę czasu i możliwość, by lepiej przygotować się do strzału. Odpowiedź gospodarzy była zabójcza. Po raz kolejny wykorzystali dużą swobodę w okolicy szesnastki Iny. Po akcji lewą stroną i podaniu na 5 metr Daniel Czerwiński wpakował piłkę do siatki i otworzył wynik spotkania. O ile Ina do tej pory dość łaskawie podchodziła do ataków rywala i pozwalała na stwarzanie zagrożenia pod swoją bramką, tak po utracie gola rozłożyła jeszcze czerwony dywan przed przeciwnikiem. A ten ochoczo z tego korzystał.
Do końca pierwszej połowy Ina nie stworzyła sobie nic z przodu, rywal wręcz przeciwnie. Strzały przelatywały nad bramką Iny lub bronił je w świetnym stylu Adrian Henger. Aż do 35 minuty, kiedy to Jakub Okuszko wykorzystał stratę Marcina Mojsiewicza i dobre, miękkie podanie za plecy defensywy. Przyjął piłkę w okolicy linii pola karnego i pewnym strzałem pokonał wychodzącego z bramki golkipera Iny. Kilka minut później było już 3:0 po golu Michała Barańskiego, który najpierw uprzedził interweniującego wślizgiem Piotra Winogrodzkiego, a potem spokojnie minął Adriana Hengera i wpakował piłkę do pustej bramki. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale gospodarze zmarnowali jeszcze dwie szanse – najpierw strzał z ostrego kąta minął bramkę biało – zielonych, a w 41 minucie kolejną dobrą interwencję zaliczył bramkarz Iny, który jako jedyny mógł po pierwszej połowie z podniesioną głową zejść do szatni. To wiele mówiło, jak wyglądała pierwsza połowa meczu.
Czasami zdarza się, że w szatni drużyny przechodzą nagłe metamorfozy. Ale… no właśnie – z Iną tak nie było. Co prawda goleniowianie zwarli szyki w tyłach od początku drugiej połowy, ale dopiero po kilku zmianach zaczęli odważniej zapuszczać się pod bramkę MKP. Przez pierwszy kwadrans to gospodarze kontrolowali wydarzenia boiskowe i ze spokojem budowali akcje. Z nich za wiele nie wynikało, aż goleniowianie postanowili przyjść z pomocą i rozgrzać Adriana Hengera – za krótkie podanie Marcina Mojsiewicza mogło skończyć się tragicznie, ale golkiper Iny pozostał czujny do końca i zdołał wybić w porę piłkę. I tak MKP sobie klepał, rozgrywał, nie forsował tempa i usypiał sam siebie. Po końcowym gwizdku można było przypomnieć sobie starą, popularną taktykę, pt.: podpuść i skasuj. Ina podpuściła i skasowała. Czy celowo? Nieważne, liczy się efekt. Trzeba też przyznać, że gospodarze sami są sobie winni, ale do tego dojdziemy.
W 60 minucie Ina miała rzut wolny z okolic szesnastki, a płaski strzał Michała Jarząbka odbił Paweł Rybski. Zagrożenie jednak nie minęło i po chwili przed doskonałą szansą stanął Kacper Sznałbel, ale z bliska, z powietrza, nie zdołał trafić w światło bramki. To było ostrzeżenie dla gospodarzy. Kolejne ostrzeżenia nadeszły dziesięć minut później – Ina coraz częściej gościła pod bramką MKP, miała stałe fragmenty gry, naciskała, ale wynik nie ulegał zmianie. Aż do 72 minuty. Wtedy to doskonałym podaniem na wolne pole ze środka boiska popisał się Łukasz Szymfeld. Michał Jarząbek skorzystał z tego i w sytuacji sam na sam nie pomylił się. To wydarzenie podrażniło zawodników MKP. W ciągu kilku minut gospodarze byli bliscy powrotu na trzybramkowe prowadzenie. Najpierw po płaskim strzale z linii pola karnego piłka nieznacznie minęła bramkę Iny. W 76 minucie gospodarze wykonali wszystko lepiej i tylko dzięki interwencji Adriana Hengera nadal było 3:1. Dośrodkowanie z prawej strony spadło na 3 metr, ale nogami, instynktownie, golkiper biało – zielonych uratował swoją drużynę, odbijając strzał z najbliższej odległości.
W 80 minucie goleniowianie mieli szansę za sprawą Kacpra Tomaszewicza. Pomocnik Iny zdołał dobrze przyjąć piłkę i nieco odskoczyć rywalowi w polu karnym, po czym uderzył z powietrza. Strzał został jednak podbity i wyleciał poza boisko. W 83 minucie kolejną doskonałą okazję w tym meczu zmarnowali piłkarze ze Szczecinka. Podanie z lewej strony boiska na długi słupek spadło pod nogi zamykającego całą akcję zawodnika gospodarzy, ale ten nie trafił w piłkę na 10 metrze od bramki. I to, jak i wcześniejsze okazje, zemściło się na gospodarzach. W 85 minucie po wrzucie z autu, gospodarze wybili piłkę z własnego pola karnego. Ta jednak wróciła skąd przyszła po nieczystym uderzeniu z dystansu, przejął ją Igor Paszkowski i wyłożył nabiegającemu Kamilowi Zaborowskiemu, który płaskim strzałem zdobył gola kontaktowego. I gospodarzom musiało się w tym momencie zrobić cieplej. Także przez próbę Michała Jarząbka kilka minut później, kiedy to nie trafił z ostrego kąta.
Gospodarze mogli i powinni „zamknąć” mecz wiele razy. Ten sam schemat powtórzyli w 88 minucie. Po raz kolejny, po kontrze i strzale z najbliższej odległości, doskonałą interwencją Inę, jak się okazało za chwilę, przed porażką uratował Adrian Henger. W doliczonym czasie gry Kacper Tomaszewicz mógł za sprawą centrostrzału doprowadzić do wyrównania, ale dobrą interwencją popisał się Paweł Rybski. Wybił piłkę na rzut rożny, ale po nim nie mógł już nic zrobić. Michał Jarząbek dośrodkował, a Piotr Winogrodzki strzałem głową doprowadził do remisu. Dobrym komentarzem do tego zdarzenia będzie reakcja trybun – kibice w większości po tym golu opuścili obiekt przy ul. Marszałka J. Piłsudskiego 1. Trudno się dziwić, bo gospodarze zrobili wiele, by tak to się skończyło – mieli multum szans, by zamknąć ten mecz, ale swoją niedokładnością, przy doskonałej postawie Adriana Hengera, sami dali oddech i możliwości Inie. A ta z tego skorzystała, dorzuciła coś od siebie i w dramatycznych okolicznościach, urwała kolejny, jakże punkt na trudnym terenie. I jako, że ostatnio marudziliśmy i krytykowaliśmy, tak teraz trzeba pochwalić – sędziowie top, a i atmosfera na boisku przyjemna. Oby więcej takich meczów i walczymy dalej!
MKP SZCZECINEK – INA GOLENIÓW 3:3 (3:0)
Bramki: Daniel Czerwiński (16′), Jakub Okuszko (35′), Michał Barański (39′) – Michał Jarząbek (72′), Kamil Zaborowski (85′), Piotr Winogrodzki (90+1′)
MKP: Paweł Rybski – Andrii Pryimak (80′ Zbigniew Węglowski), Adam Jabłoński (90′ Damian Mrówczyński), Łukasz Jurjewicz, Daniel Czerwiński, Jakub Okuszko, Daniel Szymański, Maciej Góra (65′ Patryk Janczak), Michał Barański, Jakub Jaworek (65′ Danylo Rychko), Wojciech Madej (46′)
INA: Adrian Henger – Igor Paszkowski, Michał Łukasiak, Piotr Winogrodzki, Kacper Sznałbel (60′ Jakub Szczygieł) – Marcin Mojsiewicz (55′ Kamil Zaborowski), Tomasz Borucki, Kacper Królik (60′ Łukasz Szymfeld), Kacper Tomaszewicz, Maciej Żabicki – Michał Jarząbek (90′ Michał Jarmołowicz)
Żółte kartki: Wojciech Madej, Daniel Szymański, Danylo Rychko (MKP), Michał Jarząbek (Ina)