Relacja – 23. kolejka: Ina Goleniów – Gryf Kamień Pomorski 2:1 (1:1)

Zwycięstwo zrodzone w bólach. Ina ogrywa Gryfa w po golu w ostatnich sekundach!

Po dobrej grze w 2 pierwszych meczach rundy wiosennej, Ina przystępowała do sobotniego pojedynku z Gryfem w roli zdecydowanego faworyta. Mało tego, biało – zieloni mieli dodatkową motywację w postaci chęci rewanżu za jesienną porażkę 5:0 w Kamieniu Pomorskim. Przed meczem wielu prorokowało, że goleniowianie w obecnej dyspozycji srogo się zemszczą za tamten pojedynek, ale rzeczywistość okazała się zgoła inna. Goście przegrali z Iną 2:1 w dramatycznych okoliczności – po golu w doliczonym czasie gry, choć wcześniej zmarnowali kilka idealnych okazji na zdobycie goli i, obiektywnie patrząc, w przekroju całego spotkania nie zasłużyli na porażkę. Wynik i gra może nie były dla Iny okazałe, ale goleniowianie zrewanżowali się swojemu rywalowi za jesień – to musiał być bolesny powrót do domu.

Mecz z Vinetą z poprzedniej kolejki okazał się dla Iny dość kosztowny. Ze składu za nadmiar kartek wypadł Piotr Winogrodzki i Kacper Tomaszewicz, a dodatkowo w tygodniu bardzo poważnej kontuzji nabawił się Adrian Henger i było jasne, że skład na pojedynek z Gryfem trochę się posypał. Niezależnie od tego goleniowianie i tak byli faworytem tego meczu, ale od pierwszego gwizdka było widać, że gra ewidentnie im się nie klei. W poczynaniach podopiecznych Piotra Rasta było dużo niedokładności, nerwowości, strat i nieprzemyślanych zagrań. Goście z kolei prezentowali się lepiej. Mieli pomysł na mecz, skutecznie się bronili i potrafili wyprowadzać groźne kontrataki. Zabieg ustawienia jako stopera Przemysława Stosio, który posyłał długie piłki za plecy wysoko ustawionej defensywy Iny, sprawdzał się. Efekty przyniósł już po kilkudziesięciu sekundach od pierwszego gwizdka sędziego. Długie podanie z głębi pola za plecy Natana Wnuczyńskiego przejął Kacper Wittbrodt, stanął oko w oko z Pawłem Sobolewskim, po czym podał do biegnącego po lewej stronie kolegi z zespołu, który wpakował piłkę do pustej bramki. Szybki gol? Nic z tych rzeczy, sędzia dopatrzył się spalonego i Ina mogła odetchnąć.

Zimny prysznic od gości i lejący z nieba chłodny deszcz rozbudziły gospodarzy kilku minut później. Z rzutu wolnego z 30 metrów uderzył Michał Jarząbek, Patryk Jurek odbił piłkę wprost pod nogi Tomasza Boruckiego, który z kilku metrów nie trafił w bramkę. Na następną okazję dla Iny trzeba było poczekać do 21 minuty. Po rzucie rożnym, po strzale z ostrego kąta Damiana Banachewicza, piłkę niemal z linii bramkowej wybił jeden z obrońców. Trafił jednak wprost w stojącego na 5 metrze Daniela Mojsiewicza, ale pomocnik Iny nie zdążył jakkolwiek zareagować i właściwie się ustawić, przez co futbolówka przeleciała nad bramką. W 28 minucie goście przejęli piłkę 40 metrów od bramki Iny. Strzał z linii pola karnego Macieja Więcka odbił Paweł Sobolewski, ale dobitki nie zdołał już obronić i Bartosz Latuszek zdobył gola na 0:1. Odpowiedź Iny mogła być błyskawiczna, ale mocny płaski strzał z okolic 20 metra Tomasza Boruckiego zatrzymał się na słupku bramki gości. Gryfa uratował w tej sytuacji rykoszet. Ina miała więc rzut rożny, a do dośrodkowanej piłki najwyżej wyskoczył Rafał Bulanda, ale i on nie trafił.

W 33 minucie powtórzyła się sytuacja z pierwszych sekund meczu. Kolejne długie podanie z linii obrony za plecy wysoko ustawionej defensywy Iny, Rafał Bulanda nie przeciął piłki i napastnik gości znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Iny. Wynik się jednak nie zmienił, bo zawodnik Gryfa popełnił błąd techniczny i za daleko wypuścił sobie piłkę, co wykorzystał Paweł Sobolewski i powstrzymał go dobrym wyjściem. Co na to Ina? Wyprowadziła cios, który w takich okolicznościach musiał być dla gości bardzo bolesny. W 36 minucie podanie z lewej strony z rzutu rożnego Damian Banachewicz podał płasko do niepilnowanego Michała Jarząbka na 20 metr, a ten oddał błyskawiczny, precyzyjny strzał tuż przy słupku – 1:1. Ina wróciła z dalekiej podróży i z remisem zeszła do szatni.

W drugiej połowie Ina miała optyczną przewagę, ale nic z tego początkowo nie wynikało. Największe zagrożenie goście mogli sprowadzić na siebie sami. Przy jednym z ataku Iny, na linii pola karnego jeden z obrońców przy przyjęciu piłki popełnił błąd techniczny i zagrał ręką. Sędzia jednak nie zakwalifikował tego zagrania jako przewinienie. Niestety, przy obecnych przepisach w tym zakresie ciężko w ogóle stwierdzić, kiedy zagranie ręką powinno kończyć się przewinieniem, a kiedy nie. Ta sytuacja trochę rozbudziła Inę i dwukrotnie przed szansą stanął Michał Jutkiewicz, ale najpierw nie trafił strzałem z powietrza z kilkunastu metrów, a później zabrakło mu centymetrów do zamknięcia dobrego dośrodkowania z bocznego sektora boiska. W międzyczasie jednak najlepszą okazję zmarnował Michał Jarząbek. Po podaniu z prawej strony od Tomasza Boruckiego kapitan Iny nie trafił w piłkę na 8 metrze.

Goście atakowali sporadycznie, ale konkretnie. W 72 minucie powinno zrobić się 1:2. Doskonała prostopadła piłka za plecy obrońców, sytuacja sam na sam, napastnik gości mija Pawła Sobolewskiego, ale nieco wyrzuca się do boku i z ostrego kąta zamiast do pustej bramki trafia w boczną siatkę. W kolejnych minutach Gryf cofnął się głębiej i dopuszczał Inę w okolicę swojego pola karnego. Goleniowianie wywalczyli kilka rzutów wolnych z 20-25 metrów, ale Michałowi Jarząbkowi brakowało precyzji, by je wykorzystać. W 87 minucie biało – zieloni zdobyli gola – Daniel Mojsiewicz podał do Damiana Banachewicza, który pokonał strzałem z pola karnego Patryka Jurka, ale sędzia podniósł chorągiewkę. Czasu było coraz mniej i wydawało się, że mecz zakończy się remisem. W 90 minucie jednak Michał Jarząbek wpadł z piłką w pole karne, gdzie został powalony przez rywala. Sędzia grę puścił, ale tylko na moment. Piłkę przejął bowiem Daniel Mojsiewicz, którego wejście pomiędzy czterech obrońców skończyło się ostrą, nieprzepisową interwencją, a arbiter nie miał innego wyboru i wskazał na wapno. Próbę nerwów przy rzucie karnym wytrzymał Michał Jarząbek i pewnym uderzeniem dał Inie gola na wagę 3 punktów.

Punkty zdobyte w takich okolicznościach z pewnością smakują wyjątkowo. Tym bardziej, że Ina w ten sposób nie wypisała się z pogoni za Vinetą i Kluczevią. W następną sobotę goleniowian czeka kolejny pojedynek z zespołem, któremu punkty trzeba będzie wydrzeć. Iskierka Szczecin, bo o tym rywalu mowa, podobnie jak Gryf walczy o utrzymanie w IV lidze i z pewnością bez walki ich nie odda. 

INA GOLENIÓW – GRYF KAMIEŃ POMORSKI 2:1 (1:1)
Bramki: Michał Jarząbek (36′, 90′ – karny) – Bartosz Latuszek (28′)

INA: Paweł Sobolewski – Łukasz Szymfeld, Igor Paszkowski, Rafał Bulanda, Natan Wnuczyński – Patryk Lubośny, Daniel Mojsiewicz, Tomasz Borucki – Michał Jutkiewicz (70′ Aleksander Krasiński), Michał Jarząbek, Damian Banachewicz

GRYF: Patryk Jurek – Łukasz Baran (66′ Maciej Szwech), Przemysław Stosio, Aleksander Cieślik, Damian Karczmarski, Dawid Roszak (70′ Kacper Karman), Szymon Włodarek, Maciej Więcek, Kacper Wittbrodt, Bartosz Latuszek, Paweł Jałoszyński (75′ Jan Skuratowski)

Żółte kartki: Tomasz Borucki (Ina), Aleksander Cieślik, Przemysław Stosio, Damian Karczmarski (Gryf)