Relacja – 21. kolejka: INA Goleniów – Sarmata Dobra 4:1 (4:0)
Ligowe zwycięstwo na osłodę po Pucharze Polski
W środę Ina Goleniów odpadła z Okręgowego Pucharu Polski, przegrywając przed własną publicznością ze Świtem Szczecin aż 0:5. Porażka była bolesna, choć z przebiegu gry wydaje się, że nieco za wysoka. Biało – zieloni nie mieli jednak czasu ani na rozpamiętywanie ani na odpoczynek, bo już około 70 godzin później musieli ponownie wybiec na murawę. Tym razem do Goleniowa, w ramach rozgrywek ligowych, przyjechał Sarmata Dobra, który chciał odkuć się za jesienną domową porażkę. I trzeba po meczu przyznać, że wysoko zawiesił poprzeczkę, choć sam wynik końcowy nie musi na to wskazywać – Ina wygrała bowiem 4:1, a mecz wydawał się rozstrzygnięty już po pierwszej połowie. Co jeszcze ciekawe, w bramce gości wystąpił ściągnięty awaryjnie do zespołu Robert Piłat – doświadczony bramkarz, kojarzony z występów głównie w Drawie Drawsko Pomorskie czy Sparcie Węgorzyno.
Sarmata nie przyjechał do Goleniowa się bronić i już w 7 minucie powinien objąć prowadzenie. Goleniowianie popełnili błąd w polu karnym przy wyprowadzeniu piłki, a wysoko ustawieni goście skorzystali z prezentu – Cezary Szkup znalazł się w idealnej okazji, ale przegrał pojedynek z Pawłem Sobolewskim. Ina błyskawicznie odpowiedziała – po szybkiej akcji Olegi Kurtanidze wpadł w pole karne i został podcięty przez obrońcę, co skończyło się rzutem karnym. Jedenastkę na gola zamienił pewnym strzałem Damian Banachewicz i w 8 minucie to Ina prowadziła. Goście nie zrazili się takim obrotem spraw i próbowali atakować – kilka razy przedostawali się w okolice szesnastki gospodarzy, ale brakowało im albo dokładnego rozegrania, albo skuteczności. W szczególności w 13 minucie, kiedy to po raz kolejny w sytuacji sam na sam lepszy od napastnika Sarmaty okazał się Paweł Sobolewski, asekurowany dodatkowo przez Igora Paszkowskiego, który wybił odbitą przez golkipera piłkę na 5 metrze od bramki Iny. Goleniowianie mieli w tej sytuacji słuszne, jak się wydaje, pretensje do arbitra bocznego, który nie zauważył pozycji spalonej. Niemniej, biało – zieloni po raz kolejny odpowiedzieli na atak gości w najlepszy z możliwych sposobów. Kombinacyjna akcja pod polem karnym Sarmaty i zagranie piętą Olega Kurtanidze wyprowadziło Damiana Banachewicza na czystą pozycję, co skończyło się pewnym wykończeniem – 2:0. Kilka minut później Banachewicz powinien mieć już na swoim koncie hattricka, ale po doskonałym, długim zagraniu w sytuacji sam na sam trafił wprost w golkipera gości.
W 27 minucie po raz trzeci powtórzył się ten sam schemat – Sarmata atakuje i stwarza zagrożenie pod bramką Iny, po czym… traci gola. Goście po rzucie rożnym i zagraniu na krótki słupek byli bliscy zdobycia bramki kontaktowej, ale goleniowianie skutecznie się wybronili. Wyszli z błyskawiczną kontrą, Damian Banachewicz obsłużył dobrym podaniem Olega Kurtanidze, a ten wykorzystał świetną okazję i było 3:0. Chwilę później Cezary Szkup miał szansę wyjść na czystą pozycję, ale źle przyjmował piłkę, mając przed sobą jedynie Pawła Sobolewskiego. A co na to Ina? Odpowiedziała kolejnym, czwartym już skutecznym ciosem. Po raz drugi w tym meczu Olegi Kurtanidze zrobił robotę w polu karnym gości – obrońca podciął go i Ina miała drugi rzut karny. Damian Banachewicz podszedł do piłki, a jego intencje wyczuł Robert Piłat. Golkiper Sarmaty odbił piłkę, ale Banachewicz poszedł za ciosem i dobił swój strzał – 4:0.
Goście do końca pierwszej połowy nadal sprawiali dobre wrażenie i potrafili zagrażać bramce Iny. Niestety dla nich – albo strzelali nieczysto i niecelnie, albo byli minimalnie spóźnieni, albo popełniali dość proste błędy techniczne w kluczowych momentach. Ina była konkretniejsza, ale już nie tak skuteczna. W 35 minucie Olegi Kurtanidze po dobrym strzale z okolic szesnastego metra obił poprzeczkę, a w 45 minucie Damian Banachewicz wykorzystał błąd obrońcy gości i przejął piłkę po podaniu do tyłu w kierunku Roberta Piłata. Gola jednak z tego nie było, bo jego sprytna próba ominięcia wychodzącego z bramki golkipera zakończyła się trafieniem w słupek. Do przerwy oba zespoły schodziły do szatni z wynikiem 4:0 i wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty.
Początek drugiej połowy upłynął pod znakiem przewagi Iny. Warto jednak dodać, że Sarmacie raczej należał się rzut karny w 53 minucie za zagranie ręką Damiana Kłysa na skraju pola karnego, czego nie dostrzegł arbiter. W samym pierwszym kwadransie po przerwie szanse dla gospodarzy mieli kolejno Tomasz Borucki, Łukasz Szymfeld i Olegi Kurtanidze. Pierwszy z nich został uprzedzony na 20 metrze przez wychodzącego z bramki golkipera Sarmaty, a pozostali marnowali dobre okazje w polu karnym. Takowe miał też Damian Banachewicz, ale jego strzał z rzutu wolnego i dwa kolejne uderzenia z okolic szesnastki, nie przyniosły efektu bramkowego. To mogło się zemścić w 60 minucie, kiedy to Cezary Szkup świetnie ograł dwóch obrońców Iny i przestrzelił z 11 metrów. Kilka minut później po szybko rozegranym rzucie wolnym goście ponownie mieli okazję, ale Paweł Sobolewski zachował czujność i obronił strzał z pola karnego. Jak się okazało, była to jego ostatnia interwencja w tym meczu – bramkarz Iny odczuwał ból po jednym ze starć, jakie miało miejsce jeszcze w pierwszej połowie i ostatecznie został zmieniony przez Adriana Hengera. Ten już po chwili omal nie zapisał na swoim koncie asysty – długi wykop w kierunku Olega Kurtanidze mógł skończyć się golem, ale Gruzin nieco pogubił się w polu karnym i został zatrzymany przez wracającego za nim obrońcę.
W 70 minucie goście dwukrotnie byli blisko zdobycia honorowej bramki, ale strzał z powietrza z około 15 metrów okazał się nieskuteczny, a następnie w sporym zamieszaniu w polu karnym Iny po stałym fragmencie, gospodarze skutecznie powstrzymywali zapędy Sarmaty. Na kwadrans przed końcem meczu kibice zobaczyli interesującą wymianę ciosów – najpierw dobra, szybka akcja Iny lewą stroną powinna skończyć się golem, ale podanie na 5 metr nie dotarło do adresata, a dodatkowo sędzia dopatrzył się nieprzepisowego zagranie jednego z zawodników Iny. Goście odpowiedzieli pudłem z 16 metra, po którym Ina wyprowadziła swój atak, a dobrego prostopadłego podania Daniela Mojsiewicza nie wykorzystał Olegi Kurtanidze. Obrońcy zabrali mu piłkę na skraju pola karnego, ta została szybko przetransportowana na drugą połowę i finalnie napastnik gości znalazł się w sytuacji sam na sam z Adrianem Hengerem, ale chybił. Po chwili ponownie futbolówka nieznacznie minęła bramki goleniowian po niezłym strzale z dystansu.
W 80 minucie Adrian Henger popisał się świetną interwencją po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i strzale z bliska. Goleniowianie odpowiedzieli szybką akcją i uderzeniem Damiana Banachewicza z kilkunastu metrów w kierunku krótkiego słupka, ale Robert Piłat nie dał się pokonać po raz piąty. W 81 minucie za protesty czerwoną kartkę ujrzał jeden z zawodników gości i Sarmata musiał grać w osłabieniu. To jednak nie odebrało ochoty do gry gościom, którzy nadal dążyli do zdobycia gola honorowego. W 83 minucie po rzucie wolnym do odbitej piłki na 10 metrze dopadł jeden z zawodników z Dobrej, ale ponownie Adrian Henger popisał się doskonałą interwencją. W 85 minucie goście wyprowadzili w końcu skuteczną kontrę – długie podanie za linię defensywy wykorzystał Jakub Zieńczuk i świetnym strzałem w okienko z około 20 metrów zdobył upragnionego, honorowego gola, na którego sumiennie zapracował sobie zespół z Dobrej. Do końca meczu Ina miała jeszcze kilka okazji – Marcin Mojsiewicz i Damian Banachewicz mieli swoje szanse, ale Robert Piłat skutecznie ich zatrzymywał. Gola mógł zdobyć też Adrian Południak, ale piłka odskoczyła mu przy próbie jej opanowania na 10 metrze. Podobnie w polu karnym Iny zachował się jeden z zawodników gości, przez co Dominik Pałejko zdążył z interwencją.
Mecz zakończył się zwycięstwem Iny 4:1 i goleniowianie nieco odkuli się za porażkę w meczu pucharowym, wracając tym samym na zwycięską ścieżkę. Teraz przed biało – zielonymi tygodnie, które prawdopodobnie zadecydują o losach awansu do IV ligi. Sparta Gryfice, Prawobrzeże Świnoujście, Jantar Dziwnów i Orzeł Łożnica – tak przedstawia się rozkład jazdy na najbliższy czas. Z dwoma z tych rywali Ina ma pewne rachunki do wyrównania z jesieni. Aby utrzymać bezpieczną przewagę nad drugim w tabeli Gryfem Kamień Pomorski, goleniowianie muszą wygrywać.
INA GOLENIÓW – SARMATA DOBRA 4:1 (4:0)
Bramki: Damian Banachewicz (8′ – rzut karny, 16′, 30′), Olegi Kurtanidze (27′) – Jakub Zieńczuk (85′)
Czerwona kartka: Sarmata (81′ – za protesty)
INA: Paweł Sobolewski (67′ Adrian Henger) – Igor Paszkowski (83′ Dominik Pałejko), Adam Trzaskowski, Patryk Pałka (46′ Michał Jarmołowicz) – Marcin Mojsiewicz, Patryk Lubośny (65′ Adrian Południak), Tomasz Borucki, Łukasz Szymfeld (65′ Daniel Mojsiewicz) – Damian Banachewicz, Denys Kushnir (46′ Damian Kłys), Olegi Kurtanidze (80′ Oskar Gibas)
SARMATA: Robert Piłat – Tomasz Marciniak (82′ Jakub Michalak), Konrad Woźniak (73′ Kornel Iwanicz), Kordian Sawczuk, Kamil Pacelt, Krzysztof Szkup, Maciej Podbiegło, Wojciech Guźniczak, Damian Dzierbicki, Cezary Szkup (75′ Jakub Zieńczuk), Krzysztof Filisiński (73′ Bartosz Nadzieja)