Relacja, 19 kolejka IV ligi: INA Goleniów – Biali Sądów 2:2 (1:1)
Drugi wiosenny remis biało – zielonych
Sobotni pojedynek Iny Goleniów z Białymi Sądów przed pierwszym gwizdkiem jawił się jako spotkanie solidnych, bramkostrzelnych zespołów (średnia bramek zdobytych na mecz odpowiednio 2,44 i 2,50) z górnej połowy tabeli. Mało tego, jesienny pojedynek pomiędzy tymi drużynami był jazdą bez trzymanki i zakończył się wynikiem 5:4 dla Białych. Choć tym razem aż tylu bramek kibice nie zobaczyli, to również nie mogli narzekać na poziom meczu, który skończył się podziałem punktów po remisie 2:2.
Już na początku spotkania doszło do sporej kontrowersji. W polu karnym jeden z zawodników Białych zablokował dośrodkowanie ręką, ale sędziowie nie zakwalifikowali tego zagrania jako przewinienia. Po rzucie rożnym zakotłowało się jeszcze w szesnastce gości, ale ostatecznie futbolówka została wybita. Kilka minut później dobrą szansę miał Olegi Kurtanidze – „przebił się” przez dwóch obrońców w polu karnym i uderzył z powietrza, ale nie trafił z odległości około 11 metrów.
Biali zaatakowali w 17 minucie i, na nieszczęście gospodarzy, zrobili to skutecznie. Wysoki pressing przyniósł efekt – goleniowianie dali sobie odebrać piłkę na 30 metrze od swojej bramki, co skończyło się dobrym dośrodkowaniem z prawej strony i celnym strzałem głową z bliska Sebastiana Inczewskiego – 0:1. Po chwili groźnie było również po rzucie wolnym i kolejnym uderzeniu głową, ale tym razem gola z tego nie było. Ina odpowiedziała w 24 minucie. Denys Kushnir dobrze dośrodkował ze skrzydła na długi słupek, a Olegi Kurtanidze zdołał to wykorzystać, trafiając głową obok bezradnego Marka Ufnala.
Goście chcieli jak najszybciej odzyskać prowadzenie. Mogli to zrobić w 32 minucie, ale świetnie zachował się Igor Paszkowski, blokując groźne uderzenie w polu karnym. Trzy minuty później, po stracie piłki na lewej stronie boiska przez goleniowian, Viktor Kolesnyk stanął przed świetną szansą do zdobycia gola, ale nie trafił z bliska z powietrza. Ina odpowiedziała w 40 minucie, kiedy to Adrian Kranz uciekł prawą stroną boiska i dośrodkował do wbiegającego w pole karne Tomasza Boruckiego, ale ten nie trafił głową.
Druga połowa mogła zacząć się doskonale dla przyjezdnych. Po dobrym zagraniu z prawej strony boiska Bartosz Błaszczyk kilka metrów od bramki nie trafił w piłkę, czego nie spodziewał się znajdujący się obok zawodnik Białych. Kilka minut później Damian Banachewicz miał okazję do zdobycia gola, ale nie opanował piłki na 8 metrze. Chwilę później gospodarze domagali się jeszcze rzutu karnego za kolejne potencjalne zagranie ręką w szesnastce. Gwizdek tak, jak w pierwszej połowie, milczał.
W 60 minucie Ina objęła prowadzenie. Damian Banachewicz wpadł w pole karne po podaniu od Bartosza Błaszczyka, ale ryzykowanym wślizgiem powstrzymał go obrońca. Niestety dla gości, odbita piłka padła łupem Adriana Kranza, który trafił z bliska – 2:1. Cztery minuty później wybita z pola karnego piłka spadła pod nogi Viktora Kolesnyka, który świetnie uderzył z powietrza, ale minimalnie chybił. Chwilę później błąd popełnił jeden z zawodników gości – szukał podania do przodu, ale trafił w Damiana Banachewicza, który błyskawicznie prostopadłym podaniem uruchomił Adriana Kranza. Ten jednak w sytuacji sam na sam trafił wprost w Marka Ufnala.
W 72 minucie dobrą szybką akcję Iny kończył Olegi Kurtanidze, który najpierw samym przyjęciem piłki wyrzucił się nieco do boku, a potem z ostrego kąta strzelił nad poprzeczką. Biali odpowiedzieli po kilkudziesięciu sekundach, kiedy to po dobrym zagraniu na prawą stronę boiska fizyczną walkę z obrońcą Iny wygrał jeden z zawodników gości, po czym oddał błyskawiczny strzał z kilkunastu metrów, ale Adrian Henger był na posterunku. W 75 minucie dobre zagranie z bocznej strefy przecięło pole bramkowe Iny, ale zawodnicy gości byli spóźnieni i nie zdołali dołożyć nogi.
W 77 minucie Biali doprowadzili do remisu. Po zagraniu z lewej strony boiska Maksyma Krutina piłkę na 5 metrze przepuścił Patryk Pałka, a wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Krystian Wójcik skorzystał z tego prezentu i zrobiło się 2:2. Biali poczuli krew i przejęli inicjatywę, której nie oddali do końcowego gwizdka. Ina cofnęła się i ograniczała do odpierania ataków gości. Goleniowianom brakowało spokoju przy rozgrywaniu i przeniesienia ciężaru gry na połowę przeciwnika, Biali z kolei mimo swojej przewagi nie tworzyli zbyt wielu klarownych okazji do zdobycia zwycięskiego gola. Najbliżej byli w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, kiedy to zagranie z prawej strony boiska spadło na poprzeczkę bramki biało – zielonych.
Mecz zakończył się zatem podziałem punktów, który z przebiegu meczu raczej nie satysfakcjonuje ani Iny, ani Białych. Z jednej strony to gospodarze prowadzili i mogli dołożyć gola na 3:1, co z pewnością dałoby im więcej spokoju, z drugiej jednak goście nie wykorzystali swojej przewagi w końcówce meczu i nie przechylili szali zwycięstwa na swoją stronę. W tabeli zatem zostało zachowane tzw. status quo – Ina nadal traci do Białych 5 punktów.
W następnej kolejce biało – zieloni będą szukać punktów w Bobolicach, gdzie w sobotę zmierzą się z miejscowym Mechanikiem. Zespół ten ma ostatnio kiepską passę – 5 meczów z rzędu bez zwycięstwa, w tym dwie wiosenne porażki 1:3 z Unią Dolice i Darłovią Darłowo, czyli drużynami z dołu tabeli. Mechanik powinien zacząć punktować, by pod koniec rundy nie oglądać się za siebie. Trzeba też pamiętać, że w Bobolicach przegrała choćby Kluczevia. Wniosek jest prosty – Ina będzie musiała w sobotę uważać.
INA GOLENIÓW – BIALI SĄDÓW 2:2 (1:1)
Bramki: Olegi Kurtanidze (24’), Adrian Kranz (60’) – Sebastian Inczewski (17’), Krystian Wójcik (77’)
INA: Adrian Henger – Igor Paszkowski, Adam Trzaskowski, Patryk Pałka (80’ Damian Kosior) – Bartosz Błaszczyk, Patryk Lubośny (69’ Łukasz Szymfeld), Tomasz Borucki, Denys Kushnir (64’ Marcin Mojsiewicz) – Damian Banachewicz (82’ Szymon Dymon), Adrian Kranz (69’ Piotr Winogrodzki), Olegi Kurtanidze
BIALI (skład wyjściowy): Marek Ufnal – Gracjan Groński, Alan Kosiński, Vladyslav Kushnir, Viktor Kolesnyk, Illia Sobol, Sebastian Inczewski, Karol Ogórek, Maksym Krutin, Radosław Surma, Artur Kościukiewicz