Relacja – 19. kolejka: Darłovia Darłowo – INA Goleniów 3:0 (2:0)
Nieudany koniec jesieni. Wysoka, zasłużona porażka w Darłowie.
Ina Goleniów nie zaliczyła udanego zakończenia rundy jesiennej. Biało – zieloni przegrali 3:0 w Darłowie z miejscową Darłovią i trzeba przyznać, że porażka ta była zasłużona. To gospodarze dominowali, stworzyli sobie zdecydowanie więcej szans i byli skuteczni w defensywie. Goleniowianie od dawna radzą sobie w mocno okrojonym składzie z uwagi na liczne kontuzje i inne czynniki, ale w sobotę wyszli na mecz w jeszcze bardziej eksperymentalnym zestawieniu. To wszystko wraz z ewidentnie słabszą dyspozycją dnia spowodowało, że Darłovia zasłużenie zwyciężyła.
Przed meczem trener Kamil Twarzyński ułożył plan, według którego Ina miała dać gospodarzom się nieco wyszaleć, a na boisko desygnował m.in. Kacpra Królika i Michała Jutkiewicza, którzy w ostatnich meczach zasiadali głównie na ławce rezerwowych. Z planów i ogólnych założeń nic jednak nie wyszło, bo Darłovia szybko wyprowadziła dwa skuteczne ciosy, co ustawiło mecz. W 14 minucie, po początkowych dość szybkich i przyjemnych dla oka minutach w wykonaniu obu drużyn, w sytuacji sam na sam znalazł się Karol Florkiewicz i z zimną krwią wykorzystał okazję wyprowadzając Darłovię na prowadzenie. Kilka minut później było już 2:0 po golu Bartosza Stankiewicza. Michał Łukasiak został wyciągnięty z linii defensywy na połowę przeciwnika, a luki powstałej w defensywie nikt nie asekurował. Wykorzystał to Stankiewicz, który popędził skrzydłem prawą stroną, ściął do środka na wysokości pola karnego i uderzył silnie pod poprzeczkę, podwyższając prowadzenie gospodarzy.
W 27 minucie Darłovia mogła zdobyć jeszcze trzeciego gola. Po kilku podaniach na połowie Iny, dość szczęśliwie, futbolówka przedostała się w pole karne, z czego zrobiła się sytuacja sam na sam, jednak dobrym wyjściem utracie gola zapobiegł Paweł Sobolewski. Gospodarze mieli szansę jeszcze chwilę później po dobrym dośrodkowaniu na 10 metr z prawej strony boiska, ale uderzenie głową zawodnika Darłovii nie było dobre i minęło bramkę Iny. W tej części meczu biało – zieloni grali źle i niewiele elementów w ich grze funkcjonowała poprawnie. Goleniowianie realnie tylko raz zagrozili bramce przeciwnika. W 10 minucie lewą stroną boiska uciekł Damian Banachewicz, wpadł w pole karne i uderzył z około 10 metrów z ostrego kąta, ale trafił wprost w golkipera Darłovii – Michała Turkacza. Oprócz tego były jeszcze uderzenia Macieja Żabickiego, Michała Jutkiewicza i Damiana Banachewicza z rzutu wolnego, ale żadna z tych sytuacji nie sprawiła kłopotów defensywie gospodarzy. Defensywie, która spisywała się bardzo dobrze i solidnie przez praktycznie całe spotkanie.
Po przerwie w Inie doszło do trzech zmian – wymieniono cały środek pola i miało to swoje przełożenie na pierwszy kwadrans po przerwie. Ina przejęła inicjatywę i częściej gościła na połowie przeciwnika. W 50 minucie swoją szansę miał Patryk Kominek – jego precyzyjne, choć niezbyt silne uderzenie z kilkunastu metrów tuż przy słupku dobrą interwencją zatrzymał Michał Turkacz. Piłka nie opuściła jednak boiska i po chwili po dośrodkowaniu okazję na skuteczny strzał głową miał drugi z wprowadzonych po przerwie zawodników – Piotr Winogrodzki. Niestety dla biało – zielonych, nie trafił w światło bramki. W 60 minucie najlepszą akcję miał Damian Banachewicz. Po wrzucie piłki z autu z prawej strony boiska futbolówka dotarła do Banachewicza na 10 metr, który przerzucił piłkę nad pilnującym go obrońcą, uwolnił się spod jego opieki i uderzył z powietrza, ale nie trafił w bramkę. W międzyczasie gospodarze mieli kilka szans na szybkie, bardzo groźne kontry, ale brakowało im albo ostatniego, dobrego podania, albo były one skutecznie „kasowane” przez wracających obrońców Iny.
Po pierwszym kwadransie drugiej połowy obraz gry zmienił się na niekorzyść Iny. Mimo, że gra dalej toczyła się głównie na połowie Darłovii, to goleniowianie nie potrafili sforsować dobrze ustawionej i skutecznie grającej defensywy gospodarzy. Ci z kolei do końca meczu regularnie wyprowadzali groźne kontry. W 63 minucie po jednej z nich i dośrodkowaniu z lewej strony boiska po strzale głową Inę uratowała poprzeczka, a kilka minut później Paweł Sobolewski obronił groźny, mocny strzał z ostrego kąta. W 76 minucie golkipera Iny skutecznie asekurował Tomasz Borucki. Gospodarze po kolejnej kontrze mieli sytuację sam na sam, bramkarz biało – zielonych został minięty, ale nie pokonany, bo Tomasz Borucki zdążył wybić piłkę zmierzającą do siatki tuż przed linią bramkową. W 83 minucie kolejną stuprocentową okazję zmarnowała Darłovia – wolna przestrzeń, dużo czasu i tylko bramkarz przed sobą. W sytuacji tej napastnik z Darłowa uraczył kibiców fatalnym pudłem – piłka przeleciała obok słupka bramki Iny.
W 85 minucie dodatkowo pomocną rękę gospodarzom podał Michał Jutkiewicz. Spod bocznej linii zagrał w poprzek boiska, co skończyło się fatalną w skutkach stratą. Przy linii środkowej boiska piłkę przejął Karol Florkiewicz, ruszył przed siebie, po czym minął Pawła Sobolewskiego i wpakował piłkę do pustej bramki. Po tym wydarzeniu zagotowało się na ławce rezerwowych Iny. Głośne pretensje trenera i zawodników z ławki w kierunku arbitra skończyły się dwiema czerwonymi kartkami – ujrzeli je Kamil Twarzyński (za dwie żółte) i Adrian Henger (bezpośrednia). Co istotne, należy obiektywnie przyznać, że sędzia główny dobrze prowadził mecz (z czym ostatnio dość często mamy problem na ligowych boiskach) i z pewnością to nie on był winny takiemu obrotowi spraw. Dodatkowo, pomiędzy zawodnikami nie dochodziło do spięć, a ostrych wejść było jak na lekarstwo. Niemniej, kilka minut po tym zdarzeniu arbiter zakończył to spotkanie i Ina musiała przełknąć gorycz porażki. Porażki zasłużonej, po której pretensje możemy mieć tylko do siebie.
Zbyt duża niedokładność w grze i brak skuteczności w, być może, kluczowym momencie meczu (pierwszy kwadrans drugiej połowy meczu), sprawiły, że na przerwę zimową schodzimy w ponurych nastrojach. Kończymy rundę na 15. miejscu w ligowej tabeli, z jednym meczem więcej niż mający tyle samo punktów GKS Manowo. To wynik, który nikogo w klubie z pewnością nie cieszy. Pamiętajmy jednak, że jeszcze kilka tygodni temu, kiedy budowaliśmy serię sześciu meczów bez porażki, pokazywaliśmy regularnie, że w tym zespole tkwi spory potencjał. Po dobrze przepracowanej przerwie zimowej powinniśmy go w pełni pokazać i wygrzebać się z dolnych rejonów tabeli.
DARŁOVIA DARŁOWO – INA GOLENIÓW 3:0 (2:0)
Bramki: Karol Florkiewicz (14′, 85′), Bartosz Stankiewicz (18′)
DARŁOVIA: Michał Turkacz – Damian Kulon, Batłomiej Fastyn (86′ Paweł Muzyka), Kamil Włodarczyk (89′ Karol Synkiewicz), Daniel Wólkiewicz, Karol Florkiewicz, Kamil Michalski, Rafał Lipiński, Bartosz Dywan (80′ Tomasz Sosiński), Bartosz Stankiewicz, Kamil Bazyli (86′ Dominik Topolski)
INA: Paweł Sobolewski – Igor Paszkowski, Tomasz Borucki, Michał Łukasiak, Maciej Żabicki – Łukasz Szymfeld (76′ Patryk Pałka), Patryk Lubośny (46′ Piotr Winogrodzki), Kacper Królik (46′ Patryk Kominek), Patryk Kubiak (46′ Marcin Mojsiewicz), Michał Jutkiewicz – Damian Banachewicz
Czerwone kartki: Kamil Twarzyński (87′ – za dwie żółte, trener), Adrian Henger (87′ – bezpośrednia) – obaj z Iny Goleniów
Żółte kartki: Patryk Kominek (Ina)