Relacja – 17. kolejka: Gwardia Koszalin – INA Goleniów 1:1 (0:1)

Ktoś się tego spodziewał? Ina po raz szósty z rzędu bez porażki!

Po takim początku sezonu niewielu wierzyło w to, że Ina Goleniów zaliczy serię sześciu meczów bez porażki. A już tym bardziej po meczu w Koszalinie. Biało – zieloni zremisowali z faworyzowaną Gwardią – spadkowiczem z III ligi – 1:1 i po meczu to goleniowianie mogą czuć większy niedosyt – gospodarzy dwukrotnie ratował słupek, a na dodatek od 70 minuty gospodarze grali w 10. Poza tym, stracić gola w Koszalinie to nie wstyd, ale w takich okolicznościach… trochę to jednak boli. Ale o tym zaraz, bo najpierw trzeba pochylić głowy przed biało – zielonymi, którzy pokazali po raz kolejny, że kryzys z początku sezonu mają za sobą.

Pierwsza połowa to chyba najlepsze 45 minut, jakie Ina zagrała w tym sezonie. Była dobrze zorganizowana, pewna w defensywie i groźna, momentami nawet bardzo groźna, w kontratakach. Goleniowianie nie pozwolili Gwardii na wiele, choć trzeba przyznać, że gospodarze momentami grali zbyt wolno i schematycznie. Biało – zieloni za to potrafili z tego skorzystać i wyprowadzali szybkie akcje, po których było gorąco w polu karnym gospodarzy. Już w 8 minucie jeden z takich wypadów powinien zakończyć się golem. Lewą stroną przedarł się Maciej Żabicki, a do podanej przez niego piłki w polu karnym doszedł Marcin Mojsiewicz. Z jego strzału wyszło podanie na 8 metr do Damiana Banachewicza, który z idealnej pozycji trafił wprost w golkipera Gwardii. Po chwili Banachewicz spróbował jeszcze szczęścia z rzutu wolnego, po którym dobić piłkę z bliska próbował Igor Paszkowski, ale, na raty skutecznie interweniował Jakub Hancel. Nie minęła kolejna minuta, a gospodarzy uratował słupek. Tym razem po rzucie wolnym z 20 metrów i uderzeniu Tomasza Boruckiego.

Gwardia za sprawą Cezarego Zalewskiego i Daniela Wojciechowskiego stworzyła zagrożenie pod bramką Adriana Hengera dopiero po kwadransie meczu. Najpierw, po rzucie rożnym efektowne uderzenie nożycami zostało podbite przed jednego z obrońców Iny, a po chwili, po długim podaniu i wycofaniu na 15 metr, mocny strzał przeleciał nad poprzeczką. W polu karnym przyjezdnych zakotłowało się jeszcze w 35 minucie, ale goleniowianie wyszli z tego obronną ręką. Adrian Henger wykazał się też w 38 minucie, kiedy to dobrym wyjściem powstrzymał szarżującego napastnika Gwardii, ale nawet gdyby tego nie zrobił, to gol i tak nie zostałby uznany – sędzia boczny podniósł chorągiewkę. To było wszystko, co gospodarze wypracowali w pierwszej połowie. A Ina? Posyłała kolejne sygnały ostrzegawcze. Daniel Mojsiewicz w 25 minucie mógł cieszyć się z gola, ale jego uderzenie z okolic szesnastego metra zdołał trącić Jakub Hancel. Z pomocą golkiperowi Gwardii przyszedł jeszcze słupek, który po raz drugi w tym meczu uratował gospodarzy przed utratą gola. Goście zmarnowali jeszcze kilka okazji do kontr, aż w końcu nadeszła 41 minuta. Po faulu w bocznej strefie boiska w pole karne dośrodkował Łukasz Szymfeld, walkę o pozycję wygrał Marcin Mojsiewicz i po jego zgraniu głową, z najbliższej odległości, piłkę w siatce umieścił Damian Banachewicz. Do przerwy nic już się nie zmieniło i Ina zasłużenie prowadziła.

Na drugą połowę Gwardia wyszła mocno zmotywowana. Gospodarze od razu przejęli inicjatywę i zaczęli stwarzać sobie groźne sytuacje. Jedną z nich sprokurował Marcin Mojsiewicz po zbyt krótkim wycofaniu do Adriana Hengera, a drugą, po dobrym dośrodkowaniu z prawej strony zmarnował Cezary Zalewski, który uderzył głową z 10 metrów, ale nie trafił w światło bramki. W 53 minucie Gwardia doprowadziła do remisu. Sam fakt straty bramki, jak wspomnieliśmy we wstępie relacji, nie boli tak bardzo, jak sposób, w jaki piłka wpadła do siatki. Mateusz Myśliński uderzył z rzutu wolnego z około 20 metrów, a Adrian Henger zrobił krok w kierunku krótkiego słupka. Piłka jednak odbiła się od jednego z zawodników w murze, wzleciała wysoko i kompletnie zmyliła bramkarza Iny, który nie zdążył już jej odbić. W 60 minucie gospodarze mogli pójść za ciosem i objąć prowadzenie, ale Adrian Henger fantastycznie obronił strzał głową Daniela Chyły z bliskiej odległości.

Gwardia naciskała, Ina dość głęboko się broniła, momentami wszelkimi możliwymi sposobami, czego efektem było sporo żółtych kartek. W całym meczu goleniowianie złapali ich aż 7, ale w 70 minucie to nie biało – zieloni zobaczyli kartonik koloru czerwonego. Jakub Czyżewski w 8 minut zarobił dwie żółte kartki i jego przedwczesne zejście z boiska skutecznie zahamowało zapędy gospodarzy. Ina mimo sprzyjających warunków nie kwapiła się z szaleńczymi atakami na bramkę rywala, szanując rezultat, który przed meczem wzięłaby w ciemno. W 85 minucie mogło się to zemścić – w sytuacji sam na sam po świetnym zagraniu znalazł się Cezary Zalewski, ale przegrał pojedynek z Adrianem Hengerem.

Ostatnie słowo w tym meczu mogło należeć do Iny. Goleniowianie wykorzystali sporo przestrzeni na połowie rywala i po podaniu od Łukasza Szymfelda przed szansą stanął Marcin Mojsiewicz. Jego mocne uderzenie z pola karnego zatrzymał jednak Jakub Hancel. Tuż przed końcowym gwizdkiem lewą stroną boiska przedarł się jeszcze Maciej Żabicki, ale jego podanie do Marcina Mojsiewicza zostało zatrzymane przez ostatniego z obrońców. Mecz zakończył się zatem remisem 1:1. Rezultat ten z jednej strony jest świetny dla Iny, z drugiej zaś, goleniowianie mogą żałować sytuacji z pierwszej części meczu. Pamiętajmy jednak: chciwy dwa razy traci. Biało – zieloni tym pojedynkiem zasłużyli sobie na ogromne brawa – do Koszalina jechali jako zespół przez wielu skazywany na pożarcie. Ostatecznie to oni mogli wystąpić w roli oprawcy. W sobotę za tydzień kolejny pojedynek z kategorii: „bardzo trudny”. Do Goleniowa przyjeżdża wicelider IV ligi – rozpędzona Vineta Wolin, która z ostatnich 13 meczów wygrała aż 11 i tylko 2 razy zremisowała. To będzie jeszcze trudniejszy przeciwnik niż Gwardia, ale… czy ostatnie mecze nie udowodniły, że Inę stać na niespodzianki?

GWARDIA KOSZALIN – INA GOLENIÓW 1:1 (0:1)
Bramki: Mateusz Myśliński (53′) – Damian Banachewicz (41′)

Gwardia: Jakub Hancel – Jakub Czyżewski, Adrian Pytlewski, Daniel Wojciechowski, Daniel Chyła, Wiktor Sawicki (33′ Marcin Dubielewicz), Cezary Zalewski, Miłosz Kozioł (90′ Kacper Pawlak), Mateusz Wróblewski, Mateusz Myśliński, Bartosz Maciąg

Ina: Adrian Henger – Igor Paszkowski, Tomasz Borucki, Michał Łukasiak, Patryk Pałka (63′ Radosław Gil) – Marcin Mojsiewicz, Patryk Kubiak (78′ Michał Jarmołowicz), Łukasz Szymfeld, Daniel Mojsiewicz (87′ Piotr Winogrodzki), Maciej Żabicki – Damian Banachewicz (90′ Kacper Królik)

Żółte kartki: Jakub Czyżewski, Bartosz Maciąg (Gwardia) Patryk Pałka, Igor Paszkowski, Marcin Mojsiewicz, Daniel Mojsiewicz, Radosław Gil, Damian Banachewicz, Kacper Królik (Ina)

Czerwona kartka: Jakub Czyżewski (70′ – za dwie żółte, Gwardia)