Relacja – 16. kolejka: GKS Manowo – INA Goleniów 0:2 (0:0)

Bardzo ważne zwycięstwo w Manowie!

Ina Goleniów wybierała się do Manowa z jasnym celem – było nim przywiezienie kompletu punktów. I tak się stało. Biało – zieloni w przekroju całego meczu byli lepsi i zasłużenie wygrali w Manowie z miejscowym GKS-em 2:0 po bramkach Patryka Kominka i Tomasza Boruckiego w drugiej połowie meczu. W ogólnym rozrachunku to zwycięstwo może być bardzo ważne – Leśnik powinien być jedną z tych drużyn, która będzie walczyć o utrzymanie IV ligi do końcowych kolejek, a póki Ina „nie odkleiła się” od dolnych rejonów tabeli, to musi też na nie spoglądać. A jeśli nie chce tego robić, to takie mecze trzeba wygrywać.

Na początku relacji, warto odnieść się do naszego rywala. Niech przemówią liczby: 11(0), 13(0), 12(0), 13(0), 12(0). Po meczu z Iną do tego zestawienia doszła ostatnia z tych liczb. O czym one mówią? To ilość zawodników, jaką ma do dyspozycji trener zespołu z Manowa przed meczem, a w nawiasie ilość zmian, jakich dokonał w trakcie pięciu ostatnich spotkań. Jakby tego było mało, w drużynie GKS-u w ataku ostatnio biega Tomasz Tkacz, a więc… nominalny bramkarz. W przełożeniu na nasze lokalne środowisko – taki Paweł Pakul, co i założy bluzę bramkarską i z przodu coś pogra, a czasem nawet coś strzeli. To pokazuje, w jak trudnej sytuacji jest ostatnio nasz rywal. A w tym roku, czego i my jesteśmy przykładem – ta liga nie wybacza błędów i słabości, tym bardziej kadrowej. Wniosek? Przed zespołem z Manowa ciężka końcówka rundy.

Pierwsza połowa do 30 minuty upłynęła pod znakiem przewagi biało – zielonych. W pierwszym kwadransie goleniowianie mimo przewagi nie stworzyli sobie stuprocentowych sytuacji, a kilka uderzeń w kierunku bramki strzeżonej przez Marcina Majewskiego chybiło celu. W 17 minucie natomiast doskonałą szansę zmarnował Damian Banachewicz. Uciekł on z radarów defensorów gospodarzy, dostał doskonałe prostopadłe podanie i stanął oko w oko z golkiperem. Niestety dla Iny, pojedynek ten przegrał. W ciągu następnych kilku minut goleniowianie poczuli krew i zaatakowali jeszcze mocniej. W 20 minucie na indywidualną akcję zdecydował się Daniel Mojsiewicz. Ruszył między kilku zawodników GKS-u przed polem karnym, związał ich dryblingiem i podał do swojego młodszego brata, który w sytuacji sam na sam pokonał Marcina Majewskiego. Gola jednak nie było, bo asystent sędziego podniósł chorągiewkę. To samo zrobił 2 minuty później, gdy Marcin Mojsiewicz po podaniu od Patryka Kubiaka ponownie umieścił piłkę w siatce.

W ostatnim kwadransie pierwszej połowy obudzili się gospodarze. Pierwsze ostrzeżenie przyszło około 35 minuty, kiedy to po szybkiej kontrze goleniowianie w ostatniej chwili, w okolicy pola karnego zdołali wybić piłkę. Po chwili do interwencji zmuszony został Adrian Henger po strzale z rzutu wolnego. W 39 minucie natomiast golkiper Iny nic nie mógł zrobić i tylko patrzył, jak po kolejnej szybkiej kontrze GKS-u i strzale Jakuba Janasika z 20 metrów piłka odbiła się od słupka. Dobitki gospodarzy nie było, bo jeden z atakujących był na pozycji spalonej.

Końcówka pierwszej połowy wlała nieco nadziei w serca kibiców gospodarzy. Goleniowianie na początku drugiej połowy postanowili nieco te zapały ostudzić. Ina rzuciła się do ataku i zepchnęła GKS do głębokiej defensywy. A obrona ta popełniała błędy. W 47 minucie defensorzy gospodarzy popełnili poważny błąd w komunikacji. Po dość przypadkowym zagraniu nie wiedzieli, kto ma wybić piłkę, z czego skorzystał Damian Banachewicz. Przejął ją w polu karnym, odegrał do Macieja Żabickiego, a jego silny strzał z trudem, ale skutecznie obronił Marcin Majewski. W 55 minucie doskonałe podanie od Daniela Mojsiewicza powinno zakończyć się golem dla Iny, ale uderzenie Damiana Banachewicza ponownie wybronił golkiper gospodarzy.  Nic to jednak nie dało, bo Daniel Mojsiewicz i tak zaliczył asystę – po jego podaniu piłkę przed linią końcową zgarnął Patryk Kominek, po czym ściął z nią do środka, oszukał obrońcę i uderzył w kierunku długiego słupka. Strzał nie był mocny, ale bardzo precyzyjny – 0:1. W 63 minucie zobaczyliśmy bramkę z gatunku piłkarskie jaja. Ina miała rzut rożny, a przy dośrodkowaniu Macieja Żabickiego błąd popełnił Marcin Majewski. Piłka przeszła do Tomasza Boruckiego, który z niemal zerowego kąta wpakował ją do bramki, zakładając po drodze tzw. „siatkę”… trzem obrońcom. To nie miało prawa wpaść, a jednak Ina prowadziła już 0:2. A po chwili mogła jeszcze wyżej, ale Damiana Banachewicza po podaniu Macieja Żabickiego na 5 metrze uprzedził jeden z obrońców.

Po takim początku drugiej połowy wydawało się, że goleniowianie będą kontrolować ten mecz do końcowego gwizdka. Tym bardziej w sytuacji, gdy trener gospodarzy nie miał możliwości roszad i wpuszczenia nowych sił z ławki rezerwowych. Okazało się jednak, że Ina cofnęła się i trochę z tym przesadziła, a GKS z tego skorzystał i zaczął naciskać. Nic jednak tego dnia nie chciało wpaść do bramki goleniowian – gospodarzom brakowało precyzji w wykończeniu albo na posterunku był Adrian Henger. To on w 66 minucie i doliczonym czasie gry świetnie zachowywał się przy uderzeniach z pola karnego, czy też po strzałach ze stałych fragmentów gry. Inie sprzyjało też szczęście, bo gospodarze zmarnowali jeszcze kilka szans na strzelenie kontaktowego gola pudłując z dogodnych pozycji w 70 i 73 minucie. Mimo, że Ina dopuściła gospodarzy do głosu na ostatnie 25 minut, to jednak z przebiegu spotkania, była zespołem lepszym i zasłużenie wygrała. W ten sposób dopisała sobie kolejne, bardzo cenne punkty na swoim koncie. Teraz przed biało –zielonymi dwa niezwykle trudne mecze z Gwardią Koszalin i Vinetą Wolin oraz ciężkie wyjazdowe starcie na koniec rundy jesiennej w Darłowie z miejscową Darłovią. To zwycięstwo powinno podbudować jeszcze bardziej morale w zespole i dać kolejnego pozytywnego kopa, którego Ina jeszcze nie tak dawno bardzo potrzebowała.

GKS MANOWO – INA GOLENIÓW 0:2 (0:0)
Bramki: Patryk Kominek (55′), Tomasz Borucki (63′)

Leśnik: Marcin Majewski – Aleksander Szulc, Łukasz Szymański, Konrad Romańczyk, Tomasz Tkacz, Jakub Janasik, Jacek Łosowski, Kaito Ito, Mateusz Czaja, Piotr Jakubowski, Szymon Chać

Ina: Adrian Henger – Igor Paszkowski, Tomasz Borucki, Michał Łukasiak, Patryk Kominek – Marcin Mojsiewicz (74′ Patryk Pałka), Patryk Lubośny (59′ Łukasz Szymfeld), Patryk Kubiak, Daniel Mojsiewicz (72′ Kacper Królik), Maciej Żabicki (88′ Radosław Gil) – Damian Banachewicz (89′ Michał Jutkiewicz)

Żółte kartki: Piotr Jakubowski (Leśnik)