Relacja – 10. kolejka: Orzeł Łożnica – Ina Goleniów 3:2 (2:1)
Orzeł wyszarpał zwycięstwo w derbach Powiatu Goleniowskiego
Atmosfera piłkarskiego święta zawitała wraz z przyjazdem biało – zielonych do Łożnicy – wielu okolicznych kibiców, zarówno miejscowych, jak i z Goleniowa i nie tylko, czekało na ten mecz. Na murawie spotkały się kluby, które są ze sobą mocno związane głównie personalnie. W barwach Orła od pierwszej minuty zagrali Maksymilian, Filip i Wojciech Borek, Patryk Krawczyk, Michał Soska, Kamil Gibała, Rafał Listkiewicz, Michał Adamski czy wreszcie Michał Jarząbek. Na ławce również można było zobaczyć wiele znajomych twarzy. W grze jednak sentymentów nie było – gospodarze od samego początku, jak wcześniej Sparta Gryfice, grali na 110%, co finalnie przyniosło im zwycięstwo 3:2 po bardzo emocjonującym meczu. Niezależnie od tego, Ina zagrała poniżej swojego poziomu i to, mimo sprzyjających okoliczności, okazało się zgubne.
Mecz rozpoczął się idealnie dla biało – zielonych. Już w 6 minucie Ina objęła prowadzenie – dośrodkowanie Damiana Banachewicza z rzutu rożnego na gola strzałem z najbliższej odległości zamienił Rafał Bulanda i było 1:0. Goleniowianie cieszyli się z przewagi tylko dwie minuty. Po akcji gospodarzy piłkę na 20 metrze przejął Michał Jarząbek i uderzył, ale bardzo nieczysto. Mimo to, piłka i tak w dość przypadkowy sposób znalazła się pod nogami Rafała Listkiewicza na 10 metrze, który pewnym strzałem obok słupka doprowadził do remisu. Przez następne 30 minut Ina miała przewagę. Strzałów próbowali Łukasz Szymfeld, czy Kacper Tomaszewicz, ale ich próby przelatywały obok bramki. Po jednym z ataków Iny piłka trafiła nawet w rękę obrońcy w polu karnym, ale sędzia nie uznał tego za nieprzepisowe zagranie. W 22 minucie idealną szansę na drugiego gola dla Iny zmarnował Piotr Winogrodzki. Dostał podanie z prawej strony boiska, po drodze obrońcę zmylił Kacper Tomaszewicz przepuszczając piłkę, ale Winogrodzki, mając przed sobą jedynie Patryka Krawczyka, nie trafił w bramkę z 8 metrów. Swojego szczęścia chwilę później próbował także Ilia Sulaiev – raz został zablokowany przy strzale z okolicy szesnastego metra, a chwilę po tym zdarzeniu próbował dośrodkowania z lewej strony, które finalnie zamieniło się w strzał. Piłka spadła jednak na słupek i gospodarze mogli odetchnąć.
Orzeł próbował kontrataków, a gdy tylko nadarzyła się taka okazja, posyłał długie piłki na wolne pole w kierunku, przede wszystkim, Michała Jarząbka. Dwie z takich akcji w okolicy 30 minuty goleniowianie zatrzymywali dopiero w okolicy pola karnego. Swoją próbę zaliczył też Rafał Listkiewicz z rzutu wolnego, jednak jego silny strzał nie sprawił problemów Pawłowi Sobolewskiemu. W 42 minucie Orzeł objął prowadzenie. Gospodarze mieli dwa rzuty rożne. Po pierwszym z nich zakotłowało się w polu karnym, a całe zamieszanie skończyło się zablokowanym strzałem Michała Jarząbka. Z drugim z nich lepiej poradzili sobie obrońcy Iny. Wybili piłkę, po czym ruszyli z atakiem, który… skasowali sobie sami zanim na dobre się zaczął. Podanie za plecy skończyło się przejęciem piłki przez Michała Adamskiego, który bez zastanowienia huknął z 25 metrów, co kompletnie zaskoczyło Pawła Sobolewskiego – strzał pod poprzeczkę znalazł drogę do siatki i było 2:1.
W drugiej połowie Ina miała jasny cel – odwrócić wynik. I na dzień dobry dostała jeszcze pomocną dłoń – w 48 minucie drugą żółtą kartkę za protesty ujrzał Kamil Gibała i Orzeł musiał do końca meczu radzić sobie w dziesiątkę. Dodajmy, że kartka ta była dość kontrowersyjna – wydawało się, że Gibała domagając się faulu miał rację, ale sędzia w tym meczu dość wysoko zawiesił sobie poprzeczkę tolerancji dla gwizdanych przewinień, czego ofiarą został właśnie zawodnik Orła. Niezależnie od tego, arbiter niejako odegrał się za to wydarzenie kilka minut później, kiedy to wycięty w polu karnym, tuż przy linii końcowej boiska został Łukasz Szymfeld za co rzutu karnego Ina nie otrzymała. Zanim jednak do tego doszło niezłą okazję zmarnowali Kacper Tomaszewicz i Piotr Winogrodzki – obaj wyskoczyli do dobrego dośrodkowania na 8 metrze i wzajemnie sobie przeszkodzili. W 55 minucie już nikt Piotrowi Winogrodzkiemu nie przeszkodził – kolejne dośrodkowanie z rzutu rożnego Damiana Banachewicza zostało wykorzystane i po sytuacyjnym strzale z 10 metrów znów było remis.
Bramka wyrównująca i wcześniejsza czerwona kartka podgrzała atmosferę na boisku, z czym nie poradził sobie arbiter. Kilka razy doszło do spięć, których można było uniknąć. W konsekwencji gra była rwana i pełna chaosu, co widocznie sprzyjało gospodarzom, którzy dobrze nisko się bronili i potrafili wykorzystać swój atut w postaci szybkiego Michała Jarząbka na desancie. W 63 minucie były wieloletni kapitan Iny urwał się lewą stroną, ale będąc już w polu karnym uderzył nieczysto i Paweł Sobolewski zdołał go zatrzymać. Po chwili kolejna kontra gospodarzy zakończyła się strzałem Jarząbka, ale tym razem piłka wylądowała na bocznej siatce bramki Iny. Goleniowianie w 72 minucie z ogólnego chaosu też potrafili coś stworzyć. W okolicy linii pola karnego pojedynek wygrał Damian Banachewicz. Zza jego pleców wyskoczył Tomasz Borucki, zagarnął piłkę i wyszedł na czystą pozycję. Niestety dla Iny Patryk Krawczyk zdołał go zatrzymać. W międzyczasie w barwach Iny nastąpiła ciekawa zmiana – na boisku pojawił się debiutant – Gruzin Olegi Kurtanidze, który w końcu został zgłoszony do rozgrywek – wcześniej, tylko trenował z zespołem. Niestety, w sobotę nie miał zbyt wielu okazji do pokazania się – Orzeł, jak już wyżej zostało wspomniane, bardzo dobrze się bronił i nie dawał Inie szans do skutecznych ataków.
Mało tego, w 78 minucie czerwoną kartkę mógł obejrzeć Adam Trzaskowski. Długie podanie za linię defensywy do Michała Jarząbka skończyło się pojedynkiem biegowym Trzaskowskiego z Jarząbkiem, a jak wiadomo, dogonić napastnika Orła… no cóż, tego dnia na murawie nie było nikogo, kto mógłby to zrobić. Pojedynek skończył się faulem na 25 metrze, a sędzia pokazał tylko żółtą kartkę sugerując się zapewne tym, że obok było jeszcze dwóch obrońców – ten argument jednak, z perspektywy trybun, nie wydawał się za mocny. Niezależnie od tej kontrowersji, Michał Jarząbek po chwili zrobił coś, za co tak wiele lat oklaskiwano go w Goleniowie. Wziął piłkę, strzelił z rzutu wolnego i wpadło. Futbolówka uderzona na wysokości kolan w jakiś sposób przedostała się przez mur, po czym od słupka, niemal płacząc, wpadła do siatki. Strzelenie bramki Inie w takich okolicznościach i w taki sposób przez Michała Jarząbka dla goleniowskich kibiców było jak leczenie kanałowe bez znieczulenia – nie polecamy, nic przyjemnego.
Jaka była reakcja Iny po straceniu gola? Bicie głową w mur. Orzeł dalej mądrze się bronił i spowalniał grę, kradnąc sekundy gdy tylko była ku temu okazja. Finalnie, biało – zieloni do końcowego gwizdka już nic sobie nie stworzyli i Orzeł Łożnica wygrał derby Powiatu Goleniowskiego 3:2 – mecz z wieloma podtekstami, dodatkowo podgrzany przez kilka kontrowersyjnych decyzji sędziego. Wygrał zasłużenie, co należy podkreślić – gospodarze te zwycięstwo po prostu wyszarpali. Jeśli jeszcze ktoś myślał, w szczególności po meczach ze Spartą Gryfice czy Prawobrzeżem Świnoujście, że zwycięstwa przyjdą biało – zielonym z łatwością, to po drugiej porażce w tym sezonie już chyba nie ma złudzeń. Kibicom w Goleniowie pozostaje mieć nadzieję, że właściwe wnioski zostaną szybko wyciągnięte i takich wpadek za wielu już nie zobaczą.
ORZEŁ ŁOŻNICA – INA GOLENIÓW 3:2 (2:1)
Bramki: Rafał Listkiewicz (8′), Michał Adamski (42′), Michał Jarząbek (80′) – Rafał Bulanda (6′), Piotr Winogrodzki (55′)
INA: Paweł Sobolewski – Adam Trzaskowski (81′ Michał Łukasiak), Rafał Bulanda, Igor Paszkowski – Łukasz Szymfeld (81′ Jakub Saja), Patryk Lubośny, Tomasz Borucki, Ilia Sulaiev (71′ Marcin Mojsiewicz) – Kacper Tomaszewicz (75′ Olegi Kurtanidze), Piotr Winogrodzki, Damian Banachewicz
Żółte kartki: Kamil Gibała, Filip Borek, Michał Jarząbek (Orzeł) Rafał Bulanda, Ilia Sulaiev, Adam Trzaskowski (Ina)
Czerwona kartka: Kamil Gibała (Orzeł, 48′ – za dwie żółte)